Moi rodzice są rodzeństwem!
Teresa Weiler przez 20 lat nie wiedziała, że jej rodzice byli rodzeństwem. Przez kolejne trzy dekady ukrywała prawdę, wstydząc się komukolwiek przyznać do swoich korzeni. Teraz jednak, gdy media coraz częściej przedstawiają historie kazirodczych par, które z radością planują dzieci, postanowiła wyjść z cienia
01.04.2011 | aktual.: 01.04.2011 14:35
Teresa Weiler przez 20 lat nie wiedziała, że jej rodzice byli rodzeństwem. Przez kolejne trzy dekady ukrywała prawdę, wstydząc się komukolwiek przyznać do swoich korzeni. Teraz jednak, gdy media coraz częściej przedstawiają historie kazirodczych par, które z radością planują dzieci, postanowiła wyjść z cienia. Przeczytaj, jak tragiczne konsekwencje psychiczne i fizyczne dotykają osoby pochodzące z takich związków.
Kobieta zdecydowała się ujawnić prawdę o sobie po przeczytaniu historii 28-letniej Penny Lawrence i jej ojca, 46-letniego Garry’ego Ryan’a. Para zaszokowała świat deklaracją, że wkrótce urodzi im się dziecko i są z tego powodu bardzo szczęśliwi – donosi The Sun.
Zawsze była inna
Teresa została porzucona przez swoich rodziców zaraz po urodzeniu. Trzy lata spędziła w sierocińcu w hrabstwie Essex w Wielkiej Brytanii. Po tym czasie została adoptowana. Terence i Truda Weiler zapewnili jej szczęśliwe, pełne miłości dzieciństwo. Teresa zyskała dwóch starszych braci i młodszą siostrę.
Problemy zdrowotne zaczęły się w okresie dojrzewania. – W mojej rodzinie wszyscy uprawiali sport – wspomina Teresa - Graliśmy w hokeja na krajowym poziomie. Jednak, gdy miałam 17 lat, podczas gry doznałam poważnej kontuzji nogi, moje kolano było roztrzaskane. Musiałam przejść operację, podczas której stwierdzono osteoporozę. Żeby uratować kolano, zoperowano mnie 20 razy. To zniszczyło moje marzenia o zawodowym sporcie.
Kobieta wspomina, że do dziś musi zażywać środki przeciwbólowe. Wkrótce czeka ją także kolejna operacja kolana.
Straszliwa prawda
52-letnia Teresa wspomina, iż diagnoza osteoporozy w tak młodym wieku spowodowała, że zaczęła się zastanawiać, kim są jej biologiczni rodzice. W wieku dwudziestu paru lat postanowiła skontaktować się z opieką socjalną w celu zyskania informacji na ich temat. Okazało się, iż biuro dysponuje notatką, która została sporządzona zaraz po jej urodzeniu.
- Czułam, jak wali mi serce, kiedy czytałam o szczegółach na temat moich rodziców, którzy zdecydowali się zostawić mnie w szpitalu – wspomina kobieta. – Opieka społeczna napisała, że moja matka była 16-letnią, niezamężną kelnerką z Belfastu. Mojego ojca określono natomiast jako jej 14-letniego brata! Czułam się okropnie, kiedy to czytałam.
To odkrycie wpędziło Teresę w poważną depresję. Jako osoba pochodząca z głęboko wierzącej katolickiej rodziny, brzydziła się sobą, jako osobą pochodzącą z kazirodczego związku. – Czytanie tej notatki było jak utknięcie w koszmarze – opowiada. – Uświadomienie sobie, że moi rodzice byli rodzeństwem, było dla mnie zawstydzające. Nie powiedziałam o tym odkryciu nikomu przez ponad 20 lat.
Spotkanie z matką
Pomimo szoku, Teresa wciąż pragnęła spotkać się ze swoją biologiczną matką. – Ona również chciała mnie zobaczyć – twierdzi kobieta. – Choć wiedziałam, że to nie będzie radosne pojednanie po latach, czułam potrzebę do spojrzenia jej w oczy.
- Byłam w szoku, kiedy zobaczyłam swoją matkę, która przyszła z mężczyzną, przedstawiający się jako jej „przyjaciel” – wspomina Teresa. – Byli bardzo do siebie podobni, jak również podobni do mnie. Do dziś jestem przekonana, że ten mężczyzna był jej bratem, a moim ojcem.
Pomimo swoich podejrzeń, kobieta zadawała swojej matce tysiące pytań, jednak nie wspomniała nic o ojcu. – Wypytywałam głównie o to, dlaczego porzuciła mnie i zostawiła w szpitalu. Zarzekała się, że zrobiła to dla mojego dobra – relacjonuje Teresa. – Spotkanie trwało tylko 20 minut. Na koniec wymieniłyśmy się numerami telefonów, żeby móc jeszcze kiedyś się umówić. Próbowałam zadzwonić pod podany numer, ale okazało się, że nie ma takiego abonenta. Nigdy więcej nie miałam od niej żadnych informacji.
Konsekwencje kazirodztwa
Od dawna wiadomo, że dzieci pochodzące z kazirodczych związków są narażone na liczne defekty genetyczne i wielkie obciążenie psychiczne. Przyjście na świat potomków takich par ma jednak miejsce bardzo rzadko, a przynajmniej nieczęsto dociera do opinii publicznej. Z tego powodu często zapominamy o konsekwencjach łączenia puli genetycznej osób z bliskiej rodziny.
Teresa przez lata żyła, chowając przed światem sekret dotyczący jej biologicznych rodziców. Podjęła też decyzję, że sama nigdy nie będzie mieć dzieci, żeby nie przekazywać przyszłym pokoleniom swoich defektów genetycznych. – Kiedy dorastałam, marzyłam o posiadaniu dzieci i cieszyła mnie świadomość, że mogę zostać mamą – opowiada Teresa, pracująca jako menedżerka w przedszkolu – Ale nie mogłabym żyć z myślą, że urodziłam dziecko z takimi samymi problemami zdrowotnymi jak moje.
Ta decyzja odbiła się na jej kontaktach z płcią przeciwną. – Nigdy nie pozwoliłam sobie, żeby zbliżyć się do jakiegoś mężczyzny. Nie tylko przez mój mroczny sekret, ale również ze względu na fakt, że nie chcę mieć dzieci – twierdzi Teresa. – Jestem teraz samotna i chociaż mam dobrą pracę i szczęśliwe życie, czuję, że musiałam poświęcić dużą część siebie przez to, co zrobili moi rodzice.
(sr)