Na studiach to się jadło...

Czasy studenckie dawno się skończyły, a z nimi era ziemniaków z cebulą, serków topionych za jedyne 0,99 zł i dżemów mamusinej roboty, zabieranych z domu w ogromnych ilościach, aby wyciągnąć je z najciemniejszych zakamarków studenckiej szafy, gdy wybije czarna godzina...

Na studiach to się jadło...
Źródło zdjęć: © JupiterImages/EAST NEWS

Czasy studenckie dla Ciebie dawno się skończyły, a z nimi era ziemniaków z cebulą, serków topionych za jedyne 0,99 zł i dżemów mamusinej roboty, zabieranych z domu w ogromnych ilościach, aby wyciągnąć je z najciemniejszych zakamarków, gdy wybije czarna godzina. Teraz pożegnałeś się z imprezami w klubach studenckich, zdobyłeś pracę, ożeniłeś się, ustatkowałeś... Ale przyznaj, że choć może serki topione zastąpiłeś wykwintnymi serkami pleśniowymi i popijasz je wytrawnym winem, z rozrzewnieniem wspominasz tamte czasy....\r\n\r\nNIEBEZPIECZNY STAN UPOJENIA\r\n\r\nZWIERZE(NIA) INTERNAUTÓW-internautow-5983072153678465a)\r\n\r\nMĘŻCZYŹNI LEPSI W KUCHNI?\r\n\r\nKwestia priorytetów\r\n\r\nWedług najnowszego raportu Ipsos, 65% Polaków pozytywnie ocenia stan swojego zdrowia i twierdzi, że dobrze się odżywia, choć 50% z nas za podstawę zdrowego odżywiania uważa regularne spożywanie trzech posiłków dziennie. Jednak każdy, kto jest studentem lub ma już za sobą studia stacjonarne, doskonale wie, że o regularnych posiłkach mowy być nie może, podobnie jak o odpowiedniej diecie. Jednak to, co ląduje na studenckim talerzu, często zależy od obranych priorytetów – bo na co się zdecydować – na imprezę czy na porządny obiad? Studencki budżet skromny, a wybór trudny...\r\n\r\n- Mieszkałem z dwoma kolegami z roku w małym pokoju na trzecim piętrze akademika – wspomina dziś 30-letni Czesiu, z poznańskiej Akademii Rolniczej. Najbardziej „odjechane” studenckie danie, jakie jadłem, to kasza gryczana z cukrem i słoniną. Był piątek, czekałem na pociąg do domu, plecak spakowany, w szafce z żywnością prawie pusto – ostatni woreczek kaszy i kawałek słoniny. Dopadł mnie głód, przyznaję. W pośpiechu, już w butach, poszedłem do kuchni na korytarzu, ugotowałem kaszę, dodałem słoninę i zamiast soli przez pomyłkę wsypałem cukier. Danie było naprawdę paskudne, ale zjadłem do ostatniego ziarenka, bo nie miałem już grosza w kieszeni, a z Poznania do mojego miasteczka w warmińsko-mazurskim jechało się kilka ładnych godzin. Dziś gotuje dla mnie żona i w życiu nie wziąłbym takiego świństwa do ust, rozpieszczony jestem, sami rozumiecie... - tłumaczy się Czesiu. Równie drastyczne wspomnienia mają koledzy - Michał, Jacek i Paweł – byli studenci gdańskiej „Polibudy” i „Uniwerku”, dziś wszyscy żonaci. \r\nWynajęliśmy od pewnej 70-letniej babci mieszkanie w Sopocie, w kamienicy niedaleko deptaka. W styczniowy, mroźny wieczór po zajęciach wybraliśmy się na molo. W drodze powrotnej kupiliśmy grzańca, żeby, no wiecie... rozgrzać się, jak już będziemy na miejscu. Butelkę podgrzewaliśmy w garnku, w którym wcześniej gotowały się parówki, takie za jedyną złotówkę z groszami. Butelka pękła, a jej zawartość wymieszała się z wodą po parówkach. Wyłowiliśmy groźne substancje w postaci szkła, a grzańca wypiliśmy. Do dziś wspominam jego paskudny smak. Moja dziewczyna, a teraz już żona, strasznie się wściekła, gdy nas przyłapała i do dziś mi wypomina, jaki byłem nieodpowiedzialny – opowiada Michał, starszy programista w dużej trójmiejskiej firmie. A ja wiem swoje. U studenta na talerzu\r\n\r\nJednak to, co znajdzie się u studenta na talerzu, jakiej jakości będzie to żywność i jaki fundusz student przeznaczy na jedzenie, to kwestia priorytetów i... zasobności portfela rodziców. Powszechnym problemem żaków jest brak lodówek. Są tacy, którzy są w stanie bardzo się poświęcić, aby taką lodówkę zdobyć. - Kiedy kumpel z akademika na gdańskim Brzeźnie skończył studia i chciał się pozbyć lodówki, stwierdziliśmy, że chętnie ją \"odziedziczymy\" - wspomina dziś 31-letni Kamil. Wieźliśmy ją tramwajem na Polanki, to było naprawdę poświęcenie dla wyższej sprawy, ale co mieliśmy zrobić, jak nikt z nas nie miał samochodu, a o takim burżujstwie jak taksówka nikt nawet nie pomyślał! - opowiada. Sprawy nie załatwiały również lodówki tzw. społeczne, ustawione we wspólnej kuchni, z których często pozostawiona żywność znika w tajemniczych okolicznościach. Ponadto, pozostają jeszcze imprezy, pochłaniające lwią część studenckich zasobów finansowych. – Kiedy jeszcze działały stołówki, obiad kosztował 4,50 – zupa do oporu, \r\nkotlet, ziemniaki, surówki. Można się było najeść – wspominają Anita z Dominikiem – ubiegłoroczni absolwenci gdańskiego uniwersytetu. Jak sobie teraz przypominam, że szkoda mi było 4 zł na taki obiad, a pieniądze na lepsze jedzenie wolałam przeznaczyć na szalone wieczory w Magnesie, klubie studenckim przy naszym akademiku, ciężko mi w to uwierzyć. Wyszłam za mąż za swojego współlokatora i teraz żyjemy zupełnie inaczej – serki pleśniowe, a nie topione, oliwki i wytrawne wino do każdego obiadu. Ale wszystko ma swoje dobre i złe strony - choć standard życia nam się poprawił, nie jemu już obiadów, a raczej obiadokolacje późnymi wieczorami, bo wtedy oboje przychodzimy z pracy. Jesteśmy tak zmęczeni, że w tygodniu na naszych talerzach lądują głównie mrożonki, albo gotowe dania sklepowe. Na kulinarne szaleństwa stać nas tylko w weekendy – opowiada Anita.\r\n\r\nCzy małżeństwo Ci służy?\r\n\r\nMałżeństwo, własne mieszkanie, świadomość, że żyjemy na własny rachunek, a nie za pieniądze rodziców, z pewnością sprawiają, że czujemy się bardziej komfortowo. Jednak nie należy zapominać, że ten komfort kosztuje. Specjaliści ds. żywienia zwracają naszą uwagę na nieprawidłowe nawyki żywieniowe – głodzenie się w pracy, jedzenie dużych, wysokokalorycznych posiłków późnymi wieczorami, kupowanie półproduktów, które możemy szybko i łatwo przyrządzić, gdy do domu wrócimy zmęczeni i głodni. Choć z badań CBOS wynika, że ponad 90% z nas jada obiady, to wśród nich wielu jest takich, którzy główne posiłki jedzą w pośpiechu, zaraz przed snem. W weekendy natomiast, próbujemy nadrobić straty i „odbić” sobie niedojadanie z braku czasu. Czym to się kończy? Kiedy wreszcie odwiedzą was teściowie, Twoja mama, a teściowa Twojej żony z pewnością zauważy, że Ci się „powodzi”, być może poklepie Cię po brzuchu i nie omieszka skomentować „No, synuś, małżeństwo Ci służy! Nie traktuj tego jako komplement...

