Syndrom poaborcyjny to mit?
„Nikt nas nie zmusił... I w końcu wzięliśmy tabletki. Sięgnęliśmy po opakowania.” „Już po kilku godzinach wiedziałam, że zrobiłam najgorszą rzecz, jaką mogłam zrobić, ale już po prostu nie ma odwrotu...” „Nastąpił później czas, kiedy konsekwencje zaczęły nas doganiać.” To wyznania Lidki i Tomasza, którzy zdecydowali się na aborcję własnego dziecka. Następstwem ich wyboru były nie tylko ogromne wyrzuty sumienia, ale też szereg wielu dalszych, określanych mianem syndromu poaborcyjnego konsekwencji.
„Nikt nas nie zmusił... I w końcu wzięliśmy tabletki. Sięgnęliśmy po opakowania.” „Już po kilku godzinach wiedziałam, że zrobiłam najgorszą rzecz, jaką mogłam zrobić, ale już po prostu nie ma odwrotu...” „Nastąpił później czas, kiedy konsekwencje zaczęły nas doganiać.” To wyznania Lidki i Tomasza, którzy zdecydowali się na aborcję własnego dziecka. Następstwem ich wyboru były nie tylko ogromne wyrzuty sumienia, ale też szereg wielu dalszych, określanych mianem syndromu poaborcyjnego konsekwencji.
Para ta zdecydowała się podzielić swoim doświadczeniem z innymi, także z tymi, którzy mają jeszcze wybór, a także tymi, którzy mierzą się z podobną tragedią w swoim życiu. O tych trudnych momentach opowiadają w dokumencie „Syndrom”, którego autorem jest Leszek Dokowicz reżyser wielu poruszających filmów: „Śmierć na życzenie?”, „Basia”, „Cywilizacja aborcji”, „Egzorcyzmy Annelise Michel”. Obraz historii tego małżeństwa, to próba zmierzenia się ze społecznym tabu, dowód, że syndrom poaborcyjny istnieje i jest poważnym zagrożeniem.
Statystyki są szokujące. Rocznie dokonuje się około 50 milionów aborcji. Ich konsekwencja, to nie jedynie odpowiedzialność za zabicie nienarodzonych, ale powikłania oddziałujące na sferę psychiki. Problem ten nie dotyka tylko kobiety, które usunęły ciążę. Cierpi też rodzeństwo i ojcowie nienarodzonych, a czasem nawet personel asystujący przy aborcji. Najczęściej, kiedy mówi się o zagrożeniach, jakie może przynieść kobiecie aborcja, wymienia się szkodliwość dla zdrowia fizycznego. Są to powikłania wczesne (krwotok z zastępową transfuzją, zakażenie, wstrząs toksyczny).
Pojawiają się też powikłania późne, czyli po kilku dniach lub tygodniach od aborcji (zakrzepy, infekcje w macicy lub jajowodach) i powikłania odległe zachodzące po kilku latach (między innymi niewydolność szyjki macicy, ciąże pozamaciczne, łożysko przodujące, niepłodność). Niestety bardzo często przemilcza się, bagatelizuje lub po prostu uznaje za niewystępujące skutki psychologiczne aborcji – syndrom poaborcyjny. Czym on jest? Jak go rozpoznać?
Badania wskazują, że 20 proc. kobiet, które zdecydowały się na aborcję odczuwa symptomy stresu już w miesiąc po przerwaniu ciąży. Natomiast po trzech miesiącach, jest ich aż 61 proc. (za: femina.org.pl). Bywa też tak, że osoby „broniące wolności” kobiet manipulują danymi, aby zbagatelizować istnienie problemu. Pisze się, że po „zabiegu” aborcji około 70 proc. kobiet odczuwa ulgę, a jedynie 30 proc. żal, który z czasem mija. Nie dodaje się jednak, że zwykle początkowe poczucie spokoju z czasem odchodzi, a syndrom poaborcyjny pojawia się również po kilku miesiącach, lub nawet latach, na przykład przy okazji jakiegoś wydarzenia (np. śmierci bliskiej osoby), które wyzwala na nowo ukryty problem.
