Czy wirtualny seks to zdrada?
Zamiast śladów szminki na kołnierzyku koszuli – archiwum rozmów przez internetowy komunikator. Zamiast śledzenia niewiernego partnera – przeszukiwanie historii przeglądanych stron i plików zapisanych na dysku. Od kiedy seks przeniósł się do internetu, także zdrada zagościła w cyberprzestrzeni. Jednak czy rzeczywiście wirtualne igraszki to zdrada? Gdzie leży granica?
15.07.2011 | aktual.: 06.06.2018 14:39
Zamiast śladów szminki na kołnierzyku koszuli – archiwum rozmów przez internetowy komunikator. Zamiast śledzenia niewiernego partnera – przeszukiwanie historii przeglądanych stron i plików zapisanych na dysku. Od kiedy seks przeniósł się do internetu, także zdrada zagościła w cyberprzestrzeni. Jednak czy rzeczywiście wirtualne igraszki to zdrada? Gdzie leży granica?
U Marty zaczęło się standardowo. Mąż coraz rzadziej miał ochotę na seks, nie reagował już tak jak dawniej na jej propozycje. Chętnie za to siedział wieczorem przy komputerze. Najpierw myślała, że to normalne – w każdym związku temperatura z czasem spada. Kupiła seksowną bieliznę. Nie pomogło. – Potem zaczęłam myśleć, że już go nie podniecam, że nie wyglądam jak dawniej – wspomina. – Ale kilka spojrzeń w lustro uświadomiło mi, że nie jest źle: 33 lata to jeszcze nie starość, nic mi nie zwisa – dzisiaj Marta umie już z tego żartować. Nie było jej jednak do śmiechu jak odkryła wieczorne rozrywki męża. – Powiedział, że ma pilną pracę, wiec położyłam się do łóżka sama. Kiedy się obudziłam, a jego ciągle nie było, zajrzałam do pokoju. Siedział przed komputerem i masturbował się – mówi Marta i dodaje: – Nie jestem pruderyjna, nie uważam pornografii za coś złego. Ale na ekranie zamiast filmu był obraz z kamerki.
Okazało się, że mąż Marty już od dłuższego czasu umawia się na wirtualne igraszki z kobietą poznaną w sieci. Z czasem na jaw wyszło więcej takich znajomości: były spotkania przed kamerkami i pikantne maile. – Zapewniał, że z żadną nigdy się nie spotkał i do niczego nie doszło. Nigdy nie wytłumaczył, dlaczego wolał coś takiego od prawdziwego seksu – opowiada Marta. Dzisiaj są już po rozwodzie. – On uważał, że nic się nie stało, a dla mnie to była zdrada. Nie umiałam o tym zapomnieć – mówi Marta.
Czym jest wirtualny seks?
Hasła związane z seksem i erotyką należą do najczęściej wyszukiwanych w Internecie. Jednak erotyka i pornografia to jeszcze nie cyberseks. Na czym polega różnica? W przypadku pornografii jest to relacja jednostronna, to wyłącznie bierny odbiór gotowych treści. Wirtualny seks wymaga już udziału drugiej osoby. To mogą być pikantne rozmowy na czacie, erotyczna korespondencja mailowa, gorące rozmowy za pomocą komunikatora, także z użyciem kamerki. Często jest to połączone z masturbacją jednej lub obu osób, której towarzyszy rozmowa o fantazjach lub opisywanie tego, co partnerzy chcieliby razem robić. Nie dochodzi jednak do realnego kontaktu.
Bardzo często brak nawet chęci przenoszenia kontaktów poza rzeczywistość internetową: wirtualni kochankowie mogą nawet nie znać swoich prawdziwych imion. Czy w związku z tym są to tylko niewinne igraszki i urozmaicenie erotycznej monotonii w związku czy zdrada stałego partnera? – Zdrada to pojęcie bardzo szerokie, bo właściwie dla każdego oznacza coś innego – mówi psycholog i seksuolog Ewa Krawczyńska. – To kwestia poziomu akceptacji i tego, jak wyobrażamy sobie związek. Niektórzy dopuszczają stosunek z innym partnerem, ale za zdradę uważają pocałunek w usta – wyjaśnia. Często jednak zdarza się, że wchodząc w bliską relację zakładamy podobieństwo poglądów w tej kwestii.
Rzeczywiście, większość par zgadza się z zasadą seksualnej monogamii w związku. Warto jednak porozmawiać o tym, jak partnerzy widzą jej granice. Czy dopuszczają istnienie innych bliskich relacji? Niewinny flirt na portalu społecznościowym? Oglądanie pikantnych filmów? Może się zdarzyć, że internetowa aktywność jest przez oboje partnerów postrzegana zupełnie inaczej. Warto też przy tej okazji poruszyć temat prywatność i zaufania. Czy chcemy dawać partnerowi lub partnerce dostęp do naszych kont w różnych serwisach? A może sami go żądamy, uznając za najlepsze zabezpieczenie przed zdradą, nie tylko wirtualną? –
Rozmawiać trzeba już od początku o tym, co jest dla nas ważne, ale też o tym, co robimy w sieci – twierdzi Lidia Flis psycholog z Centrum Psychoterapii Mago. Szczególnie, że internetowa rzeczywistość zajmuje nam coraz więcej czasu. Wirtualny seks może wiec być zdradą nie tylko w takim znaczeniu, jak seks z innym partnerem. – Zdrada emocjonalna jest równie dotkliwa i trudna dla związku. Jeśli inwestujemy swoje emocje i czas w kontakty z wirtualnymi znajomymi, partner lub partnerka też mogą czuć się zdradzeni – mówi Lidia Flis. Zaangażowanie w wirtualną erotykę często negatywnie wpływa na relacje między partnerami także z tego względu, że spada zadowolenie z seksu i jego rola w związku. A od tego już tylko krok do zupełnie realnej zdrady.
(apa/pho)