"Wstydzę się karmić piersią"
04.10.2015 09:07, aktual.: 08.06.2018 14:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Podczas gdy jedne kobiety karmią swoje pociechy ostentacyjnie, również w miejscach publicznych, inne nie ulegają terrorowi laktacyjnemu, a nawet całkowicie rezygnują z podsuwania dziecku piersi.
Podczas gdy jedne kobiety karmią swoje pociechy ostentacyjnie, również w miejscach publicznych, inne nie ulegają terrorowi laktacyjnemu, a nawet całkowicie rezygnują z podsuwania dziecku piersi. Powody bywają różne - niektóre z nich swoją decyzję tłumaczą... wstydem. Nie chcą być obserwowane, denerwują się, że mają mało pokarmu, a o karmieniu poza domem nie chcą nawet myśleć.
Październik 2014. Radom. Młoda kobieta zostaje wyproszona z kawiarni w galerii handlowej. Dlaczego? Bo karmiła swojego trzymiesięcznego synka piersią. Sprawę opisują lokalni dziennikarze, temat podchwytują media ogólnopolskie. Rozpoczyna się dyskusja: ile wolno karmiącej kobiecie? Wypowiadają się matki, które karmią zawsze, gdy zajdzie taka potrzeba. Miejsce nie gra roli. Uważają, że podawanie dziecku piersi to powód do dumy, a nie wstydu. Organizują akcję "Karmiące cyce na ulice". Chcą pokazać, że karmienie to naturalna czynność. I najlepsza decyzja, jaką może podjąć młoda mama - dzięki temu jej dziecko dostaje wszystko, co najlepsze.
Najlepszy pokarm dla malucha
Lekarze nie mają wątpliwości, jak wiele zalet ma karmienie naturalne. - Karmienie piersią jest idealnym źródłem pożywienia dla noworodków i niemowląt, umożliwiającym ich prawidłowy rozwój. Za jedno z największych zaburzeń naturalnego środowiska człowieka uważa się zastąpienie mleka matki mieszankami z mleka krowiego. Jedynie pokarm produkowany w gruczole sutkowym kobiety zawiera odpowiednią ilość białka, tłuszczów, węglowodanów i soli mineralnych, we właściwych proporcjach i najlepiej dostosowanych do potrzeb rozwijającego się organizmu dziecka - pisze ginekolog-położnik prof. Longin Marianowski w poradniku "Od poczęcia do narodzin". Dzięki karmieniu naturalnemu organizm dziecka każdego dnia otrzymuje nawet kilkanaście miliardów komórek macierzystych.
Według najnowszych wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) kobieta powinna karmić niemowlę piersią przez pierwsze pół roku życia - dokarmianie nie jest konieczne. Po tym czasie do diety malucha powinno się włączyć pokarmy stałe (warzywa i owoce)
, nadal jednak podstawą żywienia powinno być mleko matki. Zdaniem ekspertów WHO kobiety mogą karmić do drugiego roku życia.
Karmiące matki nie mają złudzeń: to czynność, która zapewnia dziecku zdrowie, odporność, prawidłowy rozwój, buduje między nimi więź. A mimo to są kobiety, które nie chcą karmić. Z raportu opracowanego na podstawie badań przeprowadzonych w latach 2014-2015 wynika, że tylko 4 proc. Polek karmi swoje pociechy zgodnie z wytycznymi WHO, czyli wyłącznie piersią przez pierwsze pół roku. – To plasuje nas niemal na samym końcu wśród krajów europejskich – podkreśliła w rozmowie z PAP główna autorka raportu prof. Barbara Królak-Olejnik, kierownik Kliniki Neonatologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Nie mogła się przełamać
Polki, które nie karmią piersią, nie robią tego, bo nie mogą albo nie chcą. W tej drugiej grupie znajdują się kobiety, które mówią wprost, że karmienie je krępuje. Opowiada o tym 29-letnia Aneta (imiona bohaterek zmieniłam), mama czternastomiesięcznej Basi. - Karmiłam piersią tylko przez miesiąc. Od początku nie czułam się z tym komfortowo. Karmiące koleżanki mówiły mi, że to minie, bo początki zawsze są najtrudniejsze. W końcu się z tym oswoję i nawet to pokocham. Tak się jednak nie stało. Za każdym razem, gdy miałam karmić, czułam się źle. Wstydziłam się, że mąż na mnie patrzy. O karmieniu poza domem nie było mowy. Raz musiałam nakarmić córkę u rodziców i czułam się jak eksponat muzealny. Pewnie dlatego, że chociaż wyszłam do drugiego pokoju, rodzice co chwilę do nas zaglądali.
