Płodność to stan umysłu
Niepłodność to trudny temat, często pomijany. Czym charakteryzuje się ten specyficzny moment w życiu kobiety, jakim jest czas niemożności zajścia w ciążę? Jak wpływa na postrzeganie siebie, jaką lekcję może stanowić? Jak odzyskać w takiej sytuacji nadzieję, opowiada psycholog Joanna Kwaśniewska.
02.04.2015 | aktual.: 27.01.2016 18:42
Niepłodność to trudny temat, często pomijany. Czym charakteryzuje się ten specyficzny moment w życiu kobiety, jakim jest czas niemożności zajścia w ciążę? Jak wpływa na postrzeganie siebie, jaką lekcję może stanowić? Jak odzyskać w takiej sytuacji nadzieję, opowiada psycholog Joanna Kwaśniewska.
U kobiet ok. 35. roku życia następuje tzw. kryzys wieku średniego – taka chęć spojrzenia wstecz na dotychczasowe życie i zrobienia rachunku tego, co się udało, a co nie. Doświadczenie niepłodności często pokrywa się z tym momentem i w wielu przypadkach pogłębia uczucia frustracji i bezradności.
Jak na psychikę kobiety wpływa stan niepłodności?
* Joanna Kwaśniewska:* Stan niepłodności wpływa na bardzo wiele obszarów życia kobiety – relacje z mężem lub partnerem, relacje z bliższymi i dalszymi znajomymi i rodziną, życie seksualne, poczucie własnej kobiecości etc. Dla kobiet, które mają problem z płodnością to bardzo często pierwsze doświadczenie wielkiej bezradności i braku kontroli. Do tej pory bez problemu odhaczały kolejne cele w swoim życiu – ukończenie studiów, znalezienie pracy, wyjście za mąż, zakup mieszkania itp. – a tutaj nagle pojawia się bariera nie do przejścia!Moje własne ciało mnie zawodzi, tak bardzo chcę i cały czas mi nie wychodzi, mam poczucie, że stoję przed jakąś ścianą. Badania psychologiczne pokazują, że tzw. wyuczona bezradność, czyli przekonanie o braku związku przyczynowego między własnym działaniem a jego konsekwencjami jest w zasadzie pierwszym krokiem do obniżonego nastroju, a co za tym idzie – do depresji.
Jak taki stan wpływa na postrzeganie swojej kobiecości, na poczucie własnej wartości?
JK: To jest kluczowa sprawa, dlatego że kobiety bardzo często moment zajścia w ciążę postrzegają jako ostateczne potwierdzenie swojej kobiecości. Jest to też tak zresztą kulturowo oceniane i w pewien sposób nam narzucane. W związku z tym pojawia się poczucie porażki i pytanie– czy jestem pełnowartościową kobietą, skoro nie mogę zajść w ciążę, urodzić dziecka?
Co więcej zalecenia, które kobiety dostają w tym okresie od lekarzy, bardzo często sprowadzają się do tego, że trzeba wyzbyć się swoich potrzeb i instynktów – kochać się w określonej pozycji, w określone dni, robić sobie zastrzyki, żeby osiągnąć równowagę hormonalną itp. – w związku z tym to naturalne odczuwanie kobiecości jest mocno zaburzone. Kobiety bardzo różnie sobie z tym radzą. Przykład?Niektóre, żeby zapomnieć, rzucają się w wir pracy i wtedy wpędzają się w takie błędne koło, bo jest to próba ucieczki od jednej roli poprzez sprowadzenie siebie do jakiejś innej. Jest bardzo dużo pułapek, w które kobieta może wpaść w sytuacji niepłodności.
Zwiększa się chyba również poczucie napięcia, stresu?
JK: Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że w podczas doświadczania niepłodności właściwie cała energia życiowa idzie w jednym kierunku, dlatego że kobieta bardzo mocno chce dziecka, co więcej z miesiąca na miesiąc okazuje się, że to się nie udaje, w związku z czym rodzi się poczucie wielkiej frustracji. Pojawiają się skrajne trudne uczucia – zawiść w stosunku do innych, zazdrość, złość, wściekłość.
Kobieta czuje się z tym niekomfortowo, doświadcza ambiwalencji, bo wie, że to jest po prostu irracjonalne np. zazdrościć koleżankom, że mają dzieci, że są w ciąży (jak można zazdrościć bliskim osobom?, jak można przy tym pozostać życzliwym?), a jednocześnie to właśnie czuje i nie może się tego wyzbyć. Kobiety w takiej sytuacji często zaprzeczają swoim uczuciom. A przecież uczucia są same w sobie neutralne pod względem moralnym, więc nie ma niczego złego w tym, że np. odczuwamy złość. Ewentualnie wartościować moralnie możemy to, co potem zrobimy z tą złością.
