Muzyczna terapia Tima Robbinsa
Tim Robbins postanowił uporać się z kryzysem wieku średniego poprzez muzykę. By dojść do siebie po rozstaniu z Susan Sarandon i uporać się z innymi problemami, aktor postanowił nagrać płytę.
Tim Robbins postanowił uporać się z kryzysem wieku średniego poprzez muzykę. Efektem jest album zatytułowany "Songs of Love and Misery". By dojść do siebie po rozstaniu z Susan Sarandon i uporać się z innymi problemami, aktor postanowił nagrać płytę.
- Zapytałem sam siebie, co da mi szczęście - wyjaśnia gwiazdor. - Co chciałbym jeszcze w życiu zrobić, by nie żałować, że nie spróbowałem.
Odpowiedzią była muzyka. - Kryzys wieku średniego dopada każdego, jest nieunikniony - kontynuuje. - Człowiek zaczyna zastanawiać się, co jeszcze go czeka i czemu robi to, co robi. Początkowo chciałem nawet zatytułować płytę "The Mid-Life Crisis" (kryzys wieku średniego), ale uznałem, że to się w ogóle nie sprzeda. Wymyśliłem więc "Songs of Love and Misery".
Szczegóły wydawnictwa nie są jeszcze znane.
Robbins niedawno połączył siły z Lennym Kravitzem i Mos Defem, aby nagrać utwór "Ain't My Fault". Zysk ze sprzedaży singla zasilił konto fundacji GulfAid.org, która zajmuje się pomocą ofiarom wycieku ropy naftowej w Zatoce Meksykańskiej.
Aktor obecnie pracuje na planie filmu "Green Lantern".