Aneta szybko zrezygnowała z karmienia. Nie była w stanie wygrać z dyskomfortem, jaki towarzyszył jej podczas karmienia. - Bardzo mnie krępuje widok karmiących kobiet. Żadna z nas nie chodzi z wywalonymi piersiami po ulicy, a karmiące matki owszem. Ja tego nie rozumiem. I nie uważam, żebym była przez to gorszą matką.
Podobny problem ma wiele internautek. "Czy nie wstydzicie się karmić piersią przy swoich rodzicach, zwłaszcza ojcu? - zastanawia się jedna z nich. Albo teściach? (...) Zawsze będę karmić sama w ukryciu no albo przy mężu - i tyle!". Problem z teściową miała również inna forumowiczka. "Jeśli już koniecznie PRZY kimś, to tylko przy mężu albo mamie - nikogo innego nie toleruję. Na początku teściowa przy każdych odwiedzinach chciała mi oglądać cyce, ale grzecznie, lecz stanowczo jej powiedziałam, że nie cierpię, jak ktoś mi w cyc zagląda. Teściowa aż łezkę uroniła, nie wiem, czy się obraziła czy co, no ale jakoś mnie to nie wzrusza".
Poprosiłam, aby wyszły
Natalia opisuje na forum swoją historię: - Moja mama się na mnie obraziła wraz z teściową, bo nie pozwoliłam im patrzeć, jak karmię piersią. Od tego czasu minęło pięć tygodni, a mi nadal to wypominają. Chodzi o to, że jak urodziłam, to w szpitalu położna chciała widzieć, czy prawidłowo przystawiam dziecko do piersi i akurat mama z teściową były w odwiedzinach i kazałam im wyjść na ten moment, bo zwyczajnie się wstydziłam przy nich karmić (…). Nie wiem dlaczego, ale okropnie wstydzę się przy kimś karmić, nawet przy tej położnej się wstydziłam - podziwiam matki, które karmią w miejscach publicznych. Ja czuję jakąś wewnętrzną blokadę przed tym - nie wyobrażam sobie, że w odwiedziny przyjeżdża teściowa, jej mąż i syn, a ja przy wszystkich wywalam cycki i karmię - prędzej bym wyszła do drugiego pokoju".
Podobnych wpisów krąży po sieci więcej. "Ja karmiłam tylko przy mężu i najbliższych przyjaciółkach… Nie wyobrażam sobie, żeby tę czynność mógł oglądać mój ojciec albo teść. O kumplach męża nie wspominam. Uważam, że to mimo wszystko dosyć intymna czynność".
"Ja w ogóle nie karmiłam piersią, bo czułabym się bardzo niekomfortowo. To takie… zwierzęce dla mnie. Od tego mam butelki, aby nimi karmić, a nie cyckiem jak jakaś krowa (to moja opinia, każdy może mieć własną)".
"Nigdy nie karmiłam przy kimś, oprócz męża. Każdy inny mnie krępował, nawet moja mama, ale na szczęście miała na tyle rozumu, by nie naciskać na mnie, że chce popatrzeć. Pamiętam, jak jeszcze w szpitalu położna uczyła mnie, jak karmić i dotykała moich piersi, żeby małego do nich przystawić, a ja siedziałam czerwona jak burak".
"Karmiłam piersią dwoje moich dzieci przez rok każde i nigdy publicznie. Nie wyobrażam sobie robić tego przy stole z gośćmi, w tramwaju, w galerii przy obcych ludziach. Zawsze dbałam o to, by mieć komfort psychiczny i spokój swój i dzieci, a to było możliwe tylko podczas karmienia w ustronnym miejscu i nigdy z gołymi piersiami na wierzchu!".
Propaganda laktacyjna
Niektóre kobiety przyznają, że propaganda laktacyjna nie robi na nich wrażenia, a wręcz je denerwuje. - Od początku naturalne karmienie było dla mnie powodem do stresu. Miałam bardzo mało pokarmu, dosłownie musiałam walczyć o każdą kropelkę. Każde karmienie trwało bardzo długo. Kiedyś wpadła do mnie mama i zaczęła udzielać mi rad, że powinnam inaczej trzymać dziecko, że źle je przystawiam. Strasznie mnie to zdenerwowało. Od tamtej pory przestałam karmić przy innych. To zbyt intymna czynność, żeby robić to przy ludziach. Karmienie i tak u mnie skończyło się szybko - mówi Beata, lat 28.
