GwiazdyMedialne bitwy byłych par

Medialne bitwy byłych par

Medialne bitwy byłych par
Źródło zdjęć: © AKPA

Rozstania w show biznesie dzielą się na dwa rodzaje: te z klasą, podczas których byli partnerzy kwestie dotyczące własnej przeszłości wyjaśniają tylko między sobą, oraz te, w których padają oskarżenia, nierzadko wyzwiska, a prywatne brudy wyciągane są na światło dzienne. Oto kilka rozstań, o których nie można niestety powiedzieć, że przebiegały "z klasą".

Rozstania w show biznesie dzielą się na dwa rodzaje: te z klasą, podczas których byli partnerzy kwestie dotyczące własnej przeszłości wyjaśniają tylko między sobą, oraz te, w których padają oskarżenia, nierzadko wyzwiska, a prywatne brudy wyciągane są na światło dzienne. Oto kilka rozstań, o których nie można niestety powiedzieć, że przebiegały "z klasą".

Anna Nowak-Ibisz, Krzysztof Ibisz

"Ja ślubu zupełnie nie chciałam. Ja byłam kobietą dość dojrzałą, prawie 40-letnią i naprawdę nie był mi do niczego potrzebny. To mężczyzna naciskał, żebym nie była jednak durna i że rodzina to rodzina, jest nią po ślubie" - tak Anna Nowak-Ibisz mówiła niedawno w TVN o swoim ślubie. "Mężczyzna" z jej wypowiedzi to oczywiście Krzysztof Ibisz, z którym aktorka i prezenterka walczy ostatnio w sądzie o alimenty na syna Vincenta.

Ibisz w wywiadach wielokrotnie podkreślał, że ma bardzo dobre relacje ze swoimi byłymi żonami: Anną Zejdler-Ibisz i Anną Nowak-Ibisz. Tak było do czasu, gdy poprosił je o obniżenie alimentów, które płaci na dwóch synów z obu związków. Anna Nowak-Ibisz stwierdziła, że jest to propozycja nie do przyjęcia i złożyła w sądzie własną sprawę, o... podwyższenie alimentów z 7 tys. do 8 tys. zł miesięcznie.

Być może po to, by jeszcze bardziej dopiec byłemu mężowi, postanowiła ujawnić kilka faktów z ich życia. Najpierw na facebooku opisała, jak Ibisz, kiedy przyjechał w odwiedziny do syna, nie chciał jej pomóc wozić drewno do kominka, ponieważ "ubrudzi sobie garnitur".

Tekst: Agnieszka Majewska/sr, kobieta.wp.pl

1 / 7

Katarzyna Figura, Kai Schoenhals

Obraz
© AKPA

Ponoć na złożenie pozwu rozwodowego Katarzynę Figurę namówił jej 26-letni syn, Aleksander Chmielewski. Dlaczego? Ponieważ w przeciwieństwie do matki nie wierzył, że jej mąż, Kai Schoenhals, zmieni się i przestanie ją krzywdzić.

Figura najpierw zabrała córki, 11-letnią Koko i 8-letnią Kaszmir, i wyprowadziła się od męża, a potem złożyła pozew rozwodowy i udzieliła "Vivie" słynnego już wywiadu, w którym opowiedziała, że jej mąż przez lata bił ją i poniżał. Kilka dni później to samo powtórzyła w programie Tomasza Lisa. Te wyznania przysporzyły jej sympatii i wsparcia, ale jednocześnie naraziły na ostrą krytykę. Aktorce zarzucano, że całą historię zmyśliła. To samo w specjalnym oświadczeniu orzekł Kai Schoenhals, odpierając wszelkie zarzuty. Wtedy jednak część pracujących z aktorką osób przyznała, że Figurze zdarzało się przychodzić do pracy z siniakami.

O tym, jak wyglądało ich małżeństwo i z czyjej winy powinien zostać orzeczony rozwód, Katarzyna Figura i Kai Schoenhals na kolejnych rozprawach przekonują sąd. Na sali rozpraw spotykają się regularnie, tocząc walkę nie tylko o rozwód, ale także o podział majątku i opiekę nad córkami. Na razie końca tych batalii nie widać.

2 / 7

Julia Chmielnik, Hubert Urbański

Obraz
© AKPA

Poznali się w Krakowie, gdzie ona wtedy mieszkała, a on kręcił "Milionerów". Ślub wzięli w 2009 roku. Wtedy na świecie była już ich pierwsza córka, Stefania, dwa lata później urodziła się druga, Danuta. Przez jakiś czas małżeństwo było sielanką, a Urbański opowiadał w wywiadach, że wreszcie czuje się "tak wpasowany jak kawałek puzzla, którego brakowało do całości".

Większym echem odbił się jednak wywiad, którego już po rozwodzie z Julią Chmielnik udzielił Newsweekowi. Porównał w nim żonę do Hannibala Lectera i opowiedział m.in. o tym, że nie dała mu wsparcia, kiedy umierał jego ojciec. "To był początek końca naszego małżeństwa. (...) Nawet nie miałem kiedy przeżyć tej żałoby, bo niemal równolegle ze śmiercią ojca rozpadło się moje małżeństwo".

