Zakochana w Peppie

Zakochana w Peppie

Zakochana w Peppie
01.09.2008 12:55

Każde dziecko ma jakiegoś bohatera z wczesnego dzieciństwa: ja miałam delfina Uma, Głowa Rodziny miał swojego książkowego Kubusia Puchatka, a Jadźka ma różowiutką świnkę Peppę.

Każde dziecko ma jakiegoś bohatera z wczesnego dzieciństwa: ja miałam delfina Uma, Głowa Rodziny miał swojego książkowego Kubusia Puchatka, a Jadźka ma różowiutką świnkę Peppę. Sądząc po popularności pulchnego prosiaka i jej rodziny, Jadźka nie jest w swej miłości odosobniona.

Wszystko zaczęło się od dobranocek. Najpierw oglądamy „Sąsiadów”. Bardziej matka i tatka, bo nasza furiatka przejawia na razie średnie zainteresowanie humorem absurdalnym. Denerwuje się, bo wie, że zaraz po tym, jak Pat i Mat kolejny raz zdemolują swoje mieszkania, pojawi się ukochana Peppa i jej brat z typowo polskim imieniem George. Radość będzie wielka.

„Świnka Peppa” jest rozkoszna i w sam raz dla dziecka w wieku przedszkolnym oraz przedprzedszkolnym, w jakim jest Jadźka. Proste historie edukacyjne, nieskomplikowana, acz miła dla oka grafika, neutralny dubbing oraz sympatyczni bohaterowie – taką bajkę oglądam z przyjemnością i aprobatą jako troskliwy rodzic. Długość odcinka wynosi około pięć minut, idealnie, aby skupić się na szklanym ekranie. Idealnie, aby matka miała kilka minut dla siebie i wreszcie wypiła zimną już kawę.

Poniosła mnie ostatnio „peppowska” wyobraźnia i zafiksowałam się na kupnie świnkowych gadżetów dla zakochanej Jadźki. Weszłam więc na allegro z nadzieją, że znajdę jakąś książeczkę czy płytę z serialem. Okazało się, że książeczka czy też płyta to nic, w stosunku do tego, co można znaleźć w internecie. Kolejny raz potwierdza się teoria, że najlepszy biznes robi się na dzieciach i ich kochających rodzicach. Wpadłam w szpony reklamy i marketingu i zakupiłam: a) magnesy na lodówkę, b) letnią sukieneczkę ze świnką Peppą i jej bratem George’m.

W ostatniej chwili uratowałam swoje internetowe konto przed bankructwem i nie zalicytowałam pościeli ze świnką Peppą, lampki ze świnką Peppą, kompletu sześciu majtek dziecięcych ze świnką Peppą, piżamy ze Świnką Peppą oraz piłeczki ze Świnką Peppą za jedyne 29 zł. Nie skusiły mnie też skarpety, bluzeczki, gumki do włosów, ręczniki kąpielowe, a nawet poncho ze świnką Peppą. Asertywność: 10! Jednak łatwo nie było. Szczególnie, że zawsze oszczędny Mąż siedział koło mnie oglądając telewizję i nie łypał na mnie z dezaprobatą. Wręcz przeciwnie, na jego twarzy rysował się grymas wyrozumienia dla moich ciągot. Jak dobrze rozumiem teraz rodziców, którzy nie potrafią oprzeć się zakupom dla swoich małych księżniczek i małych dinozaurów! A raczej dinozalłów (fani George’a będą wiedzieć, dlaczego).

Jadźka nawet nie wie, że cała rodzina (czyli ja i on) czeka na listonosza, aż przyniesie magnesy i sukienkę. Na wczasy Jadźka pojedzie ze świnką Peppą na piersi. Jeszcze nie wiemy gdzie, a już wiemy, w jakiej garderobie. Co za zorganizowana komórka społeczna! Magnesy pojawią się niedługo na lodówce, więc rano jedząc kaszę nasza córka wyda z siebie dziki okrzyk i opluje nas bananową papką. Potem skończą jak ich poprzednicy, jak wszystkie pozostałe śliczne magnesy, które w tajemniczych okolicznościach zaginęły w naszym mieszkaniu. Iga lubi sprawdzać, do czego jeszcze można je przymocować. A potem wciska je w najmniejsze zakamarki – pod dywan, za pianino, między książki, do pralki i pod drzwi wejściowe. Liczymy na maksimum cztery dni zabawy z magnesami. Potem będziemy musieli pewnie zakupić kolejną paczkę. W końcu kosztują tylko pięć złotych…

Pan listonosz zna nas dobrze. Jesteśmy z tych, którzy lubią dostawać paczki. Niestety, od samych siebie, więc niespodzianki nie ma. Przynajmniej nie mamy my, bo córka zazwyczaj nie wie, co jedzie do niej przez pół Polski. Jadźka zna pana listonosza i zawsze uśmiecha się do niego nader rozkosznie. Nic dziwnego. Uważa, że to pan listonosz sponsoruje jej wszystkie odlotowe rzeczy. Ostatnio kupił jej buty, przytargał paczkę z klockami, przyniósł nowe, kolorowe książeczki. Za kilka dni przyniesie jej Peppę i będzie najlepszym z listonoszy. A mama i tata? Będą tylko krzyczeć, że magnesy pogubiła, że sukienkę poplamiła.

Trudno. Ale to matka i tatka oglądają z nią świnkę Peppę, nie listonosz. Jego strata.