Źródło artykułu: WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Pomidory przestają rosnąć? Ten oprysk może uratować całą uprawę
Pomidory przestają rosnąć? Ten oprysk może uratować całą uprawę
Figura przeszła przez piekło. Tak zachowali się Janda i Stuhr
Figura przeszła przez piekło. Tak zachowali się Janda i Stuhr
Pozowała w sukience maxi. Taki krój robi cuda z sylwetką
Pozowała w sukience maxi. Taki krój robi cuda z sylwetką
Gdzie wyrzucić papierek po maśle? Odruchowo trafia do złego kosza
Gdzie wyrzucić papierek po maśle? Odruchowo trafia do złego kosza
Zastawiła pułapkę na ślimaki. Nagrała, jak wyłapała je co do jednego
Zastawiła pułapkę na ślimaki. Nagrała, jak wyłapała je co do jednego
Stanęła przed lustrem w bikini. Socha dorzuciła do stylizacji "męskie bokserki"
Stanęła przed lustrem w bikini. Socha dorzuciła do stylizacji "męskie bokserki"
Uzależniła się od narkotyków i operacji. Tak wygląda dziś
Uzależniła się od narkotyków i operacji. Tak wygląda dziś
Była jego żoną 26 lat. Mówiono, że rozwiedli się przez jego zdradę
Była jego żoną 26 lat. Mówiono, że rozwiedli się przez jego zdradę
Przed laty bojkotowali go ze względu na religię. Usunął się w cień
Przed laty bojkotowali go ze względu na religię. Usunął się w cień
Masz lawendę w ogrodzie? Zrób w lipcu, a wkrótce zachwyci
Masz lawendę w ogrodzie? Zrób w lipcu, a wkrótce zachwyci
Wskoczyła w czarną maxi. Sandały były "wisienką na torcie"
Wskoczyła w czarną maxi. Sandały były "wisienką na torcie"
Wymocz stopy przez kwadrans. Na efekty nie trzeba będzie długo czekać
Wymocz stopy przez kwadrans. Na efekty nie trzeba będzie długo czekać