Blisko ludziZdradliwe wyjazdy integracyjne

Zdradliwe wyjazdy integracyjne

Zdradliwe wyjazdy integracyjne
14.05.2008 10:20, aktualizacja: 28.05.2010 15:25

Wszyscy je znamy to tzw. spotkania integracyjno – szkoleniowe, przygotowywane przez firmę po to by wzmocnić relację pomiędzy pracownikami. W obecnej chwili wyjazdy te stały się nieodłącznym elementem kultury organizacyjnej coraz większej ilości firm i instytucji.

Wszyscy je znamy to tzw. spotkania integracyjno – szkoleniowe, przygotowywane przez firmę po to by wzmocnić relację pomiędzy pracownikami. W obecnej chwili wyjazdy te stały się nieodłącznym elementem kultury organizacyjnej coraz większej ilości firm i instytucji.

Spotkania integracyjna organizowane są po to, by między innymi stworzyć zgrany zespół, który bardziej efektywniej i owocniej będzie pracował dla dobra firmy, by usprawnić komunikację pomiędzy działami, podnieść poziom motywacji czy rozwiązać konflikty międzygrupowe. Odpowiednia struktura i dobór gier integracyjnych powodują konieczność wchodzenia w relacje z osobami, z którymi na co dzień kontakty nie występują, bądź są sporadyczne. Efektem tych zabaw ma być wzrost poczucia bezpieczeństwa w grupie, poczucie wspólnoty i przynależności do firmy. Głównym celem wyjazdów jest więc przede wszystkim lepsze, wzajemne poznanie się pracowników.

I tu powstają różne definicje wzajemnej integracji. Nie często bowiem zdarza się, że integracja na wyjeździe przypomina wspólną libację i szaleństwa do białego rana. Elegancki hotel, kolacja, dyskoteka, romantyczna sceneria, dużo bezpłatnego alkoholu czyni okazję do poluzowania zasad i zabawy „na całego”. Nie obce staje się wtedy powiedzenie: „Pracujesz na maxa, baw się na maxa”, a szef dolewający wódki i zachęcający do szalonej zabawy, jasno daje do zrozumienia pracownikom, że nie obowiązują żadne zasady.

I tak rano w basenie pływają majtki Pani Ani, a planujący ślub kierownik marketingu budzi się w łóżku Pani Kasi, która miesiąc temu wyszła za mąż. Są nawet specjalne firmy, które zajmują się organizacją takich „wyjazdów integracyjnych” i wprost proponują striptiz, zabawy z „panienkami”, erotyczne tańce i inne tego typu atrakcje. Tak organizowane wyjazdy firmowe nie spełnią swojej funkcji motywacyjnej i integrującej, albowiem bardziej komplikują wzajemne życie w firmie niż je ułatwią.

Chociaż praca to nie miejsce na romanse i w większości firm obowiązuje niepisana zasada: „Nie łączmy przyjemności z interesami” to statystyki pokazują, że ponad połowa Polaków przyznaje się do przygody miłosnej właśnie na wyjazdach integracyjnych. Dlaczego tak się dzieje? Otóż praca zawodowa stała się dla nas Polaków głównym celem życia, coraz bardziej nas pochłania, coraz więcej godzin w niej spędzamy, czasem nawet poświęcamy jej wolne weekendy. Pracujemy także często pod presją w ciągłym napięciu i stresie.

Ostatnio przeprowadzone badania przez Polskie Stowarzyszenie Zarządzani Kadrami ( dane z DZIENNIKA 7.04.2008) pokazują, że Polscy menadżerowie spędzają więcej godzin w pracy niż ich koledzy z Anglii, Włoch czy Francji. Okazuje się że jesteśmy narodem, który zaniedbuje swoje życie prywatne i nie ma czasu na odreagowanie napięć i stresów zawodowych. Badania jednoznacznie pokazały, że ponad 68% polskich menadżerów przyznaje się że po wyjściu z biura pracuje w domu, a 65% pracuje także podczas urlopu. Dodatkowo okazuje się, że 79% ankietowanych nie bierze L-4 kiedy naprawdę choruje.

Nie dziwmy się zatem, że tak pracując, na wyjazdach integracyjnych szukamy prostych sposobów na odreagowanie napięć zawodowych. Wspólna zabawa, tańce a przede wszystkim alkohol pomaga nam się rozluźnić i łatwiej nam „pójść na całość”. Szukamy więc w przygodnym seksie odprężenia, zapomnienia, ale także odrobimy ciepła, serdeczności i intymności. Zapominamy jednocześnie, że wyjazd integracyjny jest wyjazdem służbowym, a nie prywatnym oraz że jego celem jest integracja na polu zawodowym, a nie prywatnym. Mylimy zatem życie osobiste z życiem zawodowym.

Negatywne konsekwencje beztroskiej zabawy mogą znaleźć odbicie nie tylko w naszych bezpośrednich relacjach z daną osobą, ale mogą także doprowadzić do zamętu i konfliktów w całej firmie. Nieobce są przecież przypadki osób ”pokrzywdzonych”, które wdały się w szybki romans z kolegą lub koleżanką na wyjedzie, a po powrocie do pracy szukają koalicjantów, przeciwko „winowajcom”. Takie zachowania rozbiją pracę zespołową i nie sprzyjają pozytywnej atmosferze w firmie, albowiem często podsycają wzajemne plotki, oskarżenia, pretensje i prowadzą do rozbicia zespołu na małe podgrupy.

Jednocześnie beztroskie zachowania na wyjazdach integracyjnych mogą prowadzić do niezdrowych relacji pomiędzy pracownikami. Niekiedy zdarza się, że ktoś widząc nas w dwuznacznej relacji z kolegą lub koleżanką z działu chce donieść o tym naszemu mężowi/żonie i zaczyna nas szantażować w pracy.

Wywiera na nas presję i domaga się np.: zrealizowania dodatkowego projektu czy zadania pod groźbą wydania naszego „skoku w bok”. Owszem czasami zdarza się, że przelotny romans na wyjeździe zaowocuje udanym małżeństwem, ale nie jest to niestety częsta reguła.

Szybki seks i zabawa bez żadnych reguł nie wpływa także korzystnie na morale wśród pracowników, albowiem uczy łamania przyjętych powszechnie zasad postępowania. Jeśli wiemy, że kultura firmy i przełożeni pozwalają na łamanie zasad moralnych to czemu nie możemy ich złamać na innym polu? Czemu zatem nie możemy zacząć oszukiwać w pracy lub działać na granicy prawa? Warto więc może przed wyjazdem zastanowić się i rozważyć:

1. Jaką cenę będziemy musieli zapłacić za przelotny romans na wyjeździe integracyjnym? 2. Jakie czekają nas konsekwencje z tego powodu? 3. Jak my sami będziemy się z tym czuli? 4. Z jakimi opiniami i reakcjami będziemy się musieli zmierzyć w poniedziałek rano w pracy?

Źródło artykułu:WP Kobieta