Muzyka dla Psów w Sydney
Niektórzy słuchacze wyli, inni stali na trzęsących się
kończynach, sporo śliniło się z ukontentowania. Na mniej więcej godzinę najbardziej gmach opery w Sidney przekształcił się w
wielką psiarnię
06.06.2010 | aktual.: 06.06.2010 22:14
Niektórzy słuchacze wyli, inni stali na trzęsących się kończynach, sporo śliniło się z ukontentowania. Na mniej więcej godzinę najbardziej gmach opery w Sydney przekształcił się w wielką psiarnię, gdy amerykańska artystka eksperymentalna Laurie Anderson przedstawiła oryginalną kompozycję "Muzyka dla Psów". Na pierwszej na świecie imprezie takiego rodzaju zebrały się setki psów z opiekunami.
Sama artystka-performerka nazwała ten swoisty koncert "pierwszym międzygatunkowym zgromadzeniem na skalę wcześniej w Australii niespotykaną". Kompozycja Anderson zawiera odgłosy wydawane przez wieloryby i dźwięki elektroniczne o wysokiej częstotliwości niesłyszalne dla człowieka. Towarzyszą im gitara basowa i skrzypce - pisze na stronie internetowej BBC.
Początkowo koncert miał być przeznaczony wyłącznie dla psich uszu i składać się z wysokich dźwięków elektronicznych. Ostatecznie jednak artystka zmieniła zdanie i postanowiła zapewnić przeżycia muzyczne także ludziom. "Nie chcieliśmy zrobić czegoś, czego by nie mogli słyszeć ludzie" - powiedziała.
Laurie Anderson, która w sobotę skończyła 63 lata, uważa, że słuchacze jej koncertu należeli do najlepiej zachowujących się podczas jej występów.
Anderson, która często gra muzykę swemu psu Lollabelle rasy rat terier, powiedziała, że pomysł koncertu dla psów zrodził się podczas jej rozmowy z wiolonczelistą Yo-Yo Ma.
- Uznałam że jeśli tylko będę mieć szanse urządzenia takiego koncertu, to zrobię to. I dziś tak się stało - powiedziała. Artystka uważa, że to jeden z najlepszych momentów w jej karierze.