Opuchnięta twarz Ewy Minge
Ewa Minge
- Nie boję się przemijania i nie walczę z nim rozpaczliwie . Zawsze podaję datę urodzenia - mówiła 47-letnia Minge w wywiadzie dla Vivy. - Męczą mnie już te wieczne pytania o moje niezliczone operacje plastyczne. Czasami czytam na forach internetowych wpisy poniżej wszelkiej kultury.
- Nie boję się przemijania i nie walczę z nim rozpaczliwie. Zawsze podaję datę urodzenia – mówiła 47-letnia Minge w wywiadzie dla Vivy. - Męczą mnie już te wieczne pytania o moje niezliczone operacje plastyczne. Czasami czytam na forach internetowych wpisy poniżej wszelkiej kultury.
- Powiem więc raz na zawsze, ze nie naciągałam sobie skóry, nie mam szwów za uszami, a mój rozstaw oczu jest naturalny, bo mam tatarskie korzenie. Oczywiście poddaję się nieinwazyjnym zabiegom, jak mezoterapia czy nastrzykiwanie skóry witaminami, ale z botoksem obchodzę się ostrożnie, bo i tak mam naturalnie wysokie brwi, a on je jeszcze podnosi. Zawodowo kreuję modę i mam prawo do kontrowersyjnego wyglądu.
Jeśli założymy, że Minge rzeczywiście nie eksperymentuje z zabiegami medycyny estetycznej, musimy po prostu jej współczuć. Projektantka ma najwidoczniej poważne problemy ze skórą. Tak prezentowała się na ostatnim pokazie w Rzeszowie. Można odnieść wrażenie, że jej twarz jest napuchnięta!
Zobaczmy, jak się zmieniała.
(sr/pho), kobieta.wp.pl