Wstyd nierzadko pojawia się w momencie wystąpienia trudności laktacyjnych. Jak u Beaty. I 29-letniej Karoliny, dla której karmienie również było powodem do dużego stresu. - Miałam kryzysy laktacyjne, moje piersi wytwarzały mało pokarmu. Moje bliskie koleżanki urodziły dzieci mniej więcej w tym samym czasie co ja i gdy się spotykałyśmy, nie miały najmniejszych oporów, żeby wspólnie karmić. Wyciągały piersi i przystawiały do nich swoje maluchy. Mnie też do tego zachęcały, ale dla mnie to był straszny stres, bo z karmieniem ciągle miałam problemy.
Sporo internautek negatywnie wyraża się zwłaszcza o karmieniu w miejscach publicznych. "Wszystko zależy od tego, czy czujemy się w danej sytuacji komfortowo, czy nie. Ja nigdy nie będę karmiła w miejscu publicznym, bo i tak nic by z tego nie wyszło - ciągle czułabym się niezręcznie. Denerwowałby mnie to, więc i mała by się denerwowała. No ale to trochę tak jak z przebieraniem w szatni przed wf-em za starych szkolnych czasów - jedni mogą sobie chodzić po całym pomieszczeniu w majtkach, a inni raz-dwa i dyskretnie przebrani" - pisze jedna z uczestniczek internetowej dyskusji.
Kobiety zwracają uwagę, że unikanie widowni podczas karmienia korzystnie wpływa również na malucha. "To nie jest kwestia wstydu czy zahamowań seksualnych, bo karmienie nie ma nic wspólnego z erotyką. Chodzi o estetykę i elegancję. Mleczna pierś nie jest dla każdego miłym widokiem, dla mnie jest to czynność fizjologiczna i równie urocza, co wysmarkiwanie nosa. Piersią karmiłam, nigdy przy ludziach. Rzadko kto mieszka w jednym pokoju, nie trzeba wywalać piersi przy stole na rodzinnych obiadach. Pomijając, że i dziecko je spokojniej, jak się dziesięć osób dookoła nie kręci i nie gada".
Laktacja zaczyna się w głowie
Specjaliści przyznają, że karmiąca kobieta musi mieć komfort psychiczny. "Niektóre kobiety karmiące piersią mogą zniechęcić się przy wystąpieniu pierwszych trudności - pisze prof. Longin Marianowski. Najczęściej mają one charakter przemijający, można im zapobiegać lub skutecznie sobie z nimi radzić. Poznanie mechanizmów powodujących te kłopoty, a także sposobów radzenia sobie z nimi, a przede wszystkim nauczenie się właściwej techniki przystawiania dziecka do piersi - pozwala przetrwać trudny okres i kontynuować karmienie z korzyścią dla matki i dziecka".
Psycholog Dorota Gromnicka, ekspert programu "Zdrowa ONA", mówi, że laktacja zaczyna się w głowie. - Kiedy kobieta jest zrelaksowana, czuje się bezpiecznie, pewnie, jest w zaciszu swojego domu, wówczas mleko samo zaczyna płynąć bez konkretnej stymulacji lub tej stymulacji potrzeba dużo mniej - wyjaśnia, dodając, że powszechny przymus karmienia piersią u wielu matek powoduje napięcie.
Ginekolog dr Grzegorz Południewski w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle mówi, że kobiety nie powinny mieć wyrzutów sumienia z powodu przedwczesnego odstawienia dziecka od piersi, ponieważ komfort psychiczny jest bardzo ważnym elementem macierzyństwa. - Nie widzę powodów, żeby kobiety zmuszały się do karmienia piersią wtedy, kiedy czują ból czy też cierpią przy tym psychicznie. Zdajmy sobie sprawę z tego, że w naszych warunkach jesteśmy w stanie zastąpić pokarm naturalny pokarmem sztucznym. Może nie wszystko, może nie do końca, ale pamiętajmy o tym, że nie chodzi tylko o zdrowie dziecka i jego pełny brzuszek, lecz także o to, żeby matka psychicznie czuła się dobrze i komfortowo.
Pamiętaj, że po porodzie masz prawo poprosić położną o pomoc przy karmieniu piersią. Musisz wiedzieć, że początkowo mleka jest niewiele; pierwsze mleko (siara) zawiera więcej niż późniejszy pokarm białka, przeciwciał i soli mineralnych, natomiast mniej tłuszczów i węglowodanów. Jego ilość jest niewielka, jednak dla noworodka wystarczająca, o ile często przystawia się go do piersi. Po 3-4 dniach gwałtownie zwiększa się wytwarzanie pokarmu (to tzw. nawał mleka), z kolei po 12-14 dniach pojawia się dojrzałe mleko kobiece, a jego ilość jest już dostosowana do potrzeb dziecka. Prof. Longin Marianowski podkreśla w swoim poradniku, że w utrzymaniu laktacji największe znaczenie ma ssanie i opróżnianie piersi.
Ewa Podsiadły-Natorska/mp/WP Kobieta