Pokolenie Milenium
Opowieść mojej kuzynki, która mieszka w Los Angeles. Zatrzymał się u niej w domu na nocleg 24-letni kolega, który wrócił do Stanów z Londynu. Zrezygnował z pracy w Londynie, choć zatrudnili go w prężnej firmie zajmującej się finansami w city.
29.07.2013 15:29
Opowieść mojej kuzynki, która mieszka w Los Angeles. Zatrzymał się u niej w domu na nocleg 24-letni kolega, który wrócił do Stanów z Londynu. Zrezygnował z pracy w Londynie, choć zatrudnili go w prężnej firmie zajmującej się finansami w city.
“Dlaczego zrezygnowałeś z tej pracy, przecież studiowałeś pięć lat, marzyłeś o takiej robocie, wiele osób marzy o pracy w city”, nie mogła się nadziwić moja kuzynka.
“No wiesz, musiałem wstawać o szóstej rano, dojeżdżać metrem godzinę do city. Oni oczekiwali, że będę pracował od 9 do 19. Poza tym wszyscy byli nudziarzami. Mieli już trzydzieści lat albo i więcej. I dzieci. W ogóle się nie bawili”.
“W pracy mieli się bawić???”, kuzynkę powoli wybałuszało i wyginało ze zdumienia, gdyż ona już sama jest starą babcią dobijającą do czterdziestki. Dziewczyna wstaje o szóstej rano, idzie pobiegać, gdyż jest maratonką, a potem dojeżdża do pracy, stojąc w kalifornijskich korkach.
“Po pracy się nie chcieli bawić, spotykać w pubach, jeździć na weekend, wakacje, wyprawy. Tylko do domu szli, bo niektórzy to dzieci kąpać musieli. I musieli na te dzieci zarabiać. Na przedszkola. Nudno było z nimi, a robota ciężka, więc po co miałem się tam w city męczyć”, wyjaśnił uprzejmie kolega, sącząc truskawkowy drink na koszt kuzynki i dziobiąc w sałatce przygotowanej przez jej narzeczonego.
“No i co teraz będziesz robił?”, drążyła kuzynka zastanawiając się, po co zgodziła się gościć u siebie tego obiboka. “Będę mieszkał u mamy i dorabiał w lokalnej siłowni jako ręcznikowy”. “A jak mama twoja straci pracę i nie stać jej będzie na mieszkanie, wikt i opierunek?” “Hmm… O tym nie pomyślałem. E, spoko, jakoś to będzie. Ważne jest, żeby mieć dużo wolnego czasu i dobre towarzystwo”.
Dwudziestolatkowie są nazywani w USA “Pokoleniem Milenium”. To mi się podoba. My daliśmy się nabrać i harujemy, zamiast wychodzić z roboty po czterech godzinkach i wracać do mamusi, przekąsić coś domowego, zdrowego, taki slow food, mama pozmywa, dotrzymamy jej towarzystwa, co się ma staruszka nudzić, odprasowana koszula już czeka i do parku na rolki albo na rower i dobry czeski browar. Ja też tak chcę!