Ma znaną żonę. Ich wspólne zdjęcia to rzadkość
7 sierpnia 2025 r. Mirosław Haniszewski skończył 47 lat. Już jako dorosły człowiek aktor zmierzył się z tym, jak wyglądały jego relacje. - Na początku budowałem swoje ojcostwo na silnym przekonaniu, że nie chcę być taki, jak mój ojciec - przyznał.
Mirosław Haniszewski ma na swoim koncie bogatą i ciekawą filmografię. Urodzony 7 sierpnia 1978 r. w Krakowie, pojawił się w produkcjach, takich jak "Chyłka", "Belfer", "Kler", "Przyjaciółki", czy "Matylda".
Mało kto jednak wie, że aktor jest żonaty z nagradzaną reżyserką teatralną Agnieszką Olsten, z którą doczekał się wspólnie córki. Dziewczyna ma 16 lat. Haniszewski w wywiadzie dla Na Temat przyznał, że dojście do tego, jak ją wychowywać, wymagało od niego zmierzenia się z własnymi doświadczeniami. Chodzi o jego stosunki z ojcem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Jestem mordercą": Mirosław Haniszewski o trudnych scenach
- Nasza relacja była trudna, a mówiąc brutalnie: bardzo powierzchowna. Nie było w niej wsparcia, przestrzeni, komunikacji. To nie był dojrzały człowiek. Do tego dochodził problem alkoholowy, wcale nie taki rzadki w rodzinach pokolenia komunistycznego i postkomunistycznego - wyjaśnił aktor.
"Przydałaby się nam zbiorowa terapia"
- Myślę, że przydałaby się jakaś zbiorowa, społeczna terapia, szczególnie dla ludzi, którzy dojrzewali w latach siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych - stwierdził. - Muszę się zresztą do czegoś przyznać: na początku budowałem swoje ojcostwo na silnym przekonaniu, że nie chcę być taki, jak mój ojciec.
Jak się okazało, takie odejście od schematu, w jakim samemu zostało się wychowanym, nie jest łatwe. Rzeczywistość pokazała Haniszewskiemu, że łatwiej go powtórzyć, niż przełamać.
- Oczywiście popełniałem wszystkie te same błędy, ale zapierałem się rękami i nogami, że tak nie robię i że wcale nie jestem taki, jak mój ojciec. Uświadomiłem to sobie dopiero na terapii - wyjaśnił aktor. Jak się okazało, dopiero rozmowa z psychologiem unaoczniła mu, że źródło pewnych zachowań i doświadczeń w jego dzieciństwie.
- Okazało się, że wiele rzeczy, które brałem za część swojej osobowości i uważałem za wyjątkowe, były po prostu spadkami po tamtej relacji - powiedział.
Ojciec zbyt mało obecny
W trakcie pracy terapeutycznej Haniszewski uświadomił sobie m.in. to, że w jego życiu rodzica było po prostu za mało - że nie był w nim wystarczająco obecny. To z tego powodu aktor czuł się w późniejszych latach niekompletny.
- Miałem w sobie olbrzymi brak ojca i męskiego pierwiastka. Była we mnie wyrwa. Myślę zresztą, że wielu mężczyzn tęskni za dobrą relacją ze swoim ojcem. Za tym, żeby ktoś położył im rękę na ramieniu i powiedział: "Jestem z ciebie dumny, widzę cię, w czym ci mogę pomóc?". Proste rzeczy, ale potrafią rozłożyć na łopatki - powiedział Na Temat.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Znasz kobiety, które robią coś bezinteresownie dla innych? Zgłoś ją w plebiscycie #Wszechmocne