Z miłości czy z rozsądku?
Wielka, dozgonna, pełna pasji i namiętności… Każda dorastająca dziewczyna marzy o uczuciu, które spada niczym grom z jasnego nieba i trwa do końca życia. Rzeczywistość jednak ma to do siebie, że czasem brutalnie rozprawia się z marzeniami.
Wielka, dozgonna, pełna pasji i namiętności… Każda dorastająca dziewczyna marzy o uczuciu, które spada niczym grom z jasnego nieba i trwa do końca życia. Rzeczywistość jednak ma to do siebie, że czasem brutalnie rozprawia się z marzeniami. Z biegiem lat okazuje się bowiem, że tak silne uczucie, owszem, może się zdarzyć, ale tylko nielicznym. Pojawia się wówczas dylemat – czekać na wielką miłość czy uwić gniazdko z rozsądku?
Romantyczne komedie, powieści i piosenki o miłości utrwalają w nas obraz uczucia, które przesłania resztę świata. Tkwimy w przeświadczeniu, że prawo bytu ma jedynie taki związek, którego podstawą jest wielka, najczęściej szalona i pełna namiętności miłość. Tymczasem miłość romantyczna „kultywowana” jest dopiero od niedawna. Ciężko nam sobie wyobrazić, że nasi dziadkowie i pradziadkowie w wyborze partnera częściej kierowali się pragmatyzmem niż porywami serca. Na szaleńczo zakochane pary patrzono raczej z politowaniem i nadzieją, że „kiedyś im przejdzie”.
O większej trwałości związków z rozsądku przekonana jest internautka o pseudonimie „kaaa.”: „Małżeństwo z rozsądku ma większą szansę przetrwać niż małżeństwo z miłości romantycznej. Moi dziadkowie związali się ze sobą z rozsądku i są do dzisiaj razem. Szczęśliwi, zadowoleni z życia (…). Moi rodzice pokochali się wielką miłością romantyczną i przeżyli ze sobą bardzo namiętne dwa lata. Po czym wszystko się skończyło, okazało się, że właściwie nic poza mną ich nie łączy (…)”.
Od namiętności do przyjaźni
Nie ma jednoznacznej definicji miłości i prawdopodobnie nigdy taka nie powstanie. Nic więc dziwnego, że w burzliwych dyskusjach na temat motywów podejmowania decyzji o małżeństwie, pojawia się dylemat, jak – i czy w ogóle można – rozgraniczyć uczucie i rozsądek. Czy stabilizacja, przywiązanie i – budząca negatywne skojarzenia – rutyna, które pojawiają się po pewnym czasie trwania związku, nie są właśnie elementami miłości?
Początkowa namiętność nie może trwać latami, prędzej czy później różowe okulary spadają z nosa i dostrzegamy partnera z całym jego „posagiem”. Przyczyna jest prosta – mózg nie może normalnie funkcjonować w stanie ciągłego „narkotycznego”, a właściwie hormonalnego, upojenia. Robert Sternberg, amerykański psycholog, jednoznacznie stwierdza, że namiętność jest najsilniejsza w pierwszym etapie związku i z czasem stopniowo maleje. Jej miejsce zastępuje intymność, a więc wzajemne zrozumienie, szacunek, wsparcie oraz zaangażowanie, czyli świadoma decyzja o pozostaniu w danym związku.
Należy więc odróżnić związek z zakochania od związku z miłości dojrzałej. W pierwszym przypadku podjęcie decyzji o małżeństwie jest dość ryzykowne. Zakochanie może, ale nie musi, przerodzić się w miłość dojrzałą, która najbliższa jest naszemu wyobrażeniu o miłości prawdziwej. Pogląd ten podziela internautka o pseudonimie „white and black”: „(…) Jeśli ktoś utożsamia miłość z szalonym uczuciem, które zniewala, dosłownie opęta naszą duszę, to niestety, ale prędzej czy później musi przyjść rozczarowanie... Takie szalone uniesienia to namiętność, która po jakimś (…) czasie osłabnie, natomiast miłość jest spokojna i trwała (…)”.
Co podpowiada rozsądek?
Niełatwo przychodzi również zdefiniowanie terminu „związek z rozsądku”. Jeśli w małżeństwie brakuje porozumienia czy chociażby zwykłego „lubienia się”, a jedyną przyczyną jego zawarcia była chęć zapewnienia sobie bezpieczeństwa finansowego, nie można oczekiwać, że będzie to związek szczęśliwy i długotrwały. Czy jednak małżeństwo z rozsądku można utożsamiać z małżeństwem dla pieniędzy? Niekoniecznie.
Na związek z rozsądku decyduje się tak naprawdę bardzo wiele kobiet. Choć może brakować namiętności i „motylków” w brzuchu, doceniają dawane przez partnera poczucie bezpieczeństwa, stabilności finansowej, okazywane wsparcie, szacunek i troskę. Niewykluczone, że w małżeństwie z rozsądku z czasem narodzi się uczucie. Zagrożeniem dla takiej przyjacielskiej relacji może być jednak pojawienie się na drodze kobiety mężczyzny, który obudzi w niej gwałtowne emocje, nieobecne w dotychczasowym związku.
Z miłości czy z rozsądku? Pytanie to może nigdy nie doczekać się odpowiedzi. Idealnym rozwiązaniem wydaje się być małżeństwo z… rozsądnej miłości.
(map/sr)