Blisko ludziIntercyza - tak czy nie?

Intercyza - tak czy nie?

Intercyza to słowo, które budzi wiele emocji. Często niesłusznie. Różne są powody jej podpisywania, a dyskutowanie o takim rozwiązaniu kwestii majątkowych w małżeństwie niekoniecznie musi świadczyć o tym, że któreś z narzeczonych kombinuje.

Intercyza - tak czy nie?
Źródło zdjęć: © 123RF

02.01.2013 | aktual.: 03.01.2013 11:31

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Intercyza to słowo, które budzi wiele emocji. Często niesłusznie. Różne są powody jej podpisywania, a dyskutowanie o takim rozwiązaniu kwestii majątkowych w małżeństwie niekoniecznie musi świadczyć o tym, że któreś z narzeczonych kombinuje.

Nie musi, bo intercyzę podpisuje się nie tylko w przypadku "ochrony" przed zakusami na nasz majątek (przyszłego) współmałżonka. Oczywiście, i takie sytuacje się zdarzają. Często jednak myśli się o niej jako o dobrym sposobie zabezpieczenia wspólnej przyszłości, a nie tylko interesów jednej strony. Zaproponowanie umowy nie musi więc brzmieć jak oświadczenie o treści "kocham cię, ale nie za bardzo ci ufam".

Co to właściwie jest?

Najśmieszniejsze jest to, że termin, który wzbudza tyle kontrowersji, nie pojawia się w przepisach kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Wspomniany wcześniej kodeks mówi jedynie o umowie małżeńskiej. Intercyza jest mimo to pojęciem powszechnie rozumianym i używanym.

Nieważne jednak nazewnictwo, ważne, jaka jest istota brzemiennej w skutki umowy. Polega ona na tym, że na mocy podpisanych przez narzeczonych lub małżonków w obliczu notariusza umowy, ich majątek będzie podzielony inaczej, niżby to przewidywały przepisy. Domyślnie, w chwili zawarcia małżeństwa, dochodzi do powstania majątkowej wspólności ustawowej. Znaczy to, że wszystko, czego dorobią się małżonkowie, będzie wspólne. I to bez znaczenia, czy mowa tu o zastawie stołowej, czy mieszkaniu. Ale ma to też swoje złe strony - w przypadku zaciągnięcia długu przez jednego z małżonków, odpowiada się owym majątkiem wspólnym. Intercyza zaś polega na umowie między parą, co będzie wspólne, a co będzie należeć wyłącznie do tak zwanego majątku osobistego.

Rozwiązania

Istnieją trzy rodzaje zmiany stosunków majątkowych małżonków:

- ograniczenie wspólności majątkowej - najczęściej znaczy to, że każdy z małżonków zachowuje rzeczy, które należały do niego przed ślubem, a także wszystko to, czego dorobi się w trakcie małżeństwa. Można też ustanowić mniej restrykcyjne zasady tego ograniczenia, na przykład umówić się, że tylko część dochodów nie będzie należeć do wspólności majątkowej.

- rozszerzenie wspólności majątkowej - stosuje się je wtedy, kiedy chcemy do majątku wspólnego włączyć to, co mieliśmy przed ślubem (czyli, wedle przepisów, należy tylko do nas), na przykład jakąś nieruchomość czy auto.

- rozdzielność majątkowa z wyrównaniem dorobków - brzmi skomplikowanie, ale to znaczy tyle, że jedno z małżonków, zarabiające mniej lub w ogóle nie pracujące, ma zabezpieczenie w postaci możliwości korzystania z przyrostu majątku małżeństwa. Nie odpowiada również za kłopoty, w które ewentualnie mógłby popaść współmałżonek, kredyty, długi... Jednocześnie osoba prowadząca (na przykład) działalność gospodarczą, ma w tym zakresie pełną swobodę.

Jak podpisać?

Dokument można podpisać przed ślubem, jak i po nim. Należy on do tych, z którymi bezwzględnie trzeba udać się do notariusza z dowodami osobistymi. Ponieważ jest to umowa, nie ma możliwości, żeby tylko jedno z pary stawiło się u prawnika! Jeśli podpisujemy intercyzę po ślubie, dodatkowo weźmy ze sobą skrócony akt małżeństwa. Pamiętajmy również, że można ją zlikwidować, jeśli uznamy, że jest już niepotrzebna.

