Czy twój dom sprawia, że tyjesz?
Starasz się odżywiać prawidłowo, ćwiczyć, a mimo to kilogramów nie ubywa? Sprawdź, czy to twój dom nie sprawia, że trudno ci uzyskać wymarzoną sylwetkę. To, jak jest urządzone wnętrze, jakiego koloru są ściany, jak przechowujesz jedzenie i czy sypialnia spełnia swoje funkcje, może wpływać na twoją wagę. Drobne elementy otoczenia, w którym przebywamy przez dłuższy czas, mogą niezauważenie sabotować odchudzanie.
31.12.2012 | aktual.: 31.12.2012 13:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Starasz się odżywiać prawidłowo, ćwiczyć, a mimo to kilogramów nie ubywa? Sprawdź, czy to twój dom nie sprawia, że trudno ci uzyskać wymarzoną sylwetkę. To, jak jest urządzone wnętrze, jakiego koloru są ściany, jak przechowujesz jedzenie i czy sypialnia spełnia swoje funkcje, może wpływać na twoją wagę. Drobne elementy otoczenia, w którym przebywamy przez dłuższy czas, mogą niezauważenie sabotować odchudzanie.
Jadalnia w kolorze czerwonym
Jeśli pomalowałaś kuchnię lub pokój, w którym spożywasz posiłki właśnie na tę barwę, może to źle wróżyć dla utrzymania zgrabnej figury. Według Pantone Color Institute w USA, czerwony podwyższa ciśnienie krwi, tempo bicia serca i apetyt. Jednak nie tylko ten kolor jest wrogiem twojej wagi. Podobnie działają żółty i pomarańczowy. Ten pierwszy jest chętnie wybieranym odcieniem, bo dodaje energii i świeżości, ale zarówno on, jak i inne ciepłe barwy sprawią, że będziesz jeść więcej.
Bezpiecznie jest pomalować kuchnię lub jadalnię na niebiesko. Niewiele produktów spożywczych jest tego koloru, więc nie kojarzy się organizmowi z jedzeniem. Przywodzi raczej na myśl pleśń lub zgniliznę, przez co hamuje apetyt. Wszystkie odcienie niebieskiego działają podobnie, możesz więc śmiało pomalować pomieszczenie, w którym jesz, na przyjemny morski kolor. Dobrze też serwować posiłki na talerzach tej samej barwy. Wtedy możesz być niemal pewna, że nie zaatakuje cię wilczy apetyt.
Nie masz spiżarni
Oczywiście, w warunkach blokowych trudno o takie pomieszczenie, ale warto pomyśleć o ustronnym miejscu do przechowywania jedzenia. Jeśli bowiem masz ciągle w zasięgu wzroku niezdrowe produkty, siłą rzeczy będziesz po nie sięgać. – Jest trzykrotnie bardziej prawdopodobne, że zjesz pierwszą rzecz, którą widzisz, a nie piątą – twierdzi dr Brian Wansink, dyrektor Cornell University Food and Brand Lab. Jeśli więc chcesz odżywiać się zdrowo, wszystkie kaloryczne produkty chowaj jak najgłębiej.
W przypadku, gdy nie masz spiżarni, włóż je na przykład do najwyżej umieszczonej szafki (tam, gdzie nie sięgasz bez podstawienia stołka). Tę regułę można nazwać: co znika z oczu, znika z myśli. Aby natomiast jeść jak najzdrowsze rzeczy, przenieś je w najbardziej widoczne miejsca. Na blacie kuchennym połóż miskę z owocami, na ławie w salonie – półmisek z orzechami. Kiedy najdzie cię ochota na podjadanie, będziesz miała w zasięgu ręki zdrowsze opcje.
Kuchnia sercem domu?
Inne badanie, przeprowadzone przez Cornell University Food and Brand Lab, pokazuje, że ci, którzy mają takie ułożenie mieszkania, że – przemieszczając się – przechodzą przez kuchnię kilka razy dziennie, zwykle jedzą aż o 15 procent więcej, niż pozostali. Szczególnie zagrożone są więc osoby, posiadające mieszkanie z aneksem kuchennym.