Po tych słowach jego była żona milczała, głos w sprawie zabrała za to jej matka, Wanda Chmielnik. W wydanym oświadczeniu stwierdziła, że wywiad "stanowi dalszy ciąg działań oczerniających i zniesławiających moją córkę w celu ratowania własnego wizerunku". Po jakimś czasie słowa Urbańskiego postanowiła skomentować także sama Chmielnik, którą bardzo dotknęły wywody byłego męża, zwłaszcza na temat tego, że musiał walczyć o prawo do widywania się z córkami. W wydanym oświadczeniu Julia Chmielnik stwierdziła: "Podział obowiązków rodzicielskich to pierwsza sprawa, jaką ustaliliśmy możliwe najrozsądniej, poza salą sądową".

3 / 7

Anna Samusionek, Krzysztof Zuber

Obraz
© AKPA

Wojna między byłymi małżonkami trwa od 2005 roku. To wtedy po trzech latach małżeństwa uzyskali rozwód (bez orzekania o winie) i wtedy rozpoczęła się bitwa, w której stawką jest córka pary, 12-letnia dziś Angelika, nad którą opiekę sąd podczas rozwodu powierzył obojgu rodzicom.

Pozew o rozwód złożyła Anna Samusionek, oskarżając Krzysztofa Zubera o znęcanie się. Przez lata była para wysłała do mediów dziesiątki oświadczeń, oskarżając się wzajemnie o przemoc domową, szantaże, wyłudzanie pieniędzy, kłamstwa i manipulacje, a także obrzucając wyzwiskami i wysuwając przeciw sobie kolejne zarzuty. Bez wątpienia w wyniku wyniszczającej bitwy między Samusionek i Zuberem najbardziej cierpi ich córka.

Ponieważ rodzice nie mogli się porozumieć, Angelika trafiła do domu dziecka. Stamtąd napisała dramatyczny list do prezydenta Bronisława Komorowskiego: "Szanowny Panie Prezydencie i Pani Prezydent. Piszę do Państwa jako mały człowiek, który potrzebuje pomocy. Kocham mojego najlepszego tatusia na świecie i nie mogę z nim być. Błagam i proszę, aby Państwo mi pomogli być z tatusiem i błagam o pomoc w walce o moje prawa dziecka, ponieważ je mam".

List został przekazany Rzecznikowi Praw Dziecka. Skłóceni rodzice wciąż walczą o córkę, która z domu dziecka trafiła do rodziny zastępczej, przebywała także w pogotowiu opiekuńczym i która wciąż zarzeka się, że chce mieszkać ze swoim tatą.

4 / 7

Edyta Górniak, Dariusz Krupa

Obraz
© AKPA

Rozstaniem tej pary żyli wszyscy choć trochę interesujący się polskim show biznesem. Najpierw wielka diwa dała się uwieść niezbyt wtedy przystojnemu menadżerowi, potem za niego wyszła i urodziła mu syna, a następnie wyprowadziła się z ich wspólnego domu i w końcu podpisała pozew rozwodowy. O ile w kwestii podziału majątku byłym małżonkom udało się porozumieć, to prawdziwą bitwę stoczyli w sprawie opieki nad synem Allanem. Sąd przyznał opiekę nad nim obojgu rodzicom, z czym piosenkarka długo nie mogła się pogodzić. Skutkowało to jedynie tym, że media błyskawicznie dowiadywały się o wszystkich decyzjach, które byli małżonkowie powinni podejmować razem. Zamiast dojść do porozumienia, obrzucali się oskarżeniami udowadniając sobie, kto mniej przejmuje się synem. Apogeum konfliktu nastąpiło po tym, jak chłopiec podczas pobytu na placu zabaw, złamał rękę.

Prawdziwy popis swoich możliwości Edyta Górniak dała jednak podczas wywiadu, którego w 2013 roku udzieliła "Gali". Na zmianę zapewniała w nim, że jest pogodzona z przeszłością i jak się tylko dało poniżała byłego męża: "Dariusz Krupa mnie nie kochał. On kochał moje pieniądze. Pokazał mi to kilkanaście razy, pokazał to po naszym rozstaniu, pokazał w czasie rozprawy rozwodowej".

5 / 7

Doda, Adam Darski

Obraz
© AKPA

Ich związek trwał od maja 2009 do marca 2011. Przeszli razem wiele, bo piosenkarka towarzyszyła Nergalowi podczas jego walki z białaczką. Wydawało się, że skoro przetrwali tak trudne chwile, będą razem dłużej. Decyzję o rozstaniu podjął Darski i przekazał ją swojej dziewczynie telefonicznie. Doda, choć publicznie potwierdziła rozstanie, powstrzymywała się od komentarzy. Mówiła tylko, że to dla niej trudny czas, bo rozpadł się związek, o którym myślała, że będzie "na zawsze".

