Szabelka
Pistolety, miecze świetlne, sztylety i szable - to niestety ulubione zabawki mojego czteroletniego syna. Prócz książek interesują go w zasadzie tylko bitwy i wojna. Z tym, że książki też najlepiej, aby były o rycerzach i kowbojach. Rycerze nie układają puzzli, nie malują szlaczków w zeszycikach.
10.11.2010 | aktual.: 10.11.2010 12:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pistolety, miecze świetlne, sztylety i szable - to niestety ulubione zabawki mojego czteroletniego syna. Prócz książek interesują go w zasadzie tylko bitwy i wojna. Z tym, że książki też najlepiej, aby były o rycerzach i kowbojach. Rycerze nie układają puzzli, nie malują szlaczków w zeszycikach.
Próbowałam zachęcić Kubę do wspólnego czytania „Pippi Pończoszanki“, ale zdecydowanie wybrał „Przygody Tomka na wojennej ścieżce“ mówiąc, że „Pippi jest dziewczyńska“. Próbowaliśmy od początku odwracać uwagę syna od militariów. W prezencie dawaliśmy mu pluszaki i lalki. Zupełnie się nie przyjęły. Z filmów na dvd najbardziej kocha serię o Wikingach (podboje Europy) i ludziach pierwotnych (machanie maczugami, polowania).
Nikt w rodzinie nie kocha wojska, nie ma żadnego wuja czy dziadka czołgisty. Owszem, ja lubię trochę agresji, ale tylko w sporcie. Na co dzień jestem łagodna jak baranek po masażu ajurwedyjskim. „Czyli to jest w nim“ - skwitowała moja przyjaciółka. Tyle lat wbija nam się do głowy, że rodzice i społeczeństwo mają wpływ na dzieci, że trudno pogodzić się z faktem, że na pewne sprawy nie mamy wpływu. Tu urażona jet też nasza duma rodzicielska. I nic tak nie boli jak krytyka skierowana na dziecko. Ja do krytyki jestem przyzwyczajona, nawet lubię czerpać z niej.
Ponieważ rodzice pewnego spokojnego i delikatnego chłopca w przedszkolu skarżyli się, że mój syn podrapał po buzi ich synka, sprawa agresji wyszła już poza lektury i zabawy. Odbyliśmy już kilka poważnych rozmów z Kubą, który wyrażał skruchę, ale chyba to nic nie dało.
Od kilku dni stosujemy kary (zakaz oglądania dvd, zakaz deseru). Zakaz deseru musi być dla niego katorgą, bo ten człowiek mógłby jeść żelki na śniadanie, czekoladę na obiad i lody na kolację. Życie bez uzębienia jakoś go nie przeraża. Zawsze można possać cukierka toffi, gdy się jest bezzębnym.
Gdy zdarza nam się w ramach dyscyplinowania Kuby krzyczeć na niego, to ten od razu prawi kazanie: „Nie wolno krzyczeć na dzieci“. Na pewno coś w tym jest. Agresji agresją nie zwalczę. Może mają Państwo jakieś porady? Martwię się, że w dorosłym życiu będzie jednym z tych kibiców, którzy z meczu wracają w policyjnej ciężarówce…