GwiazdySara May: nie jestem marionetką

Sara May: nie jestem marionetką

Sara May - kontrowersyjna, młoda wokalistka, z muzyką związana od najmłodszych lat. Jej piosenki plasują się na pierwszych miejscach list przebojów, również na liście MTV Maxxx Hits. Czy Sara May zepchnie Dodę z piedestału i stanie się najpopularniejszą polską wokalistką?

Sara May: nie jestem marionetką
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

02.03.2007 09:23

Sara May - kontrowersyjna, młoda wokalistka, która szturmem zdobywa serca fanów. W 2006 roku na rynku ukazał się jej debiutancki album - "Sara May". Jej piosenki plasują się na czołowych miejscach polskich i światowych list przebojów. Mówi się o niej, jako o wokalistce, która chce obalić stereotyp gwiazdy pop jako głupiej, świecącej biustem lalki.

Studiujesz kulturoznawstwo i podobno piszesz pracę na temat polskiego show-biznesu. Zapowiadasz, że będzie kontrowersyjna. Dlaczego?

Sam fakt, że piszę ją ja, czyli osoba, która jest wewnątrz tej machiny. Rzadko się zdarza, aby artysta wypowiadał się na temat branży, a zwłaszcza młody, który dopiero pnie się i jest w drodze na szczyty. Po drugie, będzie kontrowersyjna, bo moje poglądy budzą kontrowersje. Nie boję się mówić głośno o tym, co sądzę na temat polskiej muzyki pop, nie boję się krytykować naszych rodzimych produkcji i nie czuję potrzeby podlizywania się tzn. branży. Takie samo prawo krytykowania daję innym. Nie obrażam się na ludzi, którym nie pasuje to, co robię. Nie byłoby to zdrowe, gdyby wszyscy wszystkim słodzili. Mamy wolność, demokrację i powinniśmy wyrażać swoje opinie i mieć własne zdanie na różne tematy. A my Polacy mamy z tym problem. Nie jestem obłudna, więc mówię, co myślę i popieram to argumentami. Taka będzie ta praca. Kontrowersyjna jak i Sara May. Ale, żeby było jasne, nie wszystko co u nas się dzieje, uważam za złe. Poświęcę na pewno wiele uwagi także wyjątkom od reguły, czyli osobom, dzięki którym Polska i
polski show-biznes się rozwija.

Podobno w pracy zamierzasz lwią część poświęcić Dodzie?

Nie, to tylko plotki. O Dodzie wspomnę, tak jak i o innych artystach - Edycie Górniak, Monice Brodce czy Ani Dąbrowskiej, Jennifer Lopez, Beyonce. Doda jest jedną z wielu piosenkarek i nie widzę potrzeby skupiania się właśnie na niej. Praca nie będzie o Dodzie, tylko o mechanizmach rządzących show-biznesem. Napiszę wiele na temat jakości aranżacji, sposobu śpiewania słowiańskich wokalistek i porównam je z technikami i warsztatem piosenkarzy głównie amerykańskich. Jest wiele aspektów do poruszenia.

Czy Doda i Mandaryna mają ze sobą wiele wspólnego? W porównaniu do tych postaci polskiej sceny muzycznej, czym się wyróżniasz?

Obie mają blond włosy i obie są przekonane, że idą w dobrym kierunku. To ważne. Gdyby Madonna nie była przekonana i nie miała tupetu, który niewątpliwie posiada, nikt by o niej nigdy nie usłyszał. Przecież jest na całym świecie tysiące lepszych wokalnie dziewczyn. Ale większość osób nie wierzy w siebie i nie ma ochoty na poświęcenie i pracę. Tylko jest jedna ważna rzecz - ciągłe rozwijanie się. Na świecie bardziej się ceni ludzi, którzy mimo mniejszego talentu walczą i doskonalą swój wokal, niż tych, co się urodzili szczęściarzami, czyli z talentem w kieszeni. Choć to są rzadkie przypadki. Jeśli więc Mandaryna czy Doda będą nadal się rozwijać to super, gorzej jeśli zadzieje się tak, jak u nas często się zdarza - samozachwyt i uwielbienie samego siebie. Sława i pieniądze powodują brak chęci ćwiczenia śpiewu i skupiania się na tym, co najważniejsze, czyli na muzyce. Czym się różnie od nich? Jestem brunetką, śpiewam z feelingiem zachodnim, mam producenta muzycznego, który zapewnia mi piosenki na światowym
poziomie i jestem niezależna. Czy kiedykolwiek w Polsce debiutująca wokalistka sama niosła 20 kg sprzęt przez 10 km plaży, żeby zrobić klip? Czy którakolwiek sama wyprodukowała sobie 6 teledysków, bez wsparcia wytwórni? Czy któraś jest producentką swoich sesji zdjęciowych? Ja przynajmniej nie słyszałam o takiej polskiej piosenkarce. To mnie odróżnia. Nie jestem marionetką.