Faktem jest, że kobiety, które są ofiarą aborcji potrzebują wsparcia i pomocy. Dane statystyczne mówiące o skutkach aborcji są przekonujące, ale nie tylko liczby powinny wskazywać na problem. Dowodem są również obserwacje psychologów i osób działających w obronie kobiet. Georgette Forney, współorganizatorka społecznej kampanii Silent No More Awareness (ruch dotyczący ujawniania zranień aborcji) w artykule w „BMC Psychiatry” stwierdziła: „Nam wystarczał zdrowy rozsądek, żeby stwierdzić, iż matka, która utraci dziecko na własne żądanie lub na żądanie partnera, będzie bardzo cierpiała z tego powodu” (za: femina.org.pl).
Syndrom poaborcyjny objawia się na czterech poziomach: psychologicznym, psychiatrycznym, somatycznym i duchowym. Nie u każdej kobiety występują wszystkie te następstwa. Ich obecność zależy od wielu czynników, między innymi od: liczby aborcji, od tego, czy kobieta była do niej zmuszona, od jej wieku, od tego, czy była w związku małżeńskim.
Ann Speckland i Vincenta Rue twórcy definicji tego syndromu uważają, że aborcja wywołuje: „natychmiastową pustkę, charakteryzującą się sprzecznymi uczuciami, próżnią i chaosem (…) Aborcja nie jest tylko zakończeniem ciąży. Jest to pewnego rodzaju amputacja osobista i wewnątrzzwiązkowa. Rodzice pozostaną zawsze rodzicami, nawet umarłego dziecka” ( za: zdrowy-seks.pl).
Syndrom poaborcyjny według Dr hab. Maria Ryś (jak podaje portal zdrowy-seks.pl) to: „zaburzenie psychiczne powracające w czasie, objawia się poprzez duży niepokój, bez uświadomienia sobie przyczyny, niezadowolenie z życia bez obiektywnych przyczyn, brak sensu życia, poczucie beznadziejności, depresję. Często występują też zaburzenia relacji z najbliższymi, niechęć do współżycia seksualnego”. Inne objawy to: „bardzo silne lęki, koszmary senne, kobieta może słyszeć głosy nienarodzonych dzieci”. Czasami, jeżeli kobieta nie podda się terapii, zaburzenie może pojawiać się kilkakrotnie w ciągu całego życia.
Syndrom poaborcyjny to też żałoba patologiczna, bo naturalne procesy, jakie obecne są przy śmierci zostają zniekształcone. Skutkiem aborcji bywają rozpady związków, mechanizm przeniesienia nadmiernych uczuć rodzicielskich, czy nierealistycznych oczekiwań na nowe dziecko. Pojawiają się tendencje samobójcze: „w USA od 1800 do 4000 kobiet, które dzwoniło pod linie telefoniczne Suicide Anonymous, pomagającym osobom myślącym o samobójstwie, dokonały aborcji do 35 miesięcy wstecz” - jak podaje badanie przeprowadzone przez Meta Uchtman, Suicide Anonymous w Ohio (za: doscmilczenia.blogspot.com).
U kobiet cierpiących z powodu syndromu poaborcyjnego zaistniały też: obojętność emocjonalna, zwiększona czujność, fobie, stworzenie wyimaginowanego dziecka, fascynacja dziećmi i narodzinami, która może przejść w obsesję, chęć ukarania samej siebie, złość, problemy z alkoholem i narkotykami. Mężczyźni także ponoszą konsekwencje zgody na aborcję. U nich pojawiały się: poczucie winy, wstydu, żalu, wewnętrznego rozdarcia, problemy z zaufaniem, zaburzenia sprawności seksualnej.
