Jesteś tą drugą. Niekoniecznie mniej ważną, ale to Ty samotnie spędzasz święta i masz łatkę wyrachowanej „rozbijaczki związków”.
Jesteś tą drugą. Niekoniecznie mniej ważną, ale to Ty samotnie spędzasz święta i masz łatkę wyrachowanej „rozbijaczki związków”. Żyjesz ulotną chwilą, w sieci kłamstw.
"Lubię być kochanką, dając mężczyźnie to, czego potrzebuje" - mówią kobiety, które wybrały bycie "tą drugą". Jak wygląda świat widziany ich oczyma?
Wierność mniej ważna niż patriotyzm?
Jak wynika z badań Centrum Badania Opinii Społecznej (2007 r.), Polacy są zwolennikami tak zwanej „etyki sytuacyjnej”. 46% z nas deklaruje, że nie potrzebuje żadnych kodeksów etycznych, bo granice między tym, co moralnie akceptowane i moralnie naganne, wyznaczamy sobie sami. Zdrady i romanse nie stanowią dla nas wyjątku.
W naszych deklaracjach okazujemy się niekonsekwentni – z jednej strony podkreślamy, że najważniejszą wartością w życiu jest dla nas szczęście i miłość w rodzinie (84%), z drugiej, w rankingu najbardziej cenionych przez nas wartości, wierność małżeńska zajmuje pozycję na szarym końcu. Okazuje się, że tylko 3% z nas za najważniejszą wartość wyznawaną w codziennym życiu uznaje wierność, bardziej cenimy nawet (!) patriotyzm (5%).
Niezbędne koło ratunkowe
Kiedy w obliczu wykrytej zdrady, niewiernemu partnerowi grunt zaczyna palić się pod nogami i istnieje ryzyko, że wszystko, co udało mu się do tej pory zbudować, może obrócić się w ruinę, zaczyna szukać przekonujących argumentów w nadziei, że pomogą mu uzyskać małżeńskie "katharsis". Kołem ratunkowym niewiernego małżonka okazuje się kochanka - nieobecna obserwatorka, która w punkcie kulminacyjnym schodzi na drugi plan. Niewierny partner, zrzucając winę na nieobecną, z którą do tej pory łączyła go intymna tajemnica, próbuje oddalić od siebie zarzuty oraz wywołać wrażenie, że do zdrady przecież nie trzeba dwojga. Z obserwacji psychologów wynika, że małżonkowie poprzez takie działanie, chcą nie tylko oczyścić siebie w oczach partnerki, ale również uspokoić własne sumienie. A jak wygląda sytuacja w oczach kochanek?
Jestem kochanką ostatniej kategorii...
Miałam w życiu zasadę – nigdy nie wiązać się z żonatymi. Marcina poznałam na wieczorze integracyjnym w Warszawie, on pracował w łódzkim oddziale, ja w płockim i tego dnia widzieliśmy się pierwszy raz – wspomina Kasia (26 l.).
Byłam „wolna” i "otwarta", miałam dużo czasu dla siebie, dlatego wyjazdy do Łodzi traktowałam jak niezobowiązującą przygodę. Z czasem jednak zakochałam się i chciałam spotykać się częściej, wiedzieć o Marcinie więcej, bardziej się zaangażować. Zaczęło interesować mnie, dlaczego nie przedstawił mi jeszcze swoich przyjaciół, a mieszkanie, w którym się spotykamy, wygląda tak bardzo "kawalersko". Podczas wieczoru w jednym nocnych pubów, Marcin spotkał przyjaciółkę, która zaskoczona moją obecnością, zadała mu złośliwe pytanie „A co na to Twoja żona?”.
Ziemia zatrzęsła mi się pod nogami, a Marcin nie chciał mnie dłużej znać. Opowiedział żonie całą historię (ona chciała znać wszystkie szczegóły!), a następnie zaczął długą i zaangażowaną małżeńską rehabilitację. W jednej chwili przestałam istnieć, a wraz ze mną moje cierpienie, samotność i ogromny ból – bo przecież nie tylko jego żona była oszukiwana...
Jestem kochanką ostatniej kategorii...
Podobną historię przeżyła „Larwa”, anonimowa internautka, która na forum napisała – „Jestem kochanką od roku, a może byłam... Zakochałam się po uszy, jak nastolatka. Nie wiedziałam od początku, że on ma żonę. Zszokowała mnie ta wiadomość, nie chciałam nic wiedzieć o tej drugiej, bo mnie to bolało. Spotykałam się z nim nadal. Kilka dni temu poczułam, że oddalił się ode mnie, sex był taki mało czuły... Dziś powiedziałam, że mnie nie szanuje i że odchodzę. Większość z was uważa mnie pewnie za zdzirę, która się sama wpakowała... A ja cierpię, kocham i jednocześnie nie mogę być dłużej kochanką ostatniej kategorii. On powiedział, że nie będzie mi się z niczego tłumaczył, to był cios prosto w serce. Jestem zakochaną po uszy kochanką, gotową zrobić wszystko, żeby z nim być, a jednocześnie, mam ochotę umrzeć...".
Życie kochanki
Najbardziej podatni na uwikłanie się w romans są mężczyźni w wieku około 40 lat, którzy przeżywają kryzys wieku średniego. Z obserwacji psychologów wynika, że mężczyźni częściej fantazjują na temat innych kobiet, częściej też swoje fantazje wprowadzają w życie.
Droga kobiet do zdrady jest dłuższa, gdyż niesie ze sobą poważniejsze konsekwencje – igraszki w łóżku z obcym mężczyzną mogą m.in. skończyć się niechcianą ciążą i zmniejszyć szansę na uratowanie małżeństwa. Mężczyzna natomiast, często nawet nie wie, że stał się ojcem. Romans "idzie gładko", o ile kochankowie wyznaczyli sobie jasne zasady, a problemy pojawiają się dopiero wówczas, gdy na jaw wychodzi kłamstwo lub gdy jedna strona angażuje się bardziej, niż życzyłaby sobie druga...