ModaZłota Garance

Złota Garance

Złota Garance
Źródło zdjęć: © www.garancedore.fr
01.09.2010 16:36, aktualizacja: 02.09.2010 12:20

Od czterech lat jej blog jest jednym z najpilniej śledzonych na świecie. Założyła go z braku kasy - by po paru latach dojść do pozycji znanej chyba przede wszystkim politykom, w której jej partner jest też jej największym zawodowym rywalem… 19 września GAP otworzy w Londynie sklep przez nią ilustrowany – jest więc okazja, by napisać więcej o Garance Dore.

Od czterech lat jej blog jest jednym z najpilniej śledzonych na świecie. Założyła go z braku kasy - by po paru latach dojść do pozycji znanej chyba przede wszystkim politykom, w której jej partner jest też jej największym zawodowym rywalem… 19 września GAP otworzy w Londynie sklep przez nią ilustrowany – jest więc okazja, by napisać więcej o Garance Dore.

„Od zawsze szczerze zazdrościłam wszystkim, posiadającym talent malarski; kiedy patrzę na prace artystów, szczególnie tych, którzy ilustrują modę, jedynie utwierdzam się, że w moim przypadku w tej kwestii matka natura hojna nie była. Niestety.” Tak mówi o swojej twórczości szczupła dziewczyna po trzydziestce, którą każdy wziąłby za Francuzkę. Na większości zdjęć ma kaszmirowy szalik zamotany wokół szyi i pije kawę… Po prostu: „Byłam sfrustrowana niskimi zarobkami jako ilustratorka, więc założyłam bloga” - przyznaje autorka aktualnie jednego z najpopularniejszych modowych miejsc w sieci.

Na blogu, oprócz rysunków, pojawiły się wykwity frustracji Garance: jej zdjęcia ludzi spacerujących sobie po „Le Marais, wokoło Montmartre, koło mostu Mirabeau”. Po prostu foty typu streetfashion, lecz wypełnione osobistym podejściem autorki. Lekkością, poczuciem humoru. Nie bez znaczenia był również gust Garance… Choćby jej uwielbienie dla białej koszuli. ”Wychowałam się czytając kolorowe magazyny mojej matki, wkładając jej niesamowitego Muglera i Alaię, i żyjąc występnym życiem lat 80” – napisała na blogu.

Kiedy ze źle zarabiającej ilustratorki stała się guru mody, okazało się, że i w branży blogowej można mieć konkurencję. Francuzka użyła jedynego słusznego sposobu, by się z nią rozprawić: od dłuższego czasu jej partnerem życiowym jest Sott Schuman – czyli autor absolutnie kultowego „The Sartorialista”, największej modowej potęgi w sieci. Garance, z charakterystyczną dla siebie beztroską opowiada o ich wspólnym życiu tak „to Scott sprawdza za mnie statystyki bloga…”. To musi być miłość.

W ostatnim czasie jej kalendarz zapełnił się nie tylko nowojorskimi (ze względu na miejsce zamieszkania Scotta) datami. Bloggerka stała się też pożądana w „profesjonalnym” świecie mody. O wykonanie zdjęć do najnowszej kampanii poprosiła ją marka Moschino. Garance wykonała więc zdjęcia do kampanii jesień/zima 2010/11 . Zdjęcia zrobiła w Mediolanie, a sesja nosi tytuł Rosella, od imienia dyrektorki kreatywnej Moschino. Ci , którzy odwiedzają bloga Garance wiedzą, że autorka ceni ultrawłoski styl swojej pracodawczyni. Jak wyglądają zdjęcia wykonane „profesjonalnie” przez Garance? Jak street fashion z jej bloga – przecież o to chodziło…

Jednak dzięki fotografowaniu Garance będzie miała szanse wrócić do ilustracji – 19 września otworzy się tymczasowy sklep GAP, który ma wyglądać jak ilustrowany rysunkami blogerki notes. "Uwielbiam GAP i sposób w jaki skupiają się na indywidualności w swoich reklamach. Kreatywne współprace zawsze mnie pociągały" – powiedziała z tej okazji Garance "Vouge’owi". Ciekawe, co będzie następne… Jeśli kochacie Garance – nie przegapcie też kuratorowanego przez nią (tak! tak!) sklepu – będzie istniał tylko dziewiętnaście dni…

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także