Czy to nie jest tak, że kobiety w ogóle częściej mają problemy z emocjami, że nie potrafimy ich traktować jako informacji zwrotnych?
JK: Myślę, że współczesny człowiek często ma problem z emocjami i to niezależnie od płci. Często tak prowadzimy życie, jakbyśmy byli istotami rozpostartymi pomiędzy zwierzęciem a robotem, trudno nam się przyznać do tej swojej zwierzęcej natury i trochę byśmy chcieli funkcjonować jak roboty, czyli właśnie bez uczuć. Traktujemy je tak, jakby one nam przeszkadzały, bo utrudniają nam wykonywanie pracy, zaburzają analityczne myślenie, przez nie popełniamy błędy itp. A przecież wszystko to, co jest związane ze sferą emocjonalną jest nieodłącznym elementem ludzkiej natury.
Emocje maja wielką energię, która można wykorzystać, pozwalają nam lepiej zrozumieć siebie, a także zbliżyć się do innych. Emocje stanowią informację zwrotną, która nam pokazuje, czego tak naprawdę potrzebujemy, co się z nami dzieje. W przypadku emocji trudnych zaakceptowanie w sobie niekomfortowych uczuć jest jedynym sposobem na to, żeby je opanować. Krótko mówiąc, trzeba przeżyć trudne uczucia, żeby móc się z nimi pożegnać. Trzeba przeżyć złość czy smutek i tylko wtedy one odpuszczają. Innego sposobu nie ma, nie ma drogi na skróty.
Jest pani chyba też zwolenniczką terapeutycznej mocy płaczu.
JK: Tak, i to jest niezwykłe, że taka, wydawałoby się, czysto fizjologiczna czynność jak płakanie, może być bardzo odblokowująca. Oczywiście pod pewnymi warunkami – ten płacz powinien być połączony z poznawczą oceną tego, co się dzieje, czy też rozmową z kimś, kto da wsparcie, i też odpowiednim potraktowaniem siebie. Wiele badań pokazuje, że pomocne jest współczucie wobec siebie samego i aktywne radzenie sobie ze stresem czy smutkiem, czyli próba nie tyle zaprzeczania, że coś takiego odczuwamy, ile przeformułowywania tego, zastanawiania się, jaki to ma sens, do czego to prowadzi, jak ja mogę sobie z tym radzić.
Jest pani współautorką książki „Nadzieja na nowe życie”, która traktuje o problemie niepłodności. Można ją jednak też odczytać jako praktyczny poradnik dla wszystkich osób, które chcą popracować nad rozwojem wewnętrznym. Niepłodność jest tu punktem wyjścia do pracy nad sobą.
JK: Ta książka początkowo miała być po prostu formą autoekspresji, wyrażeniem siebie. Ewidentnie jej pierwsza wersja była owocem bólu, smutku i bardzo dużego poczucia bezradności. Sama przez dwa lata starałam się o dziecko i to był dla mnie taki czas, w którym zdążyłam przeżyć poronienie i różne sytuacje, z którymi czułam się bardzo źle. Stąd zrodził się we mnie pomysł, żeby jakoś wyrazić te wszystkie uczucia. Zaczęłam pisać dziennik, ale potem pomyślałam, że fajnie by było wzbogacić części literackie o spojrzenie psychologiczne i wtedy zaprosiłam do współpracy moją siostrę Justynę Kuczmierowską, psycholożkę, która również długo nie mogła zajść w ciążę i to się potem tak zaczęło rozwijać, że jeszcze dołączyła do pisania przyjaciółka Agnieszka Doboszyńska, specjalistka w dziedzinie niepłodności.
Książka stanowi odpowiedź na bardzo konkretne tematy, z którymi się zmagałyśmy w sytuacji niepłodności. Z czasem zaczęłyśmy dostawać sygnały od pierwszych osób, które się zetknęły z książką, że jest w niej zawarty bardzo uniwersalny przekaz. I rzeczywiście pewne treści, obszary są wartościowe dla każdej kobiety, może nawet dla każdego człowieka.
Zachęcają panie do szukania sensu trudnej sytuacji.
Tak, bo takie radzenie sobie z sytuacją niepłodności często jest podobne do sytuacji związanej z utratą czegoś dla nas ważnego, jakiegoś marzenia, wyobrażenia, także ważnej relacji. I tu wyzwalające może się okazać przeżycie żałoby. Jeśli ktoś bardzo długo stara się o dziecko i chce zbudować swoje nowe życie, to jeżeli już stracił nadzieję, to żeby zbudować nową, musi przejść przez poszczególne etapy żałoby, przepłakać to wszystko.
Trzeba to przepracować i poszukać sensu w tym doświadczeniu, a ja wierzę, że tych sensów może być bez liku. Oczywiście, w zależności od tego, jakimi ludźmi jesteśmy i jak to będziemy postrzegać, każdy może znaleźć inny. Jest taka historia, która przytaczamy w książce.
