Marta Habior: „To dopiero początek!”
W niedzielę 18 września, za pięć dwunasta, przed Sejmem w Warszawie z inicjatywy ruchu „Ratujmy Kobiety” zebrała się grupa protestujących przeciwko całkowitemu zakazowi aborcji w Polsce. Z jedną z organizatorek manifestacji, Martą Habior, rozmawiała Małgorzata Ohme.
*Od poprzedniego marszu minęły dokładnie trzy miesiące. Co wydarzyło się przez ten czas (albo co nie wydarzyło się), że postanowiłyście po raz kolejny wyjść na ulicę? *
Niedzielna manifestacja była przez nas współorganizowana, ale głównym organizatorem były Federa i Inicjatywa Ratujmy Kobiety, które naturalnie wspieramy. To, co w tej manifestacji było szczególne, co jest ogromną wartością, to połączenie sił i mobilizacja wszystkich organizacji oraz ruchów oddolnych jak nasz czy Dziewuchy, w jednej wspólnej sprawie. Musimy powstrzymać to szaleństwo.
Masz wrażenie, że przeciętna Polka wie, o co wam chodzi? Czy myśli może: a to znów te krzyczące feministki?
Niestety masz rację. Pojęciu feminizmu nadane zostało pejoratywne znaczenie, nie tylko w Polsce. Ogólne skojarzenie jest takie, że feministka to kobieta nienawidząca mężczyzn, krzycząca, biegająca nago w miejscach publicznych, rzecz jasna samotna i niezdolna do tworzenia rodziny. To są mity. Marzy mi się odczarowanie tego pojęcia. Jestem feministką i mówię o tym z dumą. Każdy, kto uważa, że kobiety i mężczyźni są równi, jest feministką (lub feministą)!
Co z maszerującymi dla rodziny – przyłączają się do was? Jak różni się ich definicja rodziny od twojej?
Nie wiem, jaka jest definicja maszerujących dla rodziny, wiem, jaka jest moja. Rodzina to wartość, miłość, zaufanie. Zdrowo funkcjonująca rodzina. Nie każda jest taka. Nie chcę wpisywać się w retorykę podziałów. Chyba wszyscy w Polsce mamy już tego dość. Jestem przekonana o tym, że wiele z osób maszerujących dla rodziny, gdyby zechciało zapoznać się z postulatami Marszu Godności, Inicjatywy Ratujmy Kobiety, gdyby poznało wieloletni zakres działań Federy, poszłoby być może i z nami. Nie wierzę, że maszerujący zdają sobie sprawę, (a na pewno nie wszyscy), ze skali okrucieństwa, jaka kryje się za ustawą Ordo Iuris.
*Nie zniechęca Was to, że ponad 80 proc. Polaków nie chce zmian w prawie? Wierzycie w to, że zmienicie mentalność ludzi? *
Podobno w coś trzeba wierzyć. A mówiąc całkiem serio – nie zastanawiam się nad tym. Nasze działania mają oczywiście cel. Krótkoterminowy to zatrzymać terror, hipokryzję i cierpienie kobiet w Polsce, nie dopuścić do zaostrzenia ustawy. Nie zamierzamy zmieniać niczyjej mentalności. Myślę, że nie tu leży problem. Brak świadomości, wiedzy, edukacji w zakresie tego, czym są prawa reprodukcyjne, czym skutkuje oddanie kobietom pełni tych praw, to jest powód, dla którego „80 proc. nie widzi potrzeby zmian”. Chcemy edukacji, zamiast indoktrynacji.
*Wychodzicie w bardzo specyficznym momencie politycznym dla naszego kraju. Czy chodzi tylko (aż) o prawa kobiet, czy może to po prostu walka o inną Polskę? *
Walka o prawa kobiet toczy się w Polsce od 25 lat. Zmiana władzy nie ma z tym nic wspólnego. Powodem, dla którego teraz zaczęły się tworzyć ruchy oddolne, jest barbarzyński projekt ustawy Ordo Iuris. To jest projekt obywatelski, ale premier Szydło w pierwszej odpowiedzi na informacje o tym projekcie przyznała, że będzie go popierać. To wywołało przerażenie, bo wizja zrobienia z Polski Salwadoru w 2016 roku w środku Europy nagle stała się realna.
Prof. Chazan, jedna z twarzy projektu „Stop Aborcji” powiedział, że płód powinien mieć takie sama prawa jak człowiek. Czy sądzisz, że w następnym kroku środowisko Ordo Iuris będzie postulowało świadczenie 500 plus na dzieci nienarodzone? A może ulgi podatkowe na dzieci nienarodzone?
Doceniam to pytanie, ale serio nie jest mi do śmiechu. Nie chcę rozmawiać o prof. Chazanie. Mam ciarki na dźwięk jego nazwiska. Nie znajduję zrozumienia dla ludzi, a tym bardziej lekarzy, którzy podstępem fundują innym cierpienie fizyczne, emocjonalne. To jest przemoc psychiczna. Wolałabym rozmawiać o prof. Dębskim.
Polska polityka prorodzinna kuleje. Prawica proponuje 500 zł i zakaz aborcji. Jak inaczej rozwiązać problem niskiego przyrostu naturalnego w Polsce?
To naprawdę nie jest fizyka kwantowa. Warto sięgnąć do danych statystycznych, implementować rozwiązania, które faktycznie działają (np. w innych krajach). Tylko że do tego potrzeba realnych chęci, długofalowego programu, jego wdrażania i realizacji. Taki program ma jeden minus. Nie da się na nim zbić kapitału politycznego, bo pozytywne skutki będą zauważalne być może po dekadzie. Mam wrażenie, że w Polsce na próżno szukać ugrupowania, które za swoją politykę przede wszystkim chce brać odpowiedzialność. Odpowiadając na twoje pytanie – rozwiązaniem jest dostęp do in vitro, eliminacja przemocy (psychicznej, fizycznej, ekonomicznej) i edukacja.
Co z nową ustawą antyaborcyjną? Wierzysz w to, że uda się ją przegłosować?
Projekt całkowitego zakazu usuwania ciąży jest tak restrykcyjny, że ograniczy prowadzenie badań prenatalnych i leczenie chorób rozwojowych zarodków i płodów! W razie wywołania poronienia lekarzowi i kobiecie grozić będzie śledztwo, a nawet więzienie. Kobiety będą umierać. Mimo wszystko nie wierzę, że posłowie i posłanki mogą wykazać się tak dalece idącą ignorancją, bo o okrucieństwo tej skali nawet ich nie podejrzewam.
*Kogo z osób opiniotwórczych udało wam się już przekonać do swoich racji? Czyje macie wsparcie? *
Ta sprawa w ogóle ma szereg ambasadorów, nie będę wymieniać osób publicznych, znanych, cenionych, ale chcę wymienić organizacje. Wczorajszą Manifestację „Ani kroku dalej” organizowaną przez Ratujmy Kobiety oraz Federę wspierały m.in. Amnesty International Polska, Centrum Praw Kobiet oraz liczne fundacje i stowarzyszenia.
*Jeśli kolejny marsz nie pomoże, będziesz próbowała zorganizować ogólnopolski strajk kobiet, na wzór tego islandzkiego sprzed lat? Czy taka inicjatywa w polskim społeczeństwie ma jakiekolwiek szanse? *
Tak, zapowiedziałyśmy to i spełnimy obietnicę. Nie wiem z jakim skutkiem. Ale kilka tysięcy kobiet i mężczyzn na po raz pierwszy organizowanym Marszu Godności w czerwcu w obronie praw kobiet, 250 tysięcy podpisów pod ustawą liberalizującą obecne prawo, nowe ruchy oddolne oraz połącznie sił dają spore nadzieje. To dopiero początek.
*Nie przyszło wam do głowy: „A może założymy partię kobiet?” Porzucisz firmę producencką dla ławy sejmowej? *
To chyba ostatnie miejsce na ziemi, w którym chciałabym się znaleźć. Wolę salę kinową. Ale czekam na taką partię. Na pewno na nią zagłosuję.
*Twoje marzenie, jeśli chodzi o kobietę w Polsce? Taki scenariusz kompletnie nieograniczony? *
Zasmuciłam się. Bo ta Polska jest jeszcze tak odległa, choć tak skromne jest moje marzenie. Chcę poszanowania praw kobiet jako obywateli oraz przywrócenia pełni praw reprodukcyjnych. I zgodnie z postulatami marszu dostępu do najnowszych zdobyczy medycyny, prawa do ochrony zdrowia i życia, sprawiedliwych kar dla gwałcicieli, egzekwowania alimentów karania sprawców przemocy fizycznej, psychicznej i ekonomicznej edukacji seksualnej i prawa do prywatności i samostanowienia. Podsumowując – równości i poszanowania godności polskich kobiet.
*Marta Habior *– członek Sztabu Marszu Godności, producent filmowy, wykładowca, feministka.
Zobacz też: Paragrafem w sumienie
Zobacz też: ANI KROKU DALEJ! – kobiety walczą pod Sejmem