Odurzone
Możemy różnić się w gustach muzycznych, więc wybaczcie proszę, jeśli przyznam, iż gdy tylko słyszę w radiu kiczowate i lukrowate (choć czyste i zamaszyste) śpiewanie Whitney Houston, jak najszybciej zmieniam program.
18.04.2012 16:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Możemy różnić się w gustach muzycznych, więc wybaczcie proszę, jeśli przyznam, iż gdy tylko słyszę w radiu kiczowate i lukrowate (choć czyste i zamaszyste) śpiewanie Whitney Houston, jak najszybciej zmieniam program. W domowej płytotece nie mam na półce jej nagrań - widać nie znam się, przecież sprzedawała miliony egzemplarzy. Wolę Billie Holiday i Ellę Fitzgerald.
Jej niedawna śmierć z powodu przedawkowania narkotyków mimo to strasznie mną „trzepnęła“. Co się, kurcze, dzieje z tymi pięknymi, zdolnymi dziewczynami, które stać w dodatku na pomoc specjalistyczną. Nie tylko na odwyk, który nie może trwać wiecznie, ale na pomoc w codziennej terapii. Kilka miesięcy temu nałóg wykończył Amy Winehouse, a parę dni temu czytałam, że narkotykom oprzeć nie może się Sinead O’Connor.
Jak to się dzieje, że nasze polskie wokalistki pozostają rozsądne? „Kopem“ może być dla nich mocna herbata (teina), czasem drink po koncercie, w młodości pewnie kilka jointów podczas letniej trasy nad Bałtykiem i tyle. Fajnie. Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby, dajmy na to Gaba Kulka przybyła na koncert kompletnie naćpana. Albo żeby Maryla Rodowicz osierociła syna, bo kolejne odwyki nic nie dały. Albo aby mądrą i piękną Kasię Groniec odurzoną kokainą znaleziono np. w wannie hotelu Grand w Sopocie.
Co więcej, wspaniałe jest to, że nasze rodzime kobiety o wybitnych głosach i talentach wokalnych często mają kariery zgodne z proponowaną reformą emerytalną - śpiewają po 60. Ostatni sukces płyty pani Ireny Santor (brawo, platyna!) tylko potwierdza to, że polskie dziewczyny nie dają się łatwo odurzyć!
Czy są mniej zagubione, mniej samotne? Mają mężów mniej toksycznych, partnerów którzy o nie dbają i nie wciskają im heroiny i pigułek? Może mają rodziny, które dają im oparcie? A może fakt, że zarabiają grosze w porównaniu z milionami dolarów, sprawia, że pozorna władza nad światem nie uderza im do głów?
A może my, Polki, po prostu nie możemy odurzyć się do końca, bo wychowano nas na grzeczne dziewczynki, które karierę robią jakby na boku, a tak naprawdę to muszą być trzeźwe, bo na głowie mają cały dom? W każdym razie mam nadzieję, że brytyjska i amerykańska scena popowa zacznie czerpać przykład z naszej małej acz zdrowej prowincji.
(ap/sr)