Zachęcają panie w książce do zrobienia koła coachingowego i do pracy nad wszystkimi życiowymi sferami równolegle.
JK: Chyba kluczem do takiego dobrego, szczęśliwego życia jest właśnie to, żeby spojrzeć na nie trochę tak z lotu ptaka, jak na to koło coachingowe, gdzie zdajemy sobie sprawę z pewnych proporcji. Bo ta nasza płodność czy też niepłodność jest tylko elementem życia, a możemy przecież czerpać satysfakcję z wielu innych sfer.
Ważny jest też moment życiowy, w jakim jesteśmy – z psychologicznego punktu widzenia u kobiet ok. 35 roku życia następuje tzw. kryzys wieku średniego – czyli chęć spojrzenia wstecz na dotychczasowe życie i zrobienia rachunku tego, co się udało, a co nie. Doświadczenie niepłodności często pokrywa się z tym momentem i w wielu przypadkach pogłębia uczucia frustracji i bezradności. Tym bardziej przydaje się w takiej sytuacji dystans.
Kluczowe w sytuacji niemożności zajścia w ciążę jest też odpowiedzenie sobie na pytanie o to, dlaczego chcemy mieć dziecko?
* JK:* Tak, dlatego że czasami się zdarza, że u źródła tego pragnienia leżą potrzeby, które można zaspokoić w inny sposób. Niektóre kobiety dzięki procesowi przyglądania się sobie, zadawania sobie tego typu pytań dochodzą do wniosku, że tak naprawdę pragną pielęgnować życie, dawać miłość, towarzyszyć komuś w dojrzewaniu – a wtedy pojawiają się takie możliwości, jak np. adopcja, opiekowanie się dziećmi jakiejś bliskiej nam osoby, znalezienie pracy jako woluntariusz wśród tych, którzy potrzebują opieki.
Ktoś może dojść do wniosku, że nie kierowała nim wewnętrzna motywacja, tylko przekazy kulturowe, presja otoczenia, oczekiwania innych ludzi. I że to nie jest jeszcze właściwy moment na dziecko tylko czas na zadbanie o siebie i realizację swoich marzeń – wyjazd na wymarzoną wycieczkę, zapisanie się na jakiś rozwojowy kurs. Może też okazać się, że ktoś chce wydać z siebie plon, który będzie przez innych akceptowany, podziwiany. Niektóre osoby uświadamiają sobie, że najważniejsze dla nich jest twórcze życie, płodne nie w sensie prokreacyjnym, ale w sensie wydawania z siebie efektów swojej twórczej pracy. Możliwością dla takich osób staje się np. założenie własnej firmy, realizacja jakiegoś twórczego projektu.
Czyli drogą do odblokowania własnego potencjału życiowego jest lepsze poznanie siebie?
JK: Tak, absolutnie. To, co jest jeszcze jedną ważną rzeczą, to to, że zarówno w sytuacji starania się o dziecko, jak i w sytuacji w ogóle płodnego, twórczego życia, ważna jest umiejętność dania sobie luzu. Bardzo często współczesne kobiety są tak zapracowane, że zapominają o wypoczynku, próbują równolegle pracować i ewentualnie odpoczywać gdzieś między wierszami, a to skutkuje wiecznym przemęczeniem.
Dlatego ważne w przypadku zachodzenia w ciążę jest to, żeby dawać sobie czas na relaks i na radość życia. Mam takie wspomnienie, z czasu kiedy sama starałam się o dziecko, jak poszłam pewnego razu do pani ginekolog, byłam cała zapłakana i spięta, że już nam się tak długo nie udaje, a ona powiedziała, „Jak pani wyjdzie z gabinetu, proszę pójść na bazarek tutaj obok, kupić sobie pyszne czerwone truskawki, a zaraz potem słodką śmietanę i wrócić do domu, usiąść na balkonie w słońcu i jeść te przysmaki z poczuciem wielkiej radości i przyjemności”. I to było dla mnie tak odblokowujące – bo uświadomiłam sobie wówczas, że ja nie potrafię odpoczywać i słabo mi wychodzi czerpanie radości z życia. Myślę, że dla takich osób jak ja, u których problem z niepłodnością nie wynika tylko ze schorzeń medycznych, ale tkwi przede wszystkim w głowie, może to być bardzo wyzwalające doświadczenie.
dr Joanna Maria Kwaśniewska – psycholog, trener i coach, pracownik SWPS zajmujący się stymulowaniem twórczości w rozwoju osobistym i zawodowym podczas autorskich warsztatów i sesji. Oprócz płodności twórczej interesują ją także psychologiczne aspekty płodności i niepłodności w kontekście prokreacji.
Aleksandra Strójwąs, redaktor miesięcznika SENS
[
]( http://zwierciadlo.pl/tag/magazyn-sens )