Jeszcze niedawno mówiłaś, że Doda nie zagrzeje miejsca na podium najpopularniejszych gwiazd, bo Ty ją z niego zepchniesz...?

Nie dokładnie tak. Powiedziałam kiedyś, ze zamierzam być wokalistką numer 1 w naszym kraju i nadal to podtrzymuję, a jeśli przez niektórych Doda obecnie jest numerem 1, to rzeczywiście zepchnę ją z piedestału. Ale do tego czasu jest jeszcze ciężka i długa droga, więc na podium pewnie trochę się zmieni:) Interesują Cię zagadnienia kulturowo-socjologiczne. Co sądzisz o zjawisku tak zwanego „bywania”? Czy trzeba bywać, żeby „być?”

W wielu przypadkach to jedyne wyjście. Co ma zrobić artysta, aktor który nie ma pracy? Chodzi na bankiety, a nóż ktoś go zauważy. To dobre dla ludzi, którzy lubią się bawić i imprezować lub dla osób, które chcą zaznaczyć swoją obecność, przypomnieć wszystkim fotografom, gazetom, że są. Nie neguję tego. Każda metoda jest dobra, jeśli zgodna jest z własnym sumieniem. Zresztą na zachodzie bywanie jest w dobrym smaku. Czasami po prostu nie można nie być.

Bardzo starannie kreujesz swój image. Czy Sara May to całkowicie Twój pomysł?

Tak, to mój pomysł. Rzeczywiście, uważam, że wizerunek ma duże znaczenie, bo ludzie zazwyczaj są wzrokowcami. Poza tym, klasa i kobiecość idealnie podkreślają stroje, jeśli umie się je odpowiednio dobrać. Czy ktoś potrafi zanucić piosenkę Beyonce albo J.Lo? Przeciętny Polak raczej nie, ale to jak wygląda J.Lo wie większość osób. Co nie znaczy, ze muzyka jest na drugim planie. Nie, oba aspekty, gdy idą w parze, tworzą ideał.

Co trzeba zrobić, żeby osiągnąć sukces? Pokazałaś, że znalezienie wytwórni to nie wszystko...

Pokazałam i udowodniłam, że bez wytwórni można bardzo wiele. Zamiast płakać i zazdrościć gwiazdom, które odbierają nagrody, zachęcam do wzięcia się do roboty, a wtedy okazuje się, ze życie bywa sprawiedliwe. Teraz podpisałam kontrakt z My Music, bo ile można zajmować się wszystkim. Siły mam ograniczone, a wolę je przekładać na coraz lepsze piosenki. A koncertami i promocją niech zajmują się specjaliści. Ja już swoje zrobiłam. Nie było łatwo, ale kto mówił, że będzie?

Podobno inspiruje Cię Ewa Minge. Interesujesz się modą? Myślałaś o projektowaniu?

Nie, nie inspiruje mnie Ewa Minge. Nie znam jej kreacji, a byłam tylko na jednym jej pokazie. I trudno mi się wypowiadać, co o niej sądzę i czy podobają mi się jej projekty. Modą się troszkę interesowałam, byłam stylistką i nadal nią jestem, bo sama dbam o swoje stroje i image. Wyczucie i gust mam od dziecka, a do tego wyobraźnię. A to w tym zawodzie najważniejsze. Denerwuje Cię, że nazywają Cię polską J.Lo?