Czasami kobiety, które zdecydowały się na aborcję bronią się przed konsekwencjami i uciekają w mechanizmy obronne. Ale to zwykle tylko złudne i nietrwałe odcięcie się od podjętej decyzji. Doktor n. med., psychiatra i psychoterapeuta Witold Simon w swojej wypowiedzi dla www.nest-terapia.eu podał kilka typów zachowań. Po pierwsze jest to racjonalizacja, gdy przyjmuje się, że np. poczęte życie to było tylko kilka komórek. Po drugie projekcja, kiedy dana osoba przenosi swoje poczucie winy na innych, np. mówiąc: „To jego wina, on mnie przekonał”. Po trzecie zaprzeczenie, czyli całkowicie odcięcie się od faktu dokonanej aborcji.
Oprócz tych zachowań pojawia się też zagłuszanie, czyli popadanie w przesadną aktywność zawodową, czy towarzyską. Nasuwa się jednak pytanie – czy mechanizmy te są trwałą ochroną? Do jakiego momentu będą zastępowały prawdę? Łatwo jest ulec ogromnej manipulacji przyzwalającej na aborcję, u której podstawy znajdują się interesy ekonomiczne lub polityczne. Można pójść za społeczną, kulturową zgodą na aborcję. Ale trzeba mieć też świadomość konsekwencji, jakie ona ze sobą niesie, bo walka z tym problemem nie ogranicza się tylko ochrony życia poczętego.
Nie wszyscy są jednak pewni, iż kobieta musi doświadczyć zespołu poaborcyjnego. Według proaborcyjnej organizacji Women on Waves tylko nieliczny procent kobiet potrzebuje pomocy psychologa po usunięciu ciąży. Można posądzić tę organizację o stronniczość, jednak podobne dane przedstawia Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne (APA). Z badań tej prestiżowej organizacji wynika, iż aborcja nie ma bezpośredniego wpływu na psychikę kobiety.
Według APA dane, które świadczą o występowaniu depresji i stanów lękowych w następstwie aborcji, to wynik niepoprawnie stosowanej metodologii. Badacze twierdzą, iż zwykle w takich badaniach nie prowadziło się rozróżnienia na ciąże usunięte na własne życzenie i pod przymusem. Nie uwzględniano też danych demograficznych, które są bardzo istotne, ponieważ na aborcję często decydują się kobiety ze środowisk patologicznych bądź uzależnione od narkotyków. Jak wiadomo, nałogi i niekorzystne warunki życiowe zwiększają ryzyko depresji.
APA zaznacza też, iż zaburzenia psychiczne często występują u kobiet, które usunęły ciążę ze względu na poważne wady płodu. Twórcy raportu zaznaczają jednak, iż dotyczy to wyłącznie kobiet, które chciały urodzić, a mimo to straciły dziecko. Skutki psychologiczne przypominają wówczas problemy matek doświadczających poronienia.
Kobiety żalą się natomiast na stan polskiej służby zdrowia w tym zakresie. W Polsce aborcja jest dozwolona w niektórych przypadkach, jednak lekarz może odmówić wykonania zabiegu ze względów etycznych. – Wydaje mi się, że często jest tak, że lekarze po prostu oszukują pacjentki – mówi 22-letnia Eliza (imię zmienione). – Kiedyś pękła nam prezerwatywa i postanowiłam pójść po pigułkę 72 po. Jednak lekarz powiedział mi, że nie przepisze mi tabletki, ponieważ jest wierzący, a ja mogę być już w ciąży. Zaproponował też, że chętnie to zrobi, ale po południu, w swoim gabinecie.
Działacze ruchu pro-life odpierają zarzuty. Twierdzą, iż specjalnie zawyża się dane dotyczące ilości przeprowadzanych nielegalnie aborcji, aby w ten sposób spowodować spadek poczucia winy u kobiet. Bo skoro wszyscy to robią, to dlaczego nie ja? Mówi się również o bagatelizowani problemu i braku wartości etycznych.
W Polsce i na świecie jeszcze przez długi czas będzie trwać dyskusja na temat praktycznych, psychologicznych i etycznych aspektów adopcji.
(bb/sr)