Moc wyprzedaży
Nic tak nie poprawia humoru, jak nowy płaszcz, buty czy torebka. Zwłaszcza gdy płacimy za nie 50 procent pierwotnej ceny!
10.01.2006 | aktual.: 28.05.2010 01:44
Szał kupowania na wyprzedażach ogarnia wszystkich niezależnie od szerokości geograficznej i zasobności portfela. Ubraniowych okazji szukają tak samo pilnie studentki czy urzędniczki, jak i gwiazdy. Wielką ich fanką jest Victoria Beckham, która kupuje tyle, że opłaca się nawet zamknąć sklep, by mogła przymierzać w spokoju. Wielkimi zwolennikami wyprzedaży są również Polacy, ba, z badań wynika, że żaden naród w Europie nie lubi ich bardziej niż my. Aż 74 procent rodaków uważa, że są one okazją do korzystnych zakupów.
Kiedy do sklepów? *Sezonowa obniżka cen ogłaszana jest zwykle dwa razy do roku: *w styczniu – wtedy wyprzedawana jest zimowa kolekcja, i w lipcu – wtedy możemy kupić po okazyjnych cenach ubrania na lato. Akcja trwa około miesiąca. Ubrania sprzedawane nawet z 70-proc. zniżką są pełnowartościowe. Sklepom bardziej opłaca się je sprzedać za grosze, niż trzymać do następnego sezonu, zwłaszcza że nie mają żadnej gwarancji, że fason definitywnie nie wyjdzie z mody.
Jak kupować, by być zadowolonym? Radzi Anna Mietelska, szefowa działu mody i stylistka „Przyjaciółki”:
Najlepiej kupować rzeczy klasyczne, które łatwo ze sobą zestawiać i które zawsze są modne. Uważajmy na kolory.
Te będące hitem sezonu nie zawsze pasują do naszego typu urody. Warto zwracać uwagę na jakość wykonania i gatunek materiału, z którego ubranie zostało uszyte. Lepiej kupić mniej, za to jakościowo lepszych rzeczy. Nie zakładajmy, że do przyszłego sezonu schudniemy pięć kilo i w związku z tym kupujemy rzeczy za małe o rozmiar czy dwa.Zawsze trzeba się zastanowić, czy nowa rzecz pasuje do tych, które mamy już w swojej garderobie, czy będziemy ją miały z czym nosić.
Przyjemność kontrolowana
Okazje, na które trafiamy podczas wyprzedaży, też kosztują. Jak kupować, by zrobić sobie przyjemność, nie rujnując przy tym finansów? Zastanów się, ile pieniędzy możesz przeznaczyć na zakupy i zabierz ze sobą ściśle określoną kwotę. Zostaw w domu kartę kredytową. Płacąc kartą, nie widzimy, jak ubywa nam pieniędzy z konta i portfela. Weź ze sobą kogoś, kto nie przepada za zakupami i kto będzie studził twój zapał.
Przeceniony towar też można reklamować *Niebywałe okazje i rabaty rosnące z każdym tygodniem sklepowych wyprzedaży przyciągają klientów jak magnes. Nie od dziś wszak wiadomo, że obniżka cen jest najbardziej lubianym i skutecznym rodzajem promocji.
*Zdarza się jednak, że sklepy zastrzegają, iż kupiona na wyprzedaży rzecz nie podlega reklamacji. Takie praktyki są niezgodne z prawem, ponieważ reklamować można każdy towar, który jest niezgodny z umową. Obniżenie ceny z powodu promocji czy wyprzedaży absolutnie nie pozbawia nas możliwości dochodzenia własnych roszczeń, bo przecież kupiliśmy bluzkę, sukienkę, spodnie czy buty jako przedmiot pełnowartościowy, bez wad. Był on jedynie sprzedawany okazyjnie, z powodu wymiany kolekcji. Nie możemy natomiast oddać kupionej rzeczy tylko dlatego, że przestała nam się ona podobać, chyba że tak wcześniej umówimy się ze sprzedawcą.
Jak zostać łowczynią okazji?
Agnieszka Łubiarz, dział promocji *Przyznaję, że za zakupami nie przepadam. Mam rodzinę i dość absorbującą pracę, więc czas na zakupy starałam się ograniczać do minimum. Przez bardzo długi czas unikałam też jak ognia wszelkich wyprzedaży. Męczyło mnie i nudziło bieganie od sklepu do sklepu, szperanie po wieszakach, zniechęcały tłumy w sklepach i kolejki do przymierzalni i do kasy.
Do sezonowych wyprzedaży przekonałam się, gdy któregoś dnia na wystawie sklepu zobaczyłam markowe buty za 150 złotych, za które dwa miesiące wcześniej musiałabym zapłacić aż 200 zł więcej. Dziś wszystkie moje najfajniejsze ubrania to kupione na wyprzedaży, w tym moja ulubiona sukienka, która pochodzi z kolekcji znanej firmy, a kosztowała mnie niewiele ponad... 30 złotych!
Jaka jest moja strategia kupowania? Wypracowałam ją metodą prób i błędów, jest dość skuteczna, a co najważniejsze – pozwala zaoszczędzić mnóstwo czasu. *Zakupy zaczynam od... lektury pisma „Hot”. To magazyn o zakupach, z informacjami, co się nosi, co jest na topie, z czym co się komponuje, z jakimi dodatkami zestawia, i – uwaga! – gdzie to można kupić. Sprawdzam nazwy i adresy sklepów, które oferują moje ubraniowe typy. Czekam na wyprzedaże do momentu, gdy obniżki sięgną 50–70 procent. Mogę sobie na to pozwolić, bo noszę mało popularny rozmiar, więc upatrzone przeze mnie rzeczy są do końca. A jeśli nie? Za kilka miesięcy będą kolejne okazje!
Renata Rowicka, dziennikarka: Zaczynam działać wcześniej *Uwielbiam łazić po sklepach, ale tylko wtedy, gdy... nic nie muszę kupić. *Najlepsze moje ubraniowe zakupy to te, które zrobiłam pod wpływem impulsu, zupełnie nie szukając.Czasami coś spodoba mi się tak bardzo, że muszę to mieć. Wtedy jestem skłonna wydać spore pieniądze, ale to chyba każda kobieta zrozumie. Z większością zakupów czekam jednak do wyprzedaży. Moje kupowanie zaczyna się dużo wcześniej, podczas tych niezobowiązujących rajdów po sklepach, gdy nie ma w nich jeszcze spragnionych okazji tłumów i mogę sobie spokojnie pomyszkować po półkach i wieszakach. Mierząc ubrania, zastanawiam się, z czym będę mogła je nosić. Te, które mi się podobają i które dobrze na mnie leżą, zapamiętuję i... odkładam na półkę. Kiedy zaczyna się wyprzedaż, po prostu kupuję upatrzony sweterek czy spodnie, nie tracąc czasu na zastanawianie się i stanie w kolejkach do przymierzalni. Nie czekam do końca wyprzedaży, bo noszę popularny rozmiar, którego pod
koniec zwykle brakuje. Zaglądam też do sklepów z ekskluzywnymi ubraniami czy butami, które zazwyczaj omijam ze względu na ceny. Tam też udało mi się kupić parę rzeczy po naprawdę przyzwoitych cenach. Nawet w największych zakupowych emocjach staram się pamiętać, w jakich fasonach i kolorach jest mi dobrze. Słucham rad sprzedawcy, ale zdaję się na swój gust.
Teresa Zuń