Blisko ludziRespekt czy obrzydzenie

Respekt czy obrzydzenie

Respekt czy obrzydzenie
Źródło zdjęć: © Wojtek Wieteska/syndykat autorów
01.06.2010 11:04, aktualizacja: 12.11.2010 13:56

Pewna początkująca dziennikarka spytała mnie czy podoba mi się zwyczaj całowania kobiet w rękę. Banalne pytanie okazało się być dla mnie trudne.

Pewna początkująca dziennikarka spytała mnie, czy podoba mi się zwyczaj całowania kobiet w rękę. Banalne pytanie okazało się być dla mnie trudne. Często wydaje mi się, że mam dość zdecydowane poglądy, a rodzina wypomina mi czasem, iż jestem nazbyt, jak mawiają Anglicy, „opinionated“. Tymczasem „przyparta do muru“ na banalne pytania często nie mam jednoznacznej odpowiedzi.

Czy to słabość charakteru czy zaleta widzenia niuansów? Niektórzy feminiści i feministki uznają całowanie kobiety w rękę jako przejaw ślinienia się samca, który traktuje ją jak obiekt erotyczny. Uważam, delikatnie mówiąc, takie stawianie sprawy za przesadzone. Po pierwsze, w ten sposób można obrzydzić każdą formę całowania. Tatuś ślini pupcię swego bobasa, kochanek podczas łóżkowych baletów ślini od głowy po stopy swą kochankę lub kochanka, a duchowny ślini rękę wyższego rangą duchownego klękając przed nim i całując go na powitanie. Po drugie, tępienie i tak ledwo tlących się na świecie resztek erotyzmu za pomocą wprowadzania nowych przepisów zachowań społecznych jest po prostu smutne, ponure i mało konsekwentne.

Z jednej strony zachęca się kobiety do niekrępowania swej erotyki gorsetami i męskimi garniturami. Styliści zachęcają nas do okazywania naszej osobowości, w tym erotycznej. Różowe włosy - okej. Gołe ramiona bez stanika w tramwaju czy w firmie - okej. Możemy epatować, ale „samiec“ ma być z drewna i witać się z nami wyłącznie japońskim ukłonem?

Wielu z nas czerpie radość również z bycia obiektem seksualnym. Wielu mężczyzn uwielbia, gdy panie zerkają z podziwem na ich ciało. Czytałam gdzieś niedawno, że ludzie trenują z większym poświęceniem, gdy patrzy na nich płeć przeciwna. Kibicując drużynie polskich kajakarzy, owszem, doceniam ich taktykę, poświęcenie i pracę. Ale miło zawiesić oko na ich genialnie wyrzeźbionych kaloryferkach pod koszulkami czy na szerokich ramionach. Czy to grzech? Mamy karać się nawzajem za patrzenie i bycie obiektem?

Po trzecie, dla jednych „ślinienie się“ jest obrzydliwe, a dla innych - rozkoszne. Ślinię się na myśl o zimnym piwie po długim meczu. Mniam. To, że nowopoznany mężczyzna dotknie mą dłoń ustami może wzbudzać przyjemny dreszczyk. Co więcej. Zdarzało mi się całować inne kobiety w rękę. Dłonie są piękne. Te kobiety dla mnie były lub są piękne. Całowałam w rękę np. Magdę Umer. Czy robi to ze mnie samca alfa śliniącego się na jej widok? Być może też. W końcu Magda to fajna laseczka. Ale głównie całuję jej dłoń, gdyż jest to moja madame.Madame polszczyzny, dobrego gustu, szanuję jej dorobek, czuję do niej ciepło. Kto przebywał dłużej we Francji ten wie, że Francuzi rzucają się do całowania osób, które ledwo znają. Trzy razy w policzek. Czy to samcze ślinienie, czy znak pokoju, otwarcia na nową znajomość. Drzewiej dzieci całowały rodziców w rękę. A jak interpretują Państwo tę manierę?