Blisko ludziWalka o majtki

Walka o majtki

12.07.2012 09:47

Wiadomo, że świat kręci się wokół seksu i że nic się nie zmieniło od czasów jaskiniowych, gdzie samiec zapładniał jak największą liczbę samic bez patrzenia w ich małe ślipki. Natura go tak zbudowała, bo dinozaury i inne niebezpieczeństwa dziesiątkowały pramałpy, które bez bezustannej prokreacji by wyginęły.

Wiadomo, że świat kręci się wokół seksu i że nic się nie zmieniło od czasów jaskiniowych, gdzie samiec zapładniał jak największą liczbę samic bez patrzenia w ich małe ślipki. Natura go tak zbudowała, bo dinozaury i inne niebezpieczeństwa dziesiątkowały pramałpy, które bez bezustannej prokreacji by wyginęły. Pozycja samicy w tych czasach była podobna do tej proponowanej obecnie przez prawicowych specjalistów.

Czasy powoli się zmieniały, faceci stracili hegemonię i kobieta zaczynała stopniowo zdobywać terytorium. Jej głównym skarbem było dziewictwo, a argumentem dawanie lub niedawanie ciała. Mężczyźni, aby móc prokreować, zaczęli przekupywać samice darami i propozycjami małżeńskimi, aby mieć stały dostęp do seksu, który był nieosiągalny inną drogą. Do teraz małżeństwo daje pewność pukania bez specjalnych starań, więc jest popularne wśród leniwych brzydali.

Pełnotłusta dziewica, jeszcze do lat 60, była w ogromnej cenie, a piękne kokietki z czasów piwnic jazzowych kusiły nieszczęśnie napalonych kolegów możliwością dania buzi, a kto wie, czy nie reszty, ale w terminie nieokreślonym. Chłopcy wariowali. Pisali listy, grali na gitarze, wykradali babciom renty, żeby kupić lasce kwiaty i z permanentnym wzwodem deklamowali miłosne wiersze. Piosenki były wyłącznie o miłości, a do kina chodziło się trzymać za rękę.

Znajomy staruszek opowiadał mi o niezwykle popularnej w tamtych czasach walce o majtki. Dziewczyna szła do mieszkania zalotnika i pozwalała się obmacywać, ale kiedy trzeba się było rozebrać, jak lwica broniła socjalistycznych bawełnianych gaci, przeważnie w kolorze szaro-burym. Napalony facet ciągnął gumę w dół i pstryk! Po 10 razach powstawały czerwone pręgi, po których na plaży poznawało się waleczne „dziewice”.

Niestety urodziłam się za późno i ta świetna zabawa mnie ominęła. Za to nie ominął mnie kult tak zwanej „wolnej miłości”, zaszczepiony na naszym buraczanym gruncie przez amerykańskich hippisów. Seks przestał być problemem. Przespanie z kimś nie musiało mieć żadnych konsekwencji, a „wszystkie dzieci były nasze”. Podobnie było za czasów bohaterskiej Solidarności, tyle że wtedy dziewczyny nakłaniały do seksu swoich bojowników o wolność, a oni woleli razem pić wódkę i drukować bibułę. Natomiast brzydule miały życiową szansę dzięki godzinie policyjnej, wystarczyło przetrzymać kolegę i zostawał na noc. Oczywiście bywały wyjątki i zawsze istniała miłość i istnieje do teraz, choć zaczyna mieć koślawe proporcje.

Kobiety zamiast używać seksu jako punktu przetargowego, zaczęły chcieć orgazmu w związku z równymi prawami i zarobkami. W tym celu zaczęły zmieniać partnerów, zapominając, że gonienie króliczka leży w naturze samca, nawet brzuchatego, i rzeczy łatwo dostępne tracą na wartości. Kiedyś pierścionek zaręczynowy był z brylantem, teraz, o ile jest, to z cyrkonią. Kiedyś trzeba było chodzić na spacery i całować się w parku. Teraz wyśniony przez dziadków oral niekoniecznie uznany jest za akt seksualny. Rynek zapchany po kokardę, tylko głupi by się wysilał. Z gumy do majtek już nikt nie strzela, bo bez proszenia lądują na podłodze. 7 bram miłości z Kamasutry to dziura w siatce, przez którą przełazi, kto chce. Bardzo ciekawe, co będzie dalej, bo puściłyśmy wiosła, a fala spora. Może wkrótce to my będziemy strzelały z gumek u bokserek?

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (17)
Zobacz także