Nie. To zabawne. Znajomi raczej porównują moją urodę do Moniki Belucci.

Sprawiasz wrażenie osoby przebojowej, silnej, która wie, czego chce i uparcie do tego dąży. Jaki jest teraz Twój główny życiowy cel?

Cel jest jeden i ten sam od kilku lat. Śpiewać, tworzyć coraz lepsze dzieła, a reszta się uda.

Czy dotkliwie znosisz porażki?

Wręcz przeciwnie. Psychicznie odbudowuję się szybko i zaraz biorę się do pracy. To jedyna metoda.

A w życiu prywatnym – ubierasz czasem dres i leniuchujesz przed telewizorem? Jak najbardziej. Oglądam seriale zawinięta w koc, bo jestem ciepłolubna, chodzę w dresie lub częściej piżamie, lubię jeść orzeszki, pierogi ruskie, świeże bułeczki.

Masz nietypowe zainteresowania. Podobno uczysz się jazdy tirem... Trochę mało kobiece...

Tirem nie jeżdżę na co dzień. Tego byłoby za wiele. Uczyłam się jazdy tirem do programu „Na osi”,w którym kierowałam, pokonywałam przeszkody.

A kobiecość? Jak ją eksponujesz? Co kryje się, Twoim zdaniem, pod pojęciem sexapil?

Dla mnie to pewność siebie, zagadkowość, tajemniczość, bycie osobą otwartą, ale i niedopowiedzianą. To kobieta pełna sprzeczności, skomplikowana, ale ciepła i uśmiechnięta. Sexapil to błysk w oku, wrodzona inteligencja i klasa.

Podobno jesteś uzależniona od fanów i ...komputera. Dużo czasu poświęcasz na korespondencję z fanami?

Uzależniona od fanów nie jestem, ale od komputera tak. To wynika z pracy jaką wykonuję. Zdarza się, ze dostaję wiele meili w sprawie wywiadu, sesji zdjęciowej lub wizyty w telewizji i nie mogę odpisać jutro bo jestem odpowiedzialna. Czy zdarzyło się, że dostałaś dwuznaczną propozycję od nieznajomego mężczyzny, który stracił głowę na Twoim punkcie?

Wiele razy dostawałam propozycje od nieznajomych mężczyzn, którzy zapraszali mnie na kawę. Ale to naturalne. Myślę, że niejedna kobieta to przechodziła.

A propozycje od czasopism erotycznych, dostajesz ich trochę... Nigdy się nie złamiesz?

Dotychczas dostałam 3 takie propozycje, a może 4. Jeśli miałaby to być delikatna sesja, to czemu nie? Pokażę tyle, ile uważam za stosowne. Pamiętajmy, że jestem wokalistką, a nie modelką erotyczną, więc wulgarne sesje nie wchodzą w grę. Zresztą odsłanianie wszystkiego to, według mnie, nie najlepsza metoda na promocję.

Jaki jest polski fan? Wymagający, czy ciągle trzeba zabiegać o jego względy?

Nie wiem, jaki jest polski fan i czy różni się od francuskiego czy hiszpańskiego. Ja nie myślę w kategoriach zabiegania o fana. Robię to co lubię, a fani są i zawsze będą. Jak się ma dobre piosenki to i fani sami się znajdują.

W notowaniu MTV Maxxx Hits Twoja piosenka "7 minut” znalazła się na 1 miejscu. Pokonałaś takie gwiazdy jak, m.in. Tokyo Hotel, Blog 27 i Fergie. Zdradzisz receptę na przebój?

Zdradzę jak tylko mój nowy singiel stanie się przebojem. A premiera już niedługo. W kwietniu.

Plany na najbliższą przyszłość? Gdzie będzie można Cię zobaczyć, posłuchać?

Plan jest prosty. Następny miesiąc to praca w studio. Płyta ma być gotowa na maj, zamierzam więc pod koniec marca mieć większość materiału nagranego.Za 3 dni przygotowania do nakręcenia teledysku do nowego singla. Na razie nie podam tytułu. To niespodzianka.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)