Singielka, czy stara panna?
Singielka to określenie dla obecnych trzydziestolatek. Nikt tak nie nazwie pięćdziesięciolatki. Pięćdziesięciolatka to już stara panna.
Twierdzi, że jest singielką z wyboru. W domu nie ma nawet lodówki i pralki. – Po co? Wszystkie posiłki jem na mieście a pranie wożę do pralni. Nie mam czasu na domowe obowiązki – mówi dobitnie i uśmiecha się. Karolina jest specjalistą do spraw public relations. Na co dzień pracuje z kilkudziesięcioma osobami.
Własna wizja przyszłości
Karolina ma 35 lat. Nigdy nie miała nikogo na dłużej. - Mój najdłuższy związek trwał cztery miesiące. Była to klasa maturalna. Wielka miłość skończyła się razem z rozdaniem świadectw dojrzałości. Wyjechaliśmy na studia do różnych miast i każde z nas poszło swoją drogą – opowiada. – Potem zdarzało mi się być z kimś miesiąc czy dwa, ale nie więcej.
Rodzice Karoliny już przyzwyczaili się, że ich córka zamierza sama iść przez życie. Jednak nie było im łatwo. – Najtrudniejsze były początki. Mama wylała morze łez, żeby namówić mnie na założenie rodziny i na dzieci. A ja miałam inną wizję swojej przyszłości – opowiada kobieta. – Napatrzyłam się już na związki moich koleżanek. Albo one zdradzają, albo je ktoś zdradza.
Ja nie chcę tak żyć. Nie chcę nikogo oszukiwać, ani nie chcę sama być oszukiwana. Kiedy chcę się wypłakać, to dzwonię do mojej przyjaciółki. Kiedy chcę pójść z kimś do łóżka, to idę do pubu i szukam kandydata na kolację ze śniadaniem. Po śniadaniu mówię mu grzecznie „do widzenia”, a na pytanie o numer telefonu odpowiadam, że to ja zadzwonię – oczywiście nigdy tego nie robię.
Praca zajmuje Karolinie całe dnie, często także i noce. Lubi to, co robi i robi to dobrze. – Często słyszę od ludzi: zobaczysz, zestarzejesz się i nie będziesz miała się nawet do kogo odezwać, praca to nie wszystko.
A ja już mam plan na emeryturę – mówi. -Wyruszę w podróż dookoła świata. Życie jest tylko jedno i chcę go przeżyć najlepiej jak się da. Zamiast robić na drutach szaliki dla wnucząt będę podróżować. Kuba, Meksyk, Tajlandia… Mam bardzo długą listę miejsc, które chcę zobaczyć.
Nie jestem starą panną
Na pytanie, czy jest starą panną, Karolina się obrusza. – Stare panny na siłę szukają męża. A ja nawet nie myślę o facetach. Jestem singielką, nie mam nikogo, bo nie chcę mieć i to nie ma nic wspólnego z byciem starą panną - dodaje lekko podnosząc głos.
Inne zdanie ma na ten temat socjolog Julia Barczewska. – OK to w porządku, sorry to przepraszam, a singielka to współczesna odmiana starej panny. OK, sorry i singielka brzmi po prostu nowocześniej. To takie oswajanie pojęć, znak czasu. Singielka to określenie dla obecnych trzydziestolatek.
Nikt tak nie nazwie pięćdziesięciolatki. Pięćdziesięciolatka to już stara panna – tłumaczy Barczewska. – Nie zapominajmy, że nie wszystkie stare panny za życiowy cel stawiały sobie znalezienie męża. Tak jak nie wszystkie singielki za życiowy cel stawiają sobie życie bez partnera.
Według psycholog Moniki Patyczak w każdym człowieku drzemie pragnienie miłości i akceptacji. – Singielki bardzo głośno mówią o tym, że są samowystarczalne i nie potrzebują drugiej połówki do szczęścia. Jednak brak tej połówki próbują wynagrodzić sobie liczbą znajomych i przyjaciół. Zauważyli to już na przykład architekci wnętrz. Dlatego często singiel ma w domu więcej krzeseł niż sześcioosobowa rodzina – mówi psycholog.
Tak zdecydowało życie
Patrycja ma 38 lat. Przedstawia się jako singielka. – Po pracy w domu czeka na mnie tylko kot. To jednak nie jest mój wybór. Tak zdecydowało życie. A ja musiałam się z tym pogodzić – opowiada kobieta. – Mam za sobą trzy kilkuletnie związki. Wszystkie trzy równie nieudane. Po ostatniej porażce powiedziałam dość, żadnych mężczyzn, żadnych łez.
Patrycja jest atrakcyjną brunetką. Nie ma faceta, który nie obejrzałby się za nią na ulicy. – Przyciągam spojrzenia, ale nie potrafię zatrzymać przy sobie mężczyzny na dłużej – przyznaje. Ostatnie wakacje spędziła w Tunezji. Wybrała się tam na wczasy dla singli. – Wcześniej śmieszyły mnie takie wyjazdy - opowiada. - Jednak w tym roku miałam do wyboru: albo nie jechać nigdzie na urlop, albo jechać wśród zakochanych par i małżeństw albo jechać z ludźmi takimi jak ja.
Wybór nie był trudny. Bawiłam się świetnie. Wyjeżdżając z Tunezji miałam tylko dziwne wrażenie, że single, których tam poznałam, oddaliby wszystko, aby zamiast do ciepłych krajów z samotnymi ludźmi, pojechać choćby nad polskie morze, ale z kimś bliskim sercu.