Na rozkład poszczególnych pomieszczeń trudno cokolwiek poradzić, ale jednym ze środków zapobiegawczych może być unikanie pracowania przy kuchennym stole. Staraj się też rozmawiać przez telefon w innym miejscu, niż tutaj. Przy takich czynnościach szczególnie łatwo o bezwiedne podjadanie.
Za dużo krzeseł, foteli, kanap
Zbyt wygodne meble zachęcają do dłuższego siedzenia przy stole, a miękka, przyjemna kanapa czy fotel w salonie powstrzymują przed wysiłkiem fizycznym. W 2005 r. Klinika Mayo przeprowadziła badanie, które wykazało, że otyli ludzie siedzą co najmniej o 2,5 godziny dłużej niż szczupli. Oczywiście, salon zwykle urządzamy tak, by można było się w nim zrelaksować. Jeśli jednak po pracy dużo czasu spędzasz w domu, przed telewizorem, zainwestuj w drobne przyrządy do ćwiczeń, na przykład ciężarki. Będziesz mogła wtedy, w trakcie oglądania telewizji, zająć czymś ręce i jednocześnie zrobić coś pożytecznego dla swojego ciała.
Przyciemnione oświetlenie
Lubimy klimatycznie oświetlone knajpki i restauracje. Czujemy się w nich przytulnie i swobodnie. Okazuje się jednak, że ich właścicielom nie tylko zależy na stworzeniu przyjemnej atmosfery, ale także na tym, by pobudzić nasze kubki smakowe. Mniejsza ilość światła w pomieszczeniu sprawia, że jemy więcej. Taka sama reguła panuje w domu. Lampy stojące i nocne lampki włączaj więc tylko wtedy, kiedy nie spożywacie posiłków. Zadbaj o to, by kuchnia była jasna, a późnym popołudniem i wieczorem – dobrze oświetlona. Dzięki temu będziesz bardziej świadomie przygotowywać potrawy i mniej podjadać.
Sypialnia nie jest twoją świątynią
Problemy ze snem mogą stać się jednym z najgorszych wrogów ładnej sylwetki. Osoby, które śpią tylko 5 godzin na dobę, są bardziej narażone na otyłość, niż ci, których sen jest w normie (tj. trwa 7-8 godzin). Jak pokazuje badanie, przeprowadzone na Uniwersytecie Stanforda w USA, niewystarczająca ilość snu podwyższa w organizmie poziom greliny – hormonu, pobudzającego apetyt. Jednocześnie obniża ilość wytwarzanej przez komórki leptyny, kontrolującej łaknienie. Warto więc zadbać o przyjazną sypialnię. Zainwestuj w blokujące światło zasłony, lepszy materac, wygodne poduszki. Przed snem nie pij kawy i nie jedz. Jeśli masz w zwyczaju do późnych godzin pracować z laptopem albo oglądać telewizję, wyeliminuj te urządzenia ze swojej strefy snu.
Masz za duże talerze
Przeciętnie zjadamy 92 procent porcji, którą mamy na talerzu. Większość ludzi nie rozpoznaje bowiem w porę, że jest już nasycona lub po prostu kontynuuje spożywanie posiłku. Aby więc zapobiec zjadaniu zbyt dużych ilości, postaw na mniejsze talerze. Zamiast 30-centymetrowych, używaj o 5 centymetrów mniejszych. Dzięki temu trikowi, twoja porcja skurczy się o 22 procent. Jeśli, po zjedzonym posiłku, będziesz miała ochotę na dokładkę, odczekaj kilkanaście minut. Sygnał, że już nie jesteś głodna, dociera z mózgu do żołądka dopiero po około 20 minutach.
Tekst na podst. Thisoldhouse.com, Izabela O’Sullivan (io/mtr), kobieta.wp.pl