Lindsay Lohan kłopotów ciąg dalszy?
Lindsay Lohan
90 dni w ośrodku odwykowym, 30 godzin pracy społecznej oraz 18 godzin terapii psychologicznej - taki wyrok usłyszała Lindsay Lohan w sprawie o spowodowanie przez siebie wypadku w czerwcu. Aktorka nie przyznała się do niebezpiecznej jazdy samochodem oraz do utrudniania śledztwa prowadzącym go policjantom, jednak jej adwokatowi - Markowi Hellerowi - udało się zawrzeć z sędzią ugodę za zamkniętymi drzwiami. Tymczasem jednak Lindsay - kolokwialnie mówiąc - musi trzymać się z daleka od narkotyków i używek oraz regularnie poddawać się testom na ich obecność w organizmie.
90 dni w ośrodku odwykowym, 30 godzin pracy społecznej oraz 18 godzin terapii psychologicznej - taki wyrok usłyszała Lindsay Lohan w sprawie o spowodowanie przez siebie wypadku samochodowego w czerwcu. Aktorka nie przyznała się do niebezpiecznej jazdy samochodem oraz do utrudniania śledztwa prowadzącym go policjantom, jednak jej adwokatowi - Markowi Hellerowi - udało się zawrzeć z sędzią ugodę za zamkniętymi drzwiami. Tymczasem jednak Lindsay - kolokwialnie mówiąc - musi trzymać się z daleka od narkotyków i używek oraz regularnie poddawać się testom na ich obecność w organizmie.
Aktorka była wyraźnie zmęczona procesem. Dramatyzmu całej sytuacji dodał fakt, że jej prywatny samolot, który musiał przetransportować Lindsay z Los Angeles do Nowego Jorku, gdzie odbywała się rozprawa, wylądował prawie z godzinnym opóźnieniem. W rezultacie celebrytka przybyła na salę rozpraw z 48 minutowym opóźnieniem.
Choć ubrana w tunikę i spodnie Louisa Vittona, Lindsay trudno było zachować klasę w takiej sytuacji. Prasa cytuje zuchwałą wypowiedź jej adwokata, który przed budynkiem sądu powiedział do Lohan żartobliwie - "Teraz możesz już wracać do surfowania". Czas pokaże, czy kłopoty 26-letniej skandalistki wreszcie się skończyły.
(mtr), kobieta.wp.pl