Nergal też nie komentował, tłumacząc, że po chorobie musi wiele spraw przemyśleć i poukładać, choć w wywiadzie dla amerykańskiego magazynu stwierdził, że przyczyną ich rozstania był... brak seksu. Nieco więcej miejsca poświęcił związkowi z Dodą w wydanej przez siebie książce. "Myślę, że Dorota podczas mojej choroby w dużej mierze zrezygnowała z siebie" - napisał. Żeby jednak nie było tak miło, wypomniał jej też brak współczucia. Uznał, że kiedy leżał w szpitalu chory na białaczkę, Doda była przy nim ciałem, ale nie duchem. Skąd ten wniosek? Ponieważ siedząc u jego boku, robiła zakupy w internecie.

Wiele miesięcy później Doda odniosła się do tego stwierdzenia podczas wywiadu w "Gali": "Musiałam być też czynna zawodowo, bo tylko tak mogłam rozkręcić akcję poszukiwania szpiku. Przygotowywałam więc występy (...) i szukałam słynnych już butów w necie do występu". Zapytana jak się czuje po przeczytaniu książki, odparła: "To mniej więcej tak, jakbyś oddała komuś własną nerkę, a ta osoba po operacji zaczęła narzekać na jej kształt i kolor".

6 / 7

Mandaryna, Michał Wiśniewski

Obraz
© AKPA

Najpierw było show "Jestem jaki jestem", w którym Michał Wiśniewski telewidzom TVN-u pokazał nie tylko siebie, ale także swoją ciężarną żonę Martę Mandrykiewicz, czyli Mandarynę. Kulminacyjny moment programu polecieli kręcić aż na koło podbiegunowe, gdzie Michał i Mandaryna wzięli ślub kościelny w igloo. Pomysł ekstrawagancki, jednak wspólne życie okazało się na tyle przyziemne, że w 2006 roku para się rozwiodła. Zanim jednak do tego doszło, Mandaryna wyprowadziła się z domu, zabierając dzieci Xaviera i Fabienne, a w mediach rozpętała się prawdziwa wojna Wiśniewskich.

Piosenkarz o psucie związku z Mandaryną oskarżał menadżerkę żony, Katarzynę Kanclerz. W mediach chętnie opowiadał także o tym, jak skrzywdziła go żądna sławy kobieta, którą przecież kochał. Ona z kolei te argumenty odpierała, oczywiście także za pośrednictwem mediów. W końcu, po kilku latach, jakie minęły od rozwodu, wydawało się, że była para dla dobra dzieci doszła w końcu do porozumienia. Wtedy jednak Marta Wiśniewska oskarżyła byłego męża o kradzież (chodziło o domenę mandaryna.com) oraz o to, że nie płaci alimentów: "To jest żenujące. Ten człowiek zabiera wszystko, domy, samochody, wszystko, co komuś użyczył kiedyś. Najpierw daje, a potem, jak się napije, to zabiera. (...) Wciąż nie płaci alimentów. Zalega już kilkanaście tysięcy. To, że Dominika (obecna żona, Dominika Tajner-Wiśniewska) powiedziała, że płaci, to nieprawda. Mam nadzieję, że kiedyś jego własne dzieci mu to wypomną" stwierdziła Mandaryna w "Super Expressie".

7 / 7

Monika Ordowska, Piotr Zelt

Obraz
© AKPA

Wojny może nie było, ale byli kochankowie zafundowali nam kilkutygodniowy spektakl rozgrywany na łamach mediów. Zaczęło się od szeroko komentowanego związku Piotra Zelta z o 21 lat młodszą od niego byłą miss Warszawy, Moniką Ordowską. Para tak wytrwale lansowała się na salonach, że zaczęto sądzić, że aktor znalazł miłość swojego życia. A kiedy okazało się, że Ordowska jest w ciąży, Zelt nie posiadał się z radości.

Sielanka przerodziła się jednak w dramat. Kilka miesięcy po narodzinach córki Monika Ordowska rozstała się z Piotrem Zeltem. Okazało się, że to nie on jest ojcem dziecka, choć przez wiele miesięcy był o tym przekonany. Mała Amelka jest córką modela, Rafała Sieradzkiego. Po tych rewelacjach głos zabrała Monika Ordowska, która w rozmowie z "Faktem" enigmatycznie stwierdziła: "Nie jesteśmy już razem. To spektakl PR-owy Piotra Zelta".

Całą sprawę postanowił także skomentować Rafał Sieradzki: "To dziecko jest moje. Dowiedziałem się trzy miesiące po narodzinach. Ja nie jestem taką osobą, która robi dzieci i ucieka, zwyczajnie nie jestem takim człowiekiem."

Wygląda na to, że to prawda, bo sądząc po zdjęciach udostępnianych ostatnio przez Sieradzkiego i Ordowską, tworzą obecnie szczęśliwą parę. Piotr Zelt także dobrze sobie radzi. Kilka tygodni temu po raz pierwszy pokazał się na salonach z nową partnerką. Szczupła blondynka przez lata związana była z Michałem Milowiczem, kolegą Zelta. Nie jest to więc nowa znajomość, być może więc związek okaże się trwalszy niż poprzednio.

Tekst: Agnieszka Majewska/sr, kobieta.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (1)