Tak czy nie?

Intercyza może służyć wielu celom. Bywa wyrazem skrytej lub uświadomionej obawy o owoce własnej pracy. Czasem zapewnia komfort psychiczny, bo daje wyraz temu, że żadne w parze nie jest w związku głównie dla majątku współmałżonka.

Osobiste powody są częstymi, ale nie jedynymi przypadkami. Taka umowa małżeńska opłaca się w sytuacjach, kiedy jedno (lub oboje) z małżonków ma działalność gospodarczą. Nikt wprawdzie nie zakłada, że jego interes splajtuje, ale… jeśli tak się stanie? Po podpisaniu umowy o całkowitej rozdzielności majątkowej wierzyciele nie będą mogli egzekwować długów z majątku współmałżonka ani wspólnego, bo tego drugiego po prostu nie ma. Jeśli para się kocha i wierzy w słowa "na dobre i na złe", jej byt ekonomiczny nie jest wtedy do końca zagrożony. Zawsze pozostaje druga pensja.

Na intercyzę mogą również czasem nalegać rodzice. Zdarza się przecież, że dają oni w prezencie ślubnym bardzo drogie prezenty (mieszkanie, samochód) i wolą, żeby w razie rozwodu czy niepowodzenia, majątek został przy ich dziecku.

A minusy podpisania?

Względy psychologiczne. Samo zaproponowanie intercyzy łączy się ze sporym obciążeniem. Fora internetowe pełne są komentarzy, które mówią, że jeśli jest zaufanie i miłość, nie ma potrzeby dodatkowych oświadczeń. Znając takie podejście partnera, wydaje się często, że sama propozycja, nawet jeśli jest logicznie umotywowana, musi być nie na miejscu. Że może zniszczyć uczucie, które misternie budowaliśmy.

No i względy bardziej przyziemne, takie jak na przykład perturbacje z urzędem skarbowym. Osoby z całkowitą rozdzielnością majątkową nie mogą się razem rozliczać, co może być dużo bardziej korzystne w wypadku sytuacji, kiedy jedna osoba z pary zarabia dużo więcej niż druga.

Pamiętajmy również, że intercyza nie zawsze jest skuteczna. W pewnych warunkach może zdarzyć się tak, że wierzyciel będzie mógł dochodzić spłaty długów z majątku małżonka (na przykład wtedy, kiedy długi powstały na długo przed podpisaniem umowy). Dlatego przed podpisaniem dokumentu, który ma chronić nasze pieniądze, warto dokładnie wypytać o wszystko prawnika.

Czego jeszcze się obawiać?

- Z naszej praktyki klinicznej wynika, że nie sama intercyza jest źródłem konfliktów, a raczej to. z czego ona wynika. Czyli, czy jest efektem dojrzałej, wspólnej decyzji partnerów, czy może jest narzucona drugiej stronie - mówi Justyna Glińska z warszawskiej Poradni Psychologicznej Centrum-Ja, zajmującej się również terapią par.

To, jak czujemy się z pewnymi wydarzeniami w naszym życiu, jest sprawą wybitnie indywidualną. Nie można więc przewidzieć, w jakiej sytuacji intercyza, zwłaszcza ta trochę "wymuszona", postawi małżeństwo. Może się zdarzyć, że wywoła trudne emocje - i to takie, z którymi ciężko dać sobie radę samemu.

Bywa, że dopiero po latach okazuje się, jak bardzo podpisanie intercyzy wpłynęło na małżonków. - Często jedna ze stron na początku zgadza się na intercyzę, bo jest zakochana, albo obawia się przeciwstawić. Problem, żal o to wychodzi dopiero po latach, kiedy pojawiają się pierwsze kryzysy - dodaje Justyna Glińska.

Oczywiście, nie ma co się tym za bardzo przejmować. Jeśli podpisujemy intercyzę z przekonaniem, że będzie dobrze służyć i nam, i partnerowi, wiemy czym skutkuje i jesteśmy pewni swoich uczuć, nie powinno być z nią żadnego problemu. Wtedy dokument buduje i umacnia, a nie niszczy.

(bb)/ kobieta.wp.pl

Więcej na temat intercyzy:

intercyzarozwódmałżeństwo
Komentarze (0)