GotowaniePrzepisySmakuje jak u mamy

Smakuje jak u mamy

Smakuje jak u mamy
Źródło zdjęć: © Jupiterimages
26.09.2007 10:44, aktualizacja: 28.06.2010 16:29

W "Dzienniku Łódzkim" czytamy, furorę wśród klientów osiedlowych sklepików robią powstające w domowych kuchniach według tradycyjnych receptur wypieki babć.

W "Dzienniku Łódzkim" czytamy, furorę wśród klientów osiedlowych sklepików robią powstające w domowych kuchniach według tradycyjnych receptur wypieki babć. Zęby ostrzą sobie na nie nie tylko kupujący, ale też sanepid i skarbówka, które chcą ścigać i surowo karać emerytki.

Domowe szarlotki, makowce i serniki dostarczają do osiedlowych sklepów dorabiające w ten sposób emerytki. Zaprzyjaźnieni sklepikarze nie pobierają od nich prowizji. Cieszą się, że ciasta zapachem i smakiem przyciągają klientów, którzy przy okazji kupują też inne artykuły.

Współpracę z paniami, które pieką domowe ciasta, chętnie nawiązują także herbaciarnie i kawiarnie.

Domowe ciasto to przebój jednego ze stoisk cukierniczych w łódzkim Centralu - pisze dziennik. Dostarcza je Elżbieta Jarzębska. Ciastami jej produkcji od lat zajada się rodzina i znajomi, którzy namówili kobietę do działalności na szerszą skalę. Mistrzyni wypieków, aby nie popaść w konflikt z prawem i legalnie sprzedawać smakołyki, założyła niewielką firmę, która z czasem rozrosła się w przedsiębiorstwo. Przeszła przez wymagające kontrole sanepidu, zapoznała się z przepisami księgowymi. Urzędnicy nie mieli jednak litości. Było ciężko, zwłaszcza że nie jestem najmłodsza - opowiada kobieta.

Babcie, które dostarczają do sklepów ciasta nie zamierzają poddać się urzędnikom. Myśl o surowych mandatach trochę je przeraża, a wizja comiesięcznego rozliczania się z fiskusem, sprawia, że łapią się za głowę.

Jaki tam ze mnie przedsiębiorca - dziwi się 62-letnia emerytka z Łodzi, specjalistka od szarlotki i makowca. Emerytury dostaję niewiele ponad 700 zł, a opłaty za mieszkanie wynoszą prawie 400 zł. Podatku od tych moich zakalców płaciłabym więcej, niż mam emerytury. Gdyby nie pomoc wnuków, nie dałabym rady - opowiada.

Bożena Kaczmarczyk z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łodzi mówi "Dziennikowi łódzkiemu", że produkcja żywności może się odbywać tylko w zakładzie zatwierdzonym i zarejestrowanym przez właściwego inspektora sanitarnego. Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego, produkcja żywności musi się odbywać w pomieszczeniach wyposażonych w specjalistyczne urządzenia i w prawidłowych warunkach higienicznych. (PAP)

ZOBACZ TEŻ:

Źródło artykułu:WP Kobieta