Trend czy wiara?
Kinga Rusin
Na szczęście można nosić kamyk, albo króliczą łapkę. Ale ani jedno, ani drugie nie jest tak medialne jak czerwona niteczka opasana na nadgarstku. Polscy celebryci idą śladem zagranicznych gwiazd i supłają sobie na nadgarstkach charakterystyczne czerwone niteczki – symbol przynależności do ruchu wyznawców kabały.
Na szczęście można nosić kamyk, albo króliczą łapkę. Ale ani jedno, ani drugie nie jest tak medialne jak czerwona niteczka opasana na nadgarstku.
Polscy celebryci idą śladem zagranicznych gwiazd i supłają sobie na nadgarstkach charakterystyczne czerwone niteczki – symbol przynależności do ruchu wyznawców kabały. Mało która gwiazda przyzna się jednak, że praktykuje czynnie tę popularną na Zachodzie religię. Rodzime gwiazdy wolą stwierdzać, że czerwona nitka to tylko gadżet na szczęście. A przecież szczęście to ważna rzecz w show-biznesie.
Jak donoszą serwisy plotkarskie, Kinga Rusin oplotła na ręce czerwoną nitkę po powrocie z Izraela, gdzie była z ekipą programu "YCD". Chyba, że dla Rusin nitka jest niczym innym, jak biżuterią?
POLECAMY: