Tapas. Małe, a cieszy!
Każdego ranka w drodze do piekarni wzdłuż barcelońskiej Carrer Ample staję jak wryty przy małym barze na rogu. W błędzie jest ten kto myśli, że w ciągu kilku tygodni może poznać choć pobieżnie kuchnię Hiszpanii. To złudzenie! Tyle ile regionów, miasteczek, czy wiosek, tyle kulinarnych wariacji.
Każdego ranka w drodze do piekarni wzdłuż barcelońskiej Carrer Ample staję jak wryty przy małym barze na rogu. W błędzie jest ten kto myśli, że w ciągu kilku tygodni może poznać choć pobieżnie kuchnię Hiszpanii. To złudzenie! Tyle ile regionów, miasteczek, czy wiosek, tyle kulinarnych wariacji. W małym barku jest kilka „dyżurnych” dań. Reszta zmienia się codziennie jak w kalejdoskopie. Tak więc - czy tego chcę czy nie - zaglądam do baru, by coś szybciutko przegryźć.
Niemcy i Austriacy mają swoją „Kaffee Kultur”- nieśpieszne czytanie gazet i kulturalne dyskusje przy wybornej kawie i ciastku w eleganckiej kawiarni. Hiszpanie natomiast nie wyobrażają sobie życia bez swojej „Kultury Tapas”. Od rana do nocy we wszystkich barach i kawiarniach na ladach i stołach piętrzą się przekąski wszelkiej maści, koloru i wielkości. Wbrew pozorom w tym kraju trudno zjeść obiad po 16.00. Można to zrobić w czasie sjesty, albo dopiero po 20.00. Jeśli kogoś dopada głód w ciągu dnia – a Hiszpanie jedzą prawie cały czas, zawsze i wszędzie – trzeba po prostu wpaść gdziekolwiek na „tapas”.
Początkowo ten rodzaj szybkiej przekąski był popularny na południu kraju. Teraz jednak „tapas” jada się po prostu wszędzie. W wielkich miastach ilość propozycji jest niemal nieograniczona. W Barcelonie możemy dostać przysmaki katalońskie, ale też baskijskie, czy andaluzyjskie. W Andaluzji trafi się nam coś z Barcelony, w Kastylii-Leon na pewno dostaniemy jakąś specjalność z Aragonii. Najlepiej prosić przy barze o coś miejscowego. Dzięki temu udało mi się na przykład zjeść w niewielkim barze w Cuenca kawałek chrupiącej bagietki, przełożony cieniutkim omletem z siekaną wątróbką i miejscowymi aromatycznymi grzybami.
Tapas to przede wszystkim owoce morza i ryby, poza tym cała masa przeróżnych mięsnych przekąsek. Można znaleźć też kilka wegetariańskich propozycji, choć z tym w Hiszpanii bywa najtrudniej.
Najbardziej popularne są oczywiście wszelkiej maści oliwki: czarne, zielone, nadziewane sardynkami, migdałami, lub czosnkiem, marynowane z piklami, czy niewielkimi cebulkami. Wszędzie można też dostać „patatas bravas”, czyli ćwiartki frytowanych drobnych ziemniaków, podawanych z majonezowo - czosnkowym zimnym sosem. Poza tym w wielu miejