Skłócone „Calendar Girls”
Pamiętacie „Calendar Girls”? 11 brytyjskich gospodyń domowych w średnim wieku, członkiń Women's Institute, które pozowały nago do kalendarza, żeby zdobyć pieniądze na walkę z białaczką? Do akcji przystąpiły, kiedy mąż jednej z nich, Angeli Baker, zmarł na chłoniaka nieziarniczego.
To był rok 1999. Wkrótce cała jedenastka w wieku od 45 do 66 lat stała się światową sensacją. Panie udzielały wywiadów, występowały w telewizji, brały udział w pokazach mody i podpisały kontrakt z firmą odzieżową C&A. Szybko powstał film opowiadający ich historię z Helen Mirren i Julie Walters w rolach głównych. Pojawiły się różne towary firmowane przez „Calendar Girl”: dżemy, czekolady, parasole, torby na zakupy i kuchenne fartuszki. A wszystko to w zaszczytnym celu – pieniądze przekazywane były organizacji charytatywnej.
Ostatnio panie z małej wioski Rylstone (120 mieszkańców) wypuściły na rynek kolejny kalendarz w rocznicę premiery tego oryginalnego, który przyniósł im sławę. Niestety, w tym przedsięwzięciu wzięło udział tylko sześć z nich. Co stało się z resztą?
- Pozostałe dziewczyny najbardziej chciałyby, żebyśmy nigdy nie istniały – wyznała jednemu z dziennikarzy Sandra Sayers, jedna z „zaginionej” piątki, która w pierwszym „nagim” kalendarzu była Miss Czerwca. – Nie chcą przyznać, że bez naszej piątki to wszystko nigdy nie doszłoby do skutku. To fakt. To wszystko było możliwe dzięki nam wszystkim.
O co poszło? O nic konkretnego. Konflikty w grupie narastały podobno od lat. Wraz z rosnącą popularnością, ich drogi zaczęły się rozchodzić. Obecność w świetle reflektorów jednym pasowała, innych krępowała. Część konfliktu wiązała się także oczywiście z kwestią pieniędzy. Tylko sześć gwiazd projektu sprzedało prawa do realizacji filmu i to w tajemnicy przed resztą grupy. Miss Października, Tricia Stewart, napisała książkę opowiadającą historię powstania kalendarza. Reszta miała jej za złe, że zarabia w ten sposób pieniądze, opisując śmierć męża jednej z nich. Nagła sława nie pozwalała wszystkim skupić się na ich codziennej pracy, zaczęły mieć coraz mnie czasu dla swoich rodzin. A przecież punktem wyjścia całego projektu była dobroczynność. Tylko i wyłącznie.
Sprawę podsumowała Moyra Livesey, jedna z piątki Calendar Girls, która porzuciła ten projekt. - Niektórzy przyzwyczajają się do bycia w centrum zainteresowania. Nasza piątka nie została zaproszona do wzięcia udziału w [projekcie z okazji] 10. rocznicy, ale jestem przekonana, że nie byłabym gotowa ponownie zdjąć ubranie. Kiedy robisz to zbyt często, traci to siłę rażenia.