Beyonce na okładce "VOGUE"
"Mam brzuch i go lubię"
"W dniu kiedy urodziłam Sir i Rumi ważyłam 99 kg. Byłam spuchnięta od toksemii i od miesiąca leżałam w łóżku. Zdrowie moje i moich dzieci było zagrożone, więc musiałam mieć cesarskie cięcie. Spędziliśmy wiele tygodni na intensywnej terapii noworodka," wspomina gwiazda. Beyonce, uznawana za najseksowniejszą kobietę na świecie otwarcie mówi o tym, jak dziwnie czuła się w swoim ciele po operacji. Jej dojrzałość widać, gdy mówi o cierpliwości z jaką dochodziła do siebie. Queen B dała sobie czas, wyzwoliła w sobie mnóstwo miłości i oddała się troskliwej opiecei. "Zaakceptowałam moje nowe krągłości. Zaakceptowałam, że moje ciało chciało być takie, jakie było," przyznaje.
Po narodzinach Blue Ivy, Beyonce uległa presji otoczenia. Chciała za wszelką cenę mieć ciało sprzed ciąży. W trzy miesiące odzyskała dawną sylwetkę, choć z perspektywy czasu wie, że było to szaleństwo. Teraz starsza, mądrzejsza i bardziej pewna siebie Bey przyznaje, że jej piersi, ramiona, uda są pełniejsze. Nadal ma "mamuśkowy brzuszek" i nie ma zamiaru się z nim rozstawać. Ale też nie wyklucza zmian w przyszłości. Jeśli zapragnie znów mieć sześciopak, pewnie przejdzie w tryb bestii, będzie trenować jak szalona. Ale póki co, dodatkowy tłuszczyk tu i ówdzie jej nie przeszkadza. "Jest prawdziwy," mówi. I z całą pewnością, ani media, ani nikt inny nie będzie w stanie zmusić kobiety do zmian, jeśli sama nie będzie ich chciała.