Trzecia noga
Bywa, że po wspólnie spędzonej nocy nasza ofiara lub partner (to zależy jaką uprawiałyśmy noc) budzi się w podłym nastroju. Temat rzecz jasna nie dotyczy nocy pierwszej, gdyż po pierwszym razie mężczyzna jeszcze kurtuazyjnie udaje, że był zachwycony albo w rzeczy samej zadowolony jest. Głównie z siebie rzecz jasna - że „zdobył“ panienkę.
26.11.2012 | aktual.: 26.11.2012 16:45
Bywa, że po wspólnie spędzonej nocy nasza ofiara lub partner (to zależy jaką uprawiałyśmy noc) budzi się w podłym nastroju. Temat rzecz jasna nie dotyczy nocy pierwszej, gdyż po pierwszym razie mężczyzna jeszcze kurtuazyjnie udaje, że był zachwycony albo w rzeczy samej zadowolony jest. Głównie z siebie rzecz jasna - że „zdobył“ panienkę.
Co czynić, gdy z rana mężczyzna wstaje nawet nie drugą, ale za przeproszeniem, trzecią nogą? Czyli jest podminowany, szuka konfliktu, nic mu się nie podoba i najchętniej zmieniłby wszystko - pracę zmieniłby na inną, ciebie pozbył się, bo jesteś mu ciężarem, dziecko, o ile ma, oddał do adopcji na Madagaskar, auto sprzedał , bo nawet na nie go nie stać, wazon wyp...ył za okno, za oknem drzewo by ściął, bo dąbczak cień robi, a Europę to by przekręcił o 180 stopni.
Dosłownie każdy pretekst taki sfrustrowany Kaczor Donald (bo tak wówczas mówi i gestykuluje mężczyzna, który jeszcze dwa dni temu był normalny) wykorzysta przeciwko swej kobiecie. Zostawiłaś niedojedzoną sałatę na talerzu? Uważaj, bo atak murowany: „No naprawdę, mogłabyś czasem i ty coś ogarnąć, takie flejostwo, chyba nie oczekujesz, że ja będę teraz skrobał te talerze?“ Wczoraj wieczorem zdarzyło ci się dać napiwek taksówkarzowi? Uważaj, bo frustrat finansista gotowy cię zamęczyć: „No ja rozumiem, że TY MASZ PIENIĄDZE, ale pięć złotych dla taksiarza to przesada?“
Nie myśl, kobieto droga, że jak mu oddasz te pięć złotych, to Kaczor Donald przestanie się pienić. O nie, on wstał trzecią nogą. To zboczenie z toru potrwa ponad 12 godzin.
Najlepiej od razu wyjść z domu. Współczuję paniom, jeśli jest akurat leniwa niedziela, a na dworze wieje wiatr z Grenlandii i autobusy bryzgają kałużami. Pewnie liczyłaś, że poczytasz sobie starą dobrą powieść albo pograsz w warcaby z dzieckiem. O nie, twój frustrat nie spocznie, dopóki nie zniszczy ci łagodnego poranka. On swój wór żółci musi zrzucić, ale nie do ścieków ani nie na kozetkę psychoterapeuty, tylko baaaardzo celnie, w dziesiątkę z tym workiem trafi, czyli na twoje barki.
Jeżeli nie wyszłaś, kobieto, z domu, to natychmiast załóż słuchawki i na skajpie pogadaj z kimkolwiek albo udawaj, że masz pilne kwity ze skarbówki do przejrzenia albo nagle przypomnij sobie, że przyrzekłaś wolontariuszom ze schroniska pomóc roznosić ulotki. Każdy powód jest dobry, aby nie wdać się w szermierkę słowną z facetem, który rano szuka zaczepki. Pamiętaj, nie staraj się go pocieszać, nie szukaj racjonalnych argumentów, szukaj tylko najbliższego wyjścia ewakuacyjnego i z czarującym uśmiechem życz mu „dobrego dnia, kochanie!“