Rok 2010 rokiem bez chorób

Kiedyś w Sylwestra oczekiwałam życzeń o pomyślności, pieniądzach. Dzisiaj twierdzę, że powiedzenie „grunt to zdrowie” jest kwintesencją wszelkich pragnień. Szczególnie, gdy ma się małe dziecko.

Rok 2010 rokiem bez chorób

29.12.2009 | aktual.: 29.12.2009 14:18

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jak bardzo chciałoby się, żeby to była prawda! Kiedyś w Sylwestra oczekiwałam życzeń o pomyślności, pieniądzach i sukcesie zawodowym. Dzisiaj twierdzę, że powiedzenie „grunt to zdrowie” jest kwintesencją wszelkich pragnień. Szczególnie, gdy ma się małe dziecko.

[

]( javascript:otworz('http://i.wp.pl/a/f/jpeg/23626/4202010.jpeg', 420, 297) )

Mija kolejny rok z życia Jadźki. Rok temu mieliśmy w domu niemego bobasa, który owszem, coś tam do siebie gadał, ale nikt nie mógł go zrozumieć. Dzisiaj powie ci wszystko, czasem zdecydowanie za wiele, niż chciałabyś usłyszeć. Połyka nowe słowa w moment i stara się ich używać poprawnie w zdaniu, ale konteksty mylą jej się czasem prześmiesznie. Panie w żłobku twierdzą, że mamy super spokojnie i dobrze wychowane dziecko. Zgadzam się całkowicie, ale...

Doskonale opanowała słowa dziękuję, przepraszam i proszę. Czasem nawet wydaje mi się, że jest tak miła i potulna, iż ludzie pomyślą, że to dlatego, że ją w domu lejemy pasem za złe zachowanie. A ona po prostu tak ma. Kilka dni temu Jadźka była z Tatką w sklepie spożywczym. Jadźka była zapchana bułą, a Tata kupował jej upragnionego lizaka. Dostała go do rączki i wymamrotała coś z pełną buzią.

„Zjedz to, co masz i powiedz jeszcze raz” poradził jej Tatka. Panie stojące w kolejce roześmiały się z zapchanej Jadźki, a ta, kiedy wszystko przełknęła, wyrecytowała jak z podręcznika dobrego wychowania: „Dziękuję ci tatusiu, że kupiłeś mi lizaczka!”. Mąż mówił mi potem, że miny pań w kolejce były bezcenne. No fakt, mamy się czym chwalić na koniec tego roku. Ale… Jadźka zmienia się jednak w diablicę, kiedy ogarnia ją zmęczenie. Nie wiadomo dlaczego, wszystko ją irytuje, a najbardziej najbliżsi (podejrzewam, że ma to po mnie, ale przed Tatką się nie przyznaję). Mówi wtedy ze złością: „Mamusiu, idź sobie, cichutko musisz być, nie mów!”. Nie da się dotknąć, a co dopiero przytulić, czy zawlec do łóżka. To „nie mów” jest dla nas najgorsze, bo co dziecku można na to odpowiedź? - Nie mów „nie mów”? Trudno wytłumaczyć niespełna trzylatce, że tak się mówić do matki, babci, dziadka nie powinno i że nas to uraża. Nikt jednak nie mówił, że będzie łatwo? Macie rację.

Tak więc, że tak nieładnie zacznę kolejny akapit, rok podsumować można tak, że mamy w domu doktora Jeckylla i pana Hyde'a. Dziecko mówi, śpiewa i recytuje, bez problemu sama załatwia swoje potrzeby fizjologicznie łącznie z dokładnym podcieraniem kuperka, ale głupiutkie to to jest nadal.

Przyszły rok powinien jednak wlać jej nieco oleju do głowy, bo czeka ją żłobek. Oczywiście, kwestia tego, czy się tam dostaniemy, jest zasadnicza. Prawdopodobnie nie. Nie jesteśmy dysfunkcyjną rodziną, nie jestem samotną matką, a bieda tak bardzo jak niektórym nam nie doskwiera. Trzeba będzie zatem liczyć na szczęście i nasze zdrowie w pokonywaniu trudności.

Mam szerokie plany na przyszły rok co do jej edukacji. Po pierwsze, dosyć już rysowania tych cholernych kółek. Pora nauczyć się czegoś innego. Jakiś kwadrat na ten przykład lub po prostu kształty nieregularne byłyby mile widziane. A ty wciąż te kółka, które mają niby przedstawiać w idealnym skrócie złożoność świata Jadźki. Basta! Jako rysująca matka zaprzęgnę ją do pracy i strzelimy obraz niczym „Sąd Ostateczny” Memlinga. Tylko w wymowie nieco bardziej pogodny.

Czego życzyć sobie już napisałam. Ponieważ końcówka tego roku wyglądała następująco: katar, kaszel, katar, kaszel, pięć dni zdrowia, katar, kaszel, katar, kaszel, marzę tylko o czystym nosie i gardle. I tego samego ode mnie, Tatki i Jadźki życzę i Wam, drodzy rodzice. Na wszystko inne znajdzie się i czas, i siła.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (10)