ModaNajsłynniejsze buty świata

Najsłynniejsze buty świata

Najsłynniejsze buty świata
Źródło zdjęć: © AFP
09.12.2010 15:24, aktualizacja: 13.12.2010 12:04

Sandały, botki, półbuty… szaleją za nimi gwiazdy na całym świecie. Jeden warunek! Muszą mieć czerwoną podeszwę, a na niej logo Christian Louboutin. Mawia się, że gwiazdy zaprzedały mu swoje stopy, bo jego buty wiodą do sławy.

Sandały, botki, półbuty… szaleją za nimi gwiazdy na całym świecie. Jeden warunek! Muszą mieć czerwoną podeszwę, a na niej logo Christian Louboutin. Mawia się, że gwiazdy zaprzedały mu swoje stopy, bo jego buty wiodą do sławy.

Tezę tą poświadczają Mariah Carey, Angelina Jolie, Alicia Keys, Scarlett Johansson, Paris Hilton, Rihanna, Beyonce, Gwen Stefani, Kylie Minogue, Tina Turner, Kim Kardashian, Eva Longoria, Britney Spears, Madonna i bohaterki serialu "Seks w wielkim mieście"… Z nieskrywaną przyjemnością pokazują się, nie tylko na salonach, w obuwiu mistrza. Christina Aguilera i Nicole Kidman wsunęły na swoje stopy buty marki Louboutin nawet w dniu swoich ślubów.

Co sprawia, że te buty przyciągają jak magnes? W sumie nikt tego do końca nie wie. Wszystkie zgodnie podkreślają, że mimo wysokich obcasów, szpilki od Christiana Louboutina są bardzo wygodne – doskonale wyprofilowane i zbalansowane, a nogi w nich wyglądają wyjątkowo ponętnie.

Perfekcyjne wykończenie

Jak to możliwe, że mające nawet 14 centymetrów szpilki są rozchwytywane przez kobiety na całym świecie? Jak to możliwe, że ich posiadanie jest spełnieniem marzeń tylu kobiet, choć można je kupić zaledwie w jednym z dziesięciu butików na Ziemi (duża część sprzedaży odbywa się on-line.)?

Może kobiety zwyczajnie doceniają piękno i jakość, widząc, że but francuskiego projektanta wykonany jest z miłością do nich. Być może dlatego Maralena, model autorstwa Christiana Louboutina, w rankingu Saks Fifth Avenue zyskał tytuł najseksowniejszych butów roku 2010. A konkurenci nie należeli do najsłabszych. Jednak osiem tysięcy klientów luksusowych sklepów spośród 22 par butów projektu Jimmi Choo, Manolo Blahnika, Briana Atwooda i Christiana Louboutina, wybrało właśnie wysadzaną kryształkami Swarovskiego Maralenę. Model na 14-centymetrowym obcasie, wyposażony w dwucentymetrową platformę, kosztuje bagatela 2,445 dolarów.

-Perfekcyjne wykończenie, intensywne kolory, piękne tkaniny i spektakularne obcasy to nie wszystko – mówi Viganna Papina, stylistka. - Te buty to klasyka w połączeniu z ekstrawagancją i oryginalnością. Wszystkie te cechy sprawiają, że buty są ponadczasowe. Kupione dzisiaj, będą modne nawet po kilku latach.

Fascynacja nastolatka

Urodzony w 1964 roku projektant butów zaczynał skromnie. Jako nastolatek, zamiast się uczyć, przesiadywał godzinami w paryskich kabaretach. Pociągały go długie nogi tancerek, ich szyk i gracja.

„Tancerki mnie absolutnie fascynowały. Jeżeli jesteś fanem wysokich obcasów, a w tym przypadku były to naprawdę ultra wysokie obcasy – nie mogłeś przejść obojętnie obok tych dziewczyn” wspominał Louboutin.

Plotka mówi, że inspiracja na czerwoną podeszwę pojawiła się właśnie w kabarecie. Louboutin podpatrzył, jak jedna z asystentek malowała paznokcie czerwonym lakierem Chanel. Wpadł na pomysł, by na taki sam kolor pomalować podeszwy, które ożywią czarne buty. Pomysł chwycił, a niecodziennie ozdobiony but szybko stał się znakiem rozpoznawczym marki.

W 1992 francuski projektant otworzył swój pierwszy butik w Paryżu. To był początek prawdziwego obuwniczego szaleństwa, które już niebawem miało przynieść designerowi sławę na całym świecie oraz uwielbienie wśród największych gwiazd. Wielkie wejście na salony zagwarantowała Christianowi księżniczka Monako, Karolina. Została przyłapana przez amerykańską dziennikarkę, gdy wykupiła prawie pół zgromadzonego w butiku towaru. Plotka poszła w świat. Tak właśnie zaczął się amerykański sen projektanta, który czym prędzej otworzył swój butik w Nowym Jorku.

Rodzime podwórko

Polskie gwiazdy jeszcze bardziej niż amerykańskie czy brytyjskie uwielbiają chwalić się obuwiem z czerwoną podeszwą prosto od Louboutina. Bogatą kolekcję Anny Muchy pokazywała nawet stacja TVN, wyliczając na wizji liczbę butów na niebotycznie wysokiej szpilce. Okazało się, że każda para ma swoją długą historię i oczywiście cenę.

Ale nie zawsze jest tak kolorowo. Bywający na warszawskich salonach styliści dokładnie wiedzą, kto dysponuje oryginałami, a kto chińską podróbką. Podobno niektóre gwiazdy tak bardzo boją się rozszyfrowania, że pozwalają oglądać swoje obuwie tylko z daleka. Dlaczego ryzykują ośmieszeniem?

- Te buty to wyraz prestiżu, podobnie jak posiadanie wypasionego samochodu – tłumaczy Viganna Papina, stylistka. – Poza tym, że są luksusowe, zwracają uwagę na ich posiadaczkę.

Rzeczywiście tak jest, choć za ten luksus trzeba dość sporo zapłacić. Para bucików to wydatek zaczynający się od 800 dolarów za parę. Nie odstrasza to nawet naszych gwiazd. Przed aparatami fotografów w szpilkach z czerwoną podeszwą dumnie paradowały już Doda, Agnieszka Szulim, Aneta Kręglicka, Natalia Lesz, Monika Olejnik, Małgorzata Kożuchowska i Edyta Górniak.

Niestety, choć designer postanowił zabezpieczyć się przed oszustami, w 2007 roku składając stosowne dokumenty w celu ochrony praw swojego najbardziej popularnego i oszałamiającego projektu, podróbek szpilek z czerwoną podeszwą na rynku wciąż jest niemało. Obserwujmy dokładnie gwiazdy. Może przyłapiemy je na oszustwie.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także