Blisko ludziWalka o orgazm - czy potrzebna?

Walka o orgazm - czy potrzebna?

Kobieta może szczytować, nawet wielokrotnie, ale wcale nie musi, by czuć się zaspokojoną. Tymczasem oboje partnerzy nieraz odczuwają presję osiągania kobiecego orgazmu. Paradoksalnie, przyczyniając się do jego braku.

Walka o orgazm - czy potrzebna?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

30.03.2010 | aktual.: 31.03.2010 11:09

Kobieta może szczytować, nawet wielokrotnie, ale wcale nie musi, by czuć się zaspokojoną. Tymczasem oboje partnerzy nieraz odczuwają presję osiągania kobiecego orgazmu. Paradoksalnie, przyczyniając się do jego braku.

Jak Księżyc

Kobieta jest jak Księżyc, więc nie zawsze jest w pełni. Jej możliwości, a nawet apetytu na osiągnięcie orgazmu, ubywa i przybywa. Mężczyźnie podczas każdego stosunku potrzebne jest rozładowanie, dlatego nie do końca rozumie kobiece przypływy i odpływy. Nawet niewiasta nie do końca je sobie uświadamia.

Są takie dni, gdy jej ciało i ona sama mają zdolność pójścia na całość. Kiedy indziej jej potrzeby w pełni zaspokaja fizyczny kontakt: delikatne pieszczoty, bliskość. Wówczas chce, by "to" jak najszybciej się skończyło. Nie mówi o tym jednak partnerowi, żeby go nie urazić. Zwłaszcza, gdy nie ma świadomości, że to przejściowe i apetyt na orgazm powróci. Sama jednak nie ma pewności kiedy: cykl aktywności seksualnej to sprawa indywidualna i zmienna. Nie ma określonej długości.

Jak Słońce

Mężczyzna, niczym Słońce, wschodzi codziennie w całej okazałości i rozpoczynając zbliżenie jest niemal pewien, że pozwoli mu ono na osiągnięcie orgazmu. Ponieważ jego brak jest zawsze dyskomfortem, a nawet bolesnym doświadczeniem (jądra kiepsko to znoszą), nie może pojąć, że jego partnerka nie potrzebuje szczytowania za każdym razem.

Ku zaskoczeniu wielu kobiet, mężczyźnie do osiągnięcia pełnej satysfakcji seksualnej potrzebna jest świadomość zaspokojenia partnerki. Szybkie dążenie do finału to wcale niekoniecznie egoizm, a raczej przekonanie, że "u niej to trwa za długo". Gdyby, od czasu do czasu, zwolnić mężczyznę z obowiązku doprowadzenia ukochanej na szczyt, a ją ze szczytowania, szybki numerek, zakończony i poprzedzony czułościami, dałby ulgę obojgu. Rzecz w tym, że kobiety prawo do orgazmu zaczęły traktować jak obowiązek, a mężczyźni brak kobiecego orgazmu jako objaw nieprawidłowości w związku, dowód, że zawiedli. I męczą się oboje.

Zaspokojenie

Mężczyźni, pytani o najwspanialsze doświadczenia seksualne, zazwyczaj opowiadają o tym, jak doprowadzili partnerkę do szaleństwa i o samym finale. Dla kobiet od zakończenia, ważniejsze jest narastanie rozkoszy. Mówią głównie o tym, co zrobił partner, by je zaspokoić. Zatem dla obojga najważniejsza jest jej satysfakcja.

Panie do szczęścia nie potrzebują zaspokojenia mężczyzny. Trudno sobie wyobrazić kobietę, która stwierdza, że tym razem seks był naprawdę udany, bo on miał wspaniały orgazm. Zarazem mężczyźni nie żalą się, że partnerka troszczyła się wyłącznie o własną przyjemność, wykorzystała ich do cna i pozostawiła samym sobie. Im bardziej mężczyzna jest związany uczuciowo z partnerką, tym w większym stopniu jej satysfakcja staje się jego własną. Gdy jego kobieta jest zadowolona, a on wie, że ma w tym udział, czuje się jeszcze bardziej podniecony. Zatem partnerzy są kompatybilni: w seksie chodzi im o to samo.

Poczucie wolności

A jednak kobiety udają rozkosz, a mężczyźni często są w sypialni sfrustrowani. W ich łóżku nie ma miejsca na odprężenie i swobodę. Wszystko dlatego, że koncentrują się na kobiecym orgazmie. Ona nie chce go rozczarować, bo odbiera, że on się tego po niej spodziewa. Udając, pozbawia się spontaniczności, a zarazem możliwości poszukiwania wraz z partnerem dróg do szczytowania. On nie będzie bowiem niczego poprawiał i zrezygnuje z męczących eksperymentów, skoro jest tak świetnie. W niej będzie narastało rozczarowanie, gdyż nie będzie widziała perspektyw na zmiany.

Oboje partnerzy doznają wielkiej ulgi, gdy zrozumieją i zaakceptują, że kobieta może być zaspokojona bez orgazmu. Mężczyzna może wówczas przestać nerwowo obserwować reakcje partnerki, a ona uwalnia się od presji szczytowania za każdym razem i odprężona może cieszyć się seksem oraz bliskością. A wtedy z pewnością nadejdzie pełnia i trudno powiedzieć, jak szybko minie.

Więcej na ten temat: John Gray, "Marsjanie i Wenusjanki w sypialni", wydawnictwo Zysk i S-ka.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (38)