Konkurencja
Niestety nie pracowałam nigdy na etacie w dużej firmie. Świat korporacyjny znam wyłącznie z opowieści mych znajomych, z książek, podręczników i filmów. Ach, mieć taką smycz z własną kartą do wejścia przez bramkę! Ze zdjątkiem. Albo odciskiem paluszka. Wjazd na parking działający na przycisk.
25.01.2012 15:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niestety nie pracowałam nigdy na etacie w dużej firmie. Świat korporacyjny znam wyłącznie z opowieści mych znajomych, z książek, podręczników i filmów. Ach, mieć taką smycz z własną kartą do wejścia przez bramkę! Ze zdjątkiem. Albo odciskiem paluszka. Wjazd na parking działający na przycisk.
Jeździć windą po sto pięter dziennie, pisać mejle do koleżanki z działu dwanaście pięter wyżej, jeździć tacą po stołówce pełnej dań z dodatkiem pysznego glutenu. Mieć szefową, która ląduje na dachu naszej firmy różowym helikopterem, do tego trzy telefony - ajfon, smartfon i fajfon. Dreptać do służbowej palarni. Brać faktury na jajecznicę na mieście i lekcje tenisa. Wideokonferencje przenoszące mnie jednego dnia w ogrody Azji, a stamtąd do naszej firmy - córki w Santa Barbara.
Ech. Rozmarzyłam się. Firmy tylko w kinie tak wyglądają? Zapomniałam o morderczym wyścigu szczurów i konkurencji. Konkurencję atakującą nas z innych firm. Kolegów z działu rzekomo współpracujących ze mną, ale pragnących lepiej wypaść przed szefową. A może ta zdzira, która miło uśmiecha się na zebraniach chce mnie wygryźć?
Albo kumpel z działu chce mnie skłócić z szefem? Niby integrujemy się na przymusowych szkoleniach, ale w rzeczywistości w toalecie obmawiają mnie i okradają z bazy danych. Asystentka moja to już w ogóle! Założyła się, że prześpi się z moim mężem.
Zastanawiałam się, kto jest dla kobiety największą konkurencją w pracy? Otóż nie singielki. Nie mężatki. Nie żonaci faceci, którzy mają oparcie w domowych kolacyjkach i darmowe prasowanie koszul oraz odwiezione i nakarmione dzieci. Najtrudniej kobiecie konkurować z gejem. Z gejów śmiać się nie wolno, a krytykując gejów otwarcie ryzykuję, że władza politycznie poprawna wtrąci mnie do lochów.
Prawda jest jednak taka, że najtrudniej byłoby dotrzymać w pracy kroku gejowi w każdym wieku. Komplikacje w ciąży i zwolnienie zdrowotne z tegoż powodu mu nie „grozi“. On może siedzieć w firmie do wieczora, godzina zamknięcia przedszkola go nie obowiązuje. Szykowny, modny, w weekendy odsypia do południa imprezy w nocnych klubach.
Znajomi projektanci (również geje) pożyczają mu świetne ciuszki. Nawet jeśli ma kochanka, to przecież nie robi z siebie męczennicy niczym polska kobieta. Kobieta jak tylko zaangażuje się w związek, to natychmiast pracuje za siebie i za swego chłopca. Poświęca swoją karierę dla męża, narzeczonego, partnera. A gej nie. On jest w związku partnerskim. Szef zawsze może liczyć, że gej posiedzi nad robotą do 21-ej, albo zarwie noc.
Szefowa może z gejem pracownikiem bywać na służbowych rzecz jasna podwieczorkach. Wyjazdy integracyjne wprost uwielbia, gdyż nie martwi się o to, komu podrzuci gorące kartofle, czyli bachory - teściowej czy niani. Na szczęście jestem bezrobotna, więc nie mam konkurencji. Życie na końcu peletonu jest bezstresowe.
agp/(kg)