Przednoworoczne postanowienia
Główną cechą obietnic noworocznych, jest to, że nie są dotrzymywane. Tego roku złam schemat, a obietnice postaw sobie wcześniej. I dotrzymaj ich!
Bądź realistką
Główną cechą obietnic noworocznych, jest to, że nie są dotrzymywane. Tego roku złam schemat, a obietnice postaw sobie wcześniej. I dotrzymaj ich!
Skończ z pustymi deklaracjami i obietnicami, których i tak nie dotrzymasz. Zbyt ambitne plany kończą się zwykle porażką, więc mierz siły na zamiary i pomyśl, do czego zmierzasz.
„Rozpocznę dzień od godziny ćwiczeń rozciągających i szklanki gorącej wody z imbirem” – ile kobiet wcieliło ten plan w życie? Zamiast obietnic na wyrost, zacznij od czegoś łatwego: Np. pij wodę mineralną zamiast słodkich napojów gazowanych i nie czekaj na windę – przejdź się schodami.
Napraw błędy
Zamiast marnowania czasu na portalach plotkarskich czy kolejnej rozgrywanej w sieci partii kierek, spędź dwie godziny na stronach poświęconych dietom i ćwiczeniom.
Nie czytaj pamiętników odchudzających się pań, tylko sprawdź wartość kaloryczną najczęściej zjadanych w ciągu dnia posiłków i przegryzek oraz zobacz, ile kalorii spalasz podczas godzinnego treningu. Może okazać się, że pół godziny porannego spaceru z psem to za mało, żeby spalić rogalika z konfiturą na śniadanie.
Planuj z głową
Słowa: „Mam zamiar: schudnąć, przejść na dietę i ćwiczyć” – to nie jest plan. Zanim wydasz połowę pensji na patelnię beztłuszczową, nowe adidasy i karnet na siłownię, siądź z kartką papieru i napisz w punktach swoje cele.
Zastanów się, czy zamierzasz biegać każdego ranka pół godziny, czy też stawiasz sobie za cel trzy kwadranse „brzuszków” i „nożyc” podczas wieczornego seansu filmowego? Wolisz zapisać się na lekcje tańca brzucha czy, co sobota, robić rowerowe wędrówki z przyjaciółmi.
Zaplanuj także swoją dietę. Nie musisz z miesięcznym wyprzedzeniem notować, co będziesz jadła każdego dnia, ale dobrze się zastanów, czy masz czas na 5 posiłków dziennie i czy dasz radę poćwiczyć więcej w ramach dyspensy, jaką dajesz sobie w sobotę na ciasto i wino? Dobry plan to połowa sukcesu, podczas gdy chaos go wyklucza.
Rób to, co kochasz
Znajdź rodzaj aktywności, który lubisz. Jeśli zmuszasz się do joggingu, ale po 20 minutach nie czujesz zbawiennej mocy uwalniających się endorfin, tylko zniechęcenie i zmęczenie – spróbuj pilates albo strechingu.
Jeśli na widok przyrządów do ćwiczeń ogarnia Cię przerażenie – pomyśl o karnecie na basen. Jeśli lubisz jeździć na rowerze – zapisz się na zajęcia spinningu. Szybciej zauważysz efekty aktywności fizycznej, którą lubisz, niż tej, do której się zmuszasz.
Dieta na miarę
Kuszą Cię obietnice szybkich efektów stosowania diety Montignaca, ale przeraża Cię kwestia zjedzenia plastra szynki rano? Zastanawiasz się nad dietą kopenhaską, ale nie lubisz zielonej herbaty? Dieta South Beach podobno przynosi świetne efekty, ale Ty nie wyobrażasz sobie zjedzenia takiej ilości jajek?
Psychologowie uważają, że każdy człowiek sam jest w stanie ustalić sobie reżim dietetyczny, a organizm podpowie, co jest dla niego dobre. Nie słuchaj tylko podpowiedzi sugerujących pół pudełka ptasiego mleczka w weekend...
Powoli...
Im wolniej tym lepiej – to reguła, która odpowiada i ćwiczeniom na siłowni i zrównoważonej diecie. Nie musisz rozpoczynać „nowego życia” jakbyś brała udział w wyścigach. Zwłaszcza, jeśli rozpoczynasz aktywność fizyczną po długim okresie „uśpienia”.
Nie funduj swojemu organizmowi szoku, bo odpowie Ci kontratakiem: złym samopoczuciem, bólem stawów i zniechęceniem. Dietę wprowadzaj delikatnie. Ewolucja, a nie rewolucja jest Twoim sprzymierzeńcem.
Uważaj na wagę
Wyprowadź wagę z łazienki i przestań się ważyć każdego poranka. Waga żyje swoim życiem i często jest popsuta. Poważnie: wahania wagi spowodowane są różnymi czynnikami, na które najczęściej nie masz wpływu.
Poziom wody w organizmie, wahania hormonalne są wpisane w miesięczny rytm ciała i nie mogą Cię zniechęcać. Waż się raz w miesiącu i notuj zmiany, biorąc pod uwagę jakiego rodzaju ćwiczenia wykonujesz i jaką dietę stosujesz. To ty masz mieć kontrolę nad swoim ciałem, a nie przyrząd miarowy.
Postaw sobie cele
A raczej je zmodyfikuj. Jeśli co roku, w okolicach sylwestra, powtarzasz: „Do wakacji schudnę 10 kilogramów” i to nie działa, zmień intencje. „Nauczę się poprawnie robić pompki”, „Przebiegnę 4 kilometry”, „Wejdę na piąte piętro bez zadyszki”. Zobaczysz, że zupełnie niechcący, osiągniesz cel marzeń.
Nagradzaj się
I nie czekaj, aż stracisz wymarzone 5 kilogramów. Wytrzymałaś na siłowni miesiąc i wykupiłaś kolejny karnet – idź ma manicure. Co drugi jesienno-zimowy, deszczowy poranek uprawiałaś jogging – zaproś siebie do kina.
Poczułaś upragniony luz w pasie, przymierzając stare dżinsy – pomyśl o nowych. Podziel się sukcesem z rodziną i zapowiedz, że w weekend masz wolne od prac domowych. Każdy sukces świętuj, bo włożyłaś w to dużo pracy.
Tekst: Zuzanna Menkes