Dlaczego chodzimy do wróżek?
Wydawałoby się, że w XXI wieku nie ma już miejsca na magię. Okazuje się jednak, że dla wielu czytanie kart i przyglądanie się horoskopom to ważny element życia i wcale nie są to ludzie, których można by nazwać mało roztropnymi.
Wróżby, spoglądanie w gwiazdy by wyczytać przyszłość, to przecież dla wielu jedynie zabobony, których prawdziwość bez problemu podważy każdy chociaż trochę znający się na naukach ścisłych. Magia, wiara w horoskopy i czarne koty przynoszące pecha - któż z rozsądnych ludzi chce bawić się w takie dyrdymały?
Do wróżek chodzą rożni ludzie. Wśród ich klientów nie brak zarówno biznesmenów chcących poznać swoją przyszłość, jak i gospodyń domowych, czy bardzo wierzących, religijnych starszych pań. Niemało jest także zrozpaczonych osób szukających w gabinecie magii pocieszenia lub odpowiedzi na dręczące je pytania. Ludzie chcą po prostu poznać swoją przyszłość albo się wygadać. Inni pragną by wróżka podjęła za nich ważna życiową decyzję, jeszcze inni wierzą, że dzięki kartom ich życie stanie się lepsze i łatwiejsze.
W naszym kraju wróżek i wróżbitów jest bardzo dużo. Ogłaszają się w Internecie, w prasie, a nawet telewizji. Nie brak programów „na żywo”, w czasie których można zadzwonić i spytać profesjonalną wieszczkę o radę. Otrzymać odpowiedź na swoje pytanie jest niezwykle łatwo, wystarczy nawet wysłać sms’a albo maila, a pieniądze za usługę przesłać na konto. Nie jest więc trudno skorzystać z takich usług, można to zrobić czując się całkowicie bezpiecznie i anonimowo i nie ruszając się z domu. Dlatego „biznes wróżbiarski" rośnie w siłę.
Co jednak sprawia, że tak dużo Polaków chodzi do wróżek? Po co to robią? Lena Tall, wróżka , twierdzi, że jest wiele różnych powodów, dla których ludzie zwracają się o pomoc do karcianych ekspertów. Według niej, są klienci, którzy idą do wróżki wyłącznie z czystej ciekawości, inni z kolei mają naprawdę poważne problemy, z którymi sami nie potrafią sobie poradzić, a ufają kartom i komuś, kto potrafi je stawiać. Są tacy, którzy potrzebują profesjonalnej pomocy psychologa czy psychiatry, ale wstydzą się udać się do lekarza, więc wybierają bezpieczniejszą dla nich formę, jaką jest właśnie wizyta u wróżki.
Są jednak i tacy, do czego pani Tall przykłada dużą wagę, którzy od wróżb są uzależnieni. I to wcale nie jest mała grupa osób! Takie osoby chodzą do różnych tarocistów z tą samą sprawą, rekordziści potrafią dzwonić do jednej wróżki kilka razy dziennie, mimo iż karty powinno stawiać się co kilka miesięcy, a nie dni. Wróżka Lena Tall stara się swoim uzależnionym klientom zwrócić uwagę na problem i „gonić ich”, gdyż doskonale wie, iż taka postawa może być dla nich samych niezdrowa i groźna. Nie zawsze jej słowa są jednak wystarczająco skuteczne.
Agnieszka, sekretarka w dużej trójmiejskiej firmie, regularnie czyli raz na 3-4 miesiące bywa u wróżki. Twierdzi, że nie podejmie żadnej istotnej decyzji bez wizyty u tarocistki. - Moja wróżka przewidziała najważniejsze wydarzenia w moim życiu! Wiedziała, że się rozwiodę, a wcześniej znała płeć mojego dziecka zanim nawet zaszłam w ciążę. Przepowiedziała mi nową miłość i dzięki niej poszłam do lekarza i wcześniej wykryłam poważną chorobę. To nie tylko cudowna kobieta, ona po prostu pomaga mi żyć! - mówi trzydziestolatka. Bez pomocy wróżki kobieta nie potrafi zdrowo funkcjonować. Czy to jest już uzależnienie, o jakim wspominała Lena Tall, czy tylko chęć poznania przyszłości i porozmawiania o swoich problemach z kimś, kto na pewno wysłucha?
Powody, dla których wiele Polek (bo to kobiety częściej korzystają z usług wróżek) są bardzo różne. Jednak zazwyczaj do wizyty u takiej specjalistki pcha je poczucie bezradności i wrażenie, że tylko karty mogą pomóc w rozwiązaniu życiowych problemów. Należy jednak pamiętać, że, jak twierdzi wróżka Lena Tall z Wróżb Online „To tylko karty” i one nie mogą rozwiązać wszystkich kłopotów, a jedynie przy pomocy mądrej osoby wróżącej wskazać drogi, które można wybrać. Samego wyboru dokonuje jednak człowiek, a nie talia kart.