Paragrafem w sumienie
Całe moje dorosłe życie upłynęło na protestowaniu. Codziennie podpisuję przynajmniej jedną petycję, wypowiadam się do mediów na temat aktualnych spraw i stoję pod Sejmem. Który to już raz tam dziś byłam? I nie uwierzycie – znowu w sprawie aborcji. Co kilka lat środowiska nienawidzące kobiet wyciągają projekt ustawy zakazującej usuwania ciąży niczym królika z kapelusza. To jak polityczne i społeczne tornado, które motywuje różne środowiska, aby po raz kolejny podjąć temat prawa kobiety do samostanowienia.
18.09.2016 | aktual.: 18.09.2016 15:43
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W najbliższy czwartek Sejm będzie głosował nad przyjęciem do obrad dwóch obywatelskich wniosków. Jeden z nich ma za zadanie zabrać kobietom prawa obywatelskie przez wprowadzenie zakazu przerwania ciąży także wtedy, gdy ciąża jest skutkiem gwałtu lub kazirodztwa. *Rzekomi entuzjaści życia chcą poza tym, nakazać utrzymanie ciąży także wtedy, gdy zagraża życiu i zdrowiu kobiety. Wydaje im się, że nakazanie rodzenia, nawet gdy rozwijający się płód ma wady prenatalne, a dziecko po urodzeniu będzie skazane na niewyobrażalne cierpienie do końca życia, jest bronieniem „świętości”.
*Wpływa to również na sposób pracy lekarzy, którzy zaczną bać się leczyć pacjentki w ciąży, ponieważ najmniejsze nawet ryzyko uszkodzenia płodu podlegać będzie paragrafowi. Zamiast ratować życie matki, ludzie zaczną zastanawiać się, czy nie skończy się to więzieniem. Oczywiście, znowu podniesie się larum, że według sumienia medyków przeprowadzenie wszelkich zabiegów może być odmówione.
Zobacz także
Ciekawe, że sumienie włącza się tylko wtedy, kiedy mówimy o zabiegu legalnym. Inaczej jest w prywatnych gabinetach, gdzie za dwa-trzy tysiące złotych można usunąć niechcianą ciążę i jakoś nikogo to nie oburza. Podziemie aborcyjne to złoty interes dla tych, którzy na dyżurze w szpitalu oburzają się, że „abortowaniem się nie mają zamiaru zajmować”. Mój ulubieniec, opętany mizoginią dr Chazan przez lata bogacił się na wykonywaniu nielegalnych aborcji. Gdyby go tak bardzo gryzło sumienie, to powinien przekazać zarobioną forsę jakiejś organizacji działającej na rzecz adopcji, ale wiadomo - w Polsce posiadanie wrażliwego serduszka i krystalicznego sumienia to niezły interes. Również polityczny.
*Pokazują to kolejne awantury w Sejmie o prawa kobiet, przy czym nie chodzi w nich zupełnie o zmiany systemowe, takie jak podniesienie poziomu życia rodzin czy wzmocnienie służby zdrowia skierowanej na leczenie dzieci. Wszyscy mają w dupie dzieci narodzone, za to zarodkami żonglują sobie do woli. *Wiadomo: zarodki nie mówią, można wykorzystać biologię politycznie i jeszcze niezdrowo ekscytować się tym w kolejnych wystąpieniach. A te zwykle uskuteczniane są przez mężczyzn. O, jak oni mają wiele do powiedzenia. Jak oni się na wszystkim znają. Głównie na ciąży, porodzie i macicach. Że też nikt nie przerwie tej parady wszechwiedzących buców, którzy w imię politycznych interesów wpychają kobietom dziecko w brzuch.
Ludzie, zostawcie w spokoju nasze życia. Same wiemy, kiedy mamy rodzić. Patrząc na przykład na niską ściągalność alimentów trudno uwierzyć, że dobro dziecka jest dla tych osób istotne. Nie ma co się łudzić. Dla nich najważniejsze jest dyrygowanie ludźmi w imię mizoginicznej buty.
*Niedzielny protest pod Sejmem po raz kolejny pokazał, że są kobiety, które nie zgadzają się na mówienie im, co mają robić. *To kwestia wolności, która dla niektórych „obrońców życia” jest jakąś mrzonkę i dyrdymałami utożsamianymi jako rozwiązłość. No jak to tak: baba ma decydować o sobie, tak po prostu?
Ano tak. Od tego mamy Powszechną Deklarację Praw Człowieka, w której czytamy, że: „Wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi pod względem swej godności i swych praw. Są oni obdarzeni rozumem i sumieniem”. Kobiety to też ludzie. Pamiętajcie o tym, bo w 2016 roku znowu musimy walczyć o nasze podstawowe prawo. Jak długo jeszcze?