Zaplanować urlop z Jadźką…

Na początku plan był prosty: ma być wszystko pod nos, „all inclusive” i jakiś ośrodek przyjazny dzieciom. Żeby jej było miło, a nam łatwo... Ale jakiś głos w głowie powtarzał nam ciągle: Czarnogóra, Czarnogóra!

Obraz

Na początku plan był prosty: ma być wszystko pod nos, „all inclusive” i jakiś ośrodek przyjazny dzieciom. Żeby jej było miło, a nam łatwo. Jednak im bliżej podjęcia decyzji: gdzie, jak i za ile, górę brały nasze prawdziwe pragnienia i tęsknoty. Jedziemy z Jadźką po przygodę!

Obraz

Niełatwo pozbyć się starych przyzwyczajeń „sprzed dziecka”. Zanim pojawiła się mała, co roku jechaliśmy gdzieś w Europę. Jedyne, co ustalaliśmy, to kraj docelowy. Wysiadaliśmy z samolotu, samochodu lub autokaru i z dnia na dzień decydowaliśmy o tym, co zrobimy za chwilę, za godzinę, za dwa dni. Cudny powiew wolności po roku ślęczenia nad książkami w czasie studiów czy za biurkiem po studiach. Po takich wakacjach przyjeżdżaliśmy do domu pełni wrażeń, naładowani energią, z pomysłami na cały następny rok.

W tym roku miało być inaczej. Rozum podpowiadał, że powinniśmy odłożyć nasze podróżnicze zapędy na jakieś piętnaście lat i wyjechać z Jadźką na jakieś wielkie leniuchowanie na mniej lub bardziej egzotycznej plaży. Po drinku dla nas, soczek dla dziecka i życie jest piękne. Patrząc na nasz domowy budżet, mieliśmy do wyboru kilka ohydnie przeładowanych turystami kurortów: Egipt, Turcja, Tunezja. Ceny niewygórowane, niezłe promocje, w porządku jedzenie i przymus świetnej zabawy z setką innych Polaków, którzy skorzystali z tych samych promocyjnych cen. Nie po to wjeżdżamy do obcego kraju, żeby mówić po polsku i słuchać narzekania rodaków! Już już mieliśmy zarezerwowaną wycieczkę. Już pakowaliśmy manatki i depilowaliśmy nogi (przynajmniej jedno z naszej trójki), ale jakiś głos w głowie powtarzał nam ciągle: Czarnogóra, Czarnogóra!

Nie będę pisała o cudzie natury, jakim jest Boka Kotorska w Czarnogórze, każdy może sobie popatrzyć na zdjęcia w internecie. Wyjazd do Montenegro był kolejnym na liście naszych podróży marzeń, ale chcieliśmy odłożyć tę podróż, aż dziecko nam podrośnie. Ale właściwie – dlaczego? Odkąd mała się urodziła, jeździła z nami na bliższe i dalsze wyprawy. Niesamowite, jakie skoki rozwojowe następują po zmianie otoczenia i po przeżyciu wielu nowych doświadczeń. Może po przyjeździe zaskoczy nas płynną polszczyzną? Chociaż bardziej liczymy jednak na inny skok: ostateczne porzucenie pieluchy. Patrzenie na szczęśliwą Jadźkę w podróży jest cenne tak bardzo, że postanowiliśmy zaryzykować, odpalić naszego forda i popłynąć ku fiordowi Adriatyku. Na dziko, bez rezerwacji, bez „all inclusive”. Znajdziemy przytulną kwaterę, będziemy degustować lokalne przysmaki, a jak Jadźka zaśnie, rakiję i wino. Coś nam się należy od życia po roku spędzonym na wychowywaniu przemądrzałej rocznej panny.

Za kilka dni wyjazd. Iga nic nie wie o naszych wspólnych planach, bo nie rozumie co znaczą słowa: wakacje, urlop, ani Czarnogóra. Będzie jednak wiedziała, że coś się święci, kiedy przejedzie całą Polskę w jeden dzień, a potem drugie tyle dnia następnego. Martwię się trochę o nią i o długą podróż, ale wtedy przypominam sobie moją pierwszą wyprawę. Miałam niecały roczek, kiedy rodzice postanowili pokazać mnie babci mieszkającej na południu Polski. Mieszkaliśmy w Gdańsku, więc podróż trwałą dwanaście godzin. Mogła trwać krócej, ale mieliśmy Fiata 126P, w samochodzie pięcioro członków rodziny (rodzice, moje dwie nastoletnie siostry i ja) oraz wnętrze samochodu i dach załadowane do niemożliwości. Jak się tam wszyscy zmieściliśmy nie mam pojęcia. Jednak przetrwałam podróż, a babcia zobaczyła swoją pulchną wnusię. Zresztą pierwszy i ostatni raz, niedługo potem odeszła. Cieszę się więc, że rodzice zaryzykowali jazdę ze mną – wrzeszczącym bachorem.

My też zaryzykujemy. W końcu jedyne, co nam grozi, to niezadowolenie ze strony Jadźki. A że niezadowolenie to jej drugie imię, nawet w domowym zaciszu, nie ma czym się martwić. Najwyżej będziemy zatrzymywać nasz wehikuł i biegać dla rozluźnienia dookoła niego. Bo na miejscu sobie poradzimy śpiewająco. W końce nie ważne gdzie, byle razem.

Wybrane dla Ciebie

Cichopek poprosiła o wsparcie. Mówi o sytuacji Adriana ze "ŚOPW"
Cichopek poprosiła o wsparcie. Mówi o sytuacji Adriana ze "ŚOPW"
Nie opłaciłeś miejsca na cmentarzu? Musisz się z tym liczyć
Nie opłaciłeś miejsca na cmentarzu? Musisz się z tym liczyć
"Nie chcę uprawiać seksu z żoną". Seksuolog mówi o powodach
"Nie chcę uprawiać seksu z żoną". Seksuolog mówi o powodach
Z czego nie trzeba się spowiadać? Ksiądz zabrał głos
Z czego nie trzeba się spowiadać? Ksiądz zabrał głos
Można jeść surowe pieczarki? Boś wyjaśnia raz na zawsze
Można jeść surowe pieczarki? Boś wyjaśnia raz na zawsze
Ich ksiądz na ślubie zachowywał się okropnie. Gościni nie wytrzymała
Ich ksiądz na ślubie zachowywał się okropnie. Gościni nie wytrzymała
Łukasz Krasoń o seksualności osób niepełnosprawnych. "Jest tematem tabu"
Łukasz Krasoń o seksualności osób niepełnosprawnych. "Jest tematem tabu"
Wciskają się do domu jesienią. Działaj, nim będzie za późno
Wciskają się do domu jesienią. Działaj, nim będzie za późno
Pierwszy raz o rozwodzie. Tak mówi o rozstaniu z mężem
Pierwszy raz o rozwodzie. Tak mówi o rozstaniu z mężem
Miała raka. "Mam nadzieję, że dożyję bawienia wnuków"
Miała raka. "Mam nadzieję, że dożyję bawienia wnuków"
Tak objawia się rak gardła. Chce ostrzec Polaków
Tak objawia się rak gardła. Chce ostrzec Polaków
Zniknęła z telewizji. Oto czym się teraz zajmuje
Zniknęła z telewizji. Oto czym się teraz zajmuje