Po co mi tablet? Z HUAWEI MatePad 11.5 2025 już nie będziesz pytać
Zapewne większość z was zadawała sobie to samo pytanie, gdy kolejny tablet stawał na półce sklepowej i zachęcał do zakupu. Ja też nie do końca wiedziałam, ale zmieniłam zdanie, korzystając z HUAWEI MatePad 11.5 2025. Żałuję tylko, że zrobiłam to tak późno.
Lwia część użytkowników ma już smartfona, duża część ma też laptopa. A tablet wydaje się "czymś pomiędzy", więc w sumie dlaczego decydować się na zakup kolejnego sprzętu? Czy nie będzie to decyzja impulsywna, niepotrzebna, może oddająca ducha konsumpcjonizmu? Sama nad tym się zastanawiałam. W końcu internet przeglądam na smartfonie, muzyki słucham na smartfonie, zdjęcia robię smartfonem, notatki na studia robię na laptopie, filmy oglądam na laptopie. Mam już sprzęt do wszystkiego.
Zapomniałam tylko o jednym: o wadach tego, do czego już jestem przyzwyczajona. Nie zliczę, ile razy denerwowałam się, gdy piekłam ciasta i przepis na moim ekranie telefonu był zbyt mały, a branie laptopa do kuchni wydawało się komiczne. Nie zliczę też, ile razy narzekałam do znajomych, że boli mnie ramię od noszenia laptopa w torbie, gdy szłam na zajęcia. I nie zliczę, ile razy w panice szukałam kontaktu, bo mój laptop postanowił się rozładować.
Wtedy też zobaczyłam, jak moja znajoma robi notatki na tablecie. – Mały, poręczny, lekki, a do tego całkiem wygodny. Odkąd go mam, nie ruszam się bez niego –przekonywała mnie, zupełnie jakby prowadziła kampanię reklamową. Czy przekonała mnie w stu procentach? Nie. Przekonać musiałam się sama, a okazja nadeszła, gdy zaczęłam testować HUAWEI MatePad 11.5 2025.
Nie tylko wygoda
Zacznę od banałów, ale zasadniczo dość ważnych. Gdy dostałam MatePada do ręki, urzekły mnie jego uroczy kolor i design. Czy jest to kryterium wyboru sprzętu? Pewnie dla niektórych tak. Wmawiam sobie, że dla mnie nie, ale w głębi wiem, że nie jest to prawda – zawsze lepiej mieć ładny sprzęt, który robi dobre wrażenie. MatePad właśnie takie zrobił. Piękny fioletowy kolor, metalowa obudowa, a do tego eleganckie wykończenie. Mój wniosek: Huawei umie zrobić dobre wrażenie.
No dobrze, ale nie samym wyglądem żyje człowiek, więc co dalej? Dalej skupiłam się na ekranie, i to dosłownie. Wyświetlacze, z których dotychczas korzystałam, były błyszczące. W efekcie, po paru godzinach użytkowania, narzekałam na bolące oczy i używałam specjalnych filtrów. Huawei oferuje coś niespotykanego, a mianowicie matowy ekran. Na początku byłam sceptyczna. Po obejrzeniu dwóch filmów bez przerwy i pisaniu tekstu przez trzy godziny zmieniłam zdanie. Oczy mnie nie bolały. Dla niektórych może nie być to nic niesamowitego, dla mnie natomiast jest. Matowy wyświetlacz po prostu zapewnił komfort moim oczom. Dodatkową zaletą było również to, że odciski palców nie były aż tak widoczne jak na tradycyjnym błyszczącym wyświetlaczu.
Kolejnym aspektem, na który zwróciłam uwagę, jest to, że tablet był lekki i cichy. Zrobiłam mu dość wymagający test i wylądował w torebce na 8 godzin spaceru, czyli spędził w niej znacznie więcej niż mój laptop, kiedy brałam go na zajęcia. Bardzo miłą odmianą było to, że po chwili zapomniałam, że moja torebka skrywa jakiś sprzęt. Tego samego nigdy nie mogłam powiedzieć o torbie z laptopem. Czy jest to logiczne? Absolutnie. Czy jest to również gamechanger? Zdecydowanie, w końcu mogę mieć przy sobie sprzęt łączący w sobie cechy laptopa bez jego ciężaru. Wielka ulga, i to dosłownie. Tak samo wielką ulgą było to, że MatePada nie trzeba było ładować. W moim przypadku tablet wytrzymał na jednym ładowaniu 8 godzin. Całkiem imponujący wynik.
A do czego używać MatePada?
Wszystko na razie idzie dobrze, tylko do czego można taki tablet wykorzystać? Nie będzie przesadą, jak powiem, że do wszystkiego. Jako studentka zwróciłam uwagę na to, jak wygodnie można robić na nim notatki, zarówno odręczne, jak i tekstowe. Jeśli ktoś jest sceptyczny co do tego, że można napisać czytelny tekst na dotykowym ekranie, już śpieszę z odpowiedzią. Wraz z tabletem w zestawie jest klawiatura, a do tego dokupić można rysik, dzięki czemu można pisać na tablecie normalnie jak na komputerze, ale też odręcznie jak w notatniku.
Jeśli ktoś lubi rysować, to również może zrobić to na tym urządzeniu. Przeglądając aplikacje, natrafiłam na GoPaint: bardzo przyjemną apkę, w której, jak sama nazwa wskazuje, można rysować. I to nawet całkiem wygodnie, więc można znaleźć sobie kreatywne zajęcie. Jak łatwo się domyślić, nieocenioną pomocą będzie współpracujący z tabletem rysik.
Wspomniałam, że oglądałam na tablecie filmy. Ale nie wspomniałam, że oglądałam również serial, gdy byłam na pikniku. Wtedy pomyślałam, że tablet świetnie sprawdzi się nie tylko do pracy i w domu, ale w sezonie urlopowym poza domem. Nie wiem, ile osób będzie chętnych, by zabrać laptop i obejrzeć film lub przeczytać e-booka w samolocie czy pociągu. Mając tablet, kwestia nudy w podróży jest łatwiejsza do rozwiązania. Do tego wrócę znów do matowego ekranu; nie musiałam wysilać się, żeby cokolwiek zobaczyć na nim w pełnym słońcu. Czy byłoby to możliwe na błyszczącym? Śmiem wątpić. Dlatego mój wniosek jest taki, że po prostu, na MatePadzie ogląda się bardzo przyjemnie. Łącząc to z jego lekkością, wrzucenie sprzętu do bagażu podręcznego nie wydaje się już wyzwaniem, a dobrą alternatywą dla znużonych turystów.
Czy warto zatem inwestować w kolejny sprzęt? Biorąc pod uwagę przystępność cenową tabletu w zestawie z klawiaturą i rysikiem, moim zdaniem warto. Zwłaszcza gdy zwróci się uwagę na jego wykorzystanie w praktyce i to, że jest dobrym uzupełnieniem dla osób studiujących, pracujących, uczących się i tych, którzy oczekują dostępności rozrywki. A ta jest zawsze pod ręką, bo dostęp do najważnieszych aplikacji (także tych od Google) nie sprawia problemów. Obecnie tablet wraz z klawiaturą można zakupić w promocji na start za 1599 zł, a w zestawie z klawiaturą i rysikiem za 1799 zł. Nominalnie, czyli od 6 października 2025, tablet będzie kosztować 200 złotych więcej - 1799 zł lub 1999 zł w zależności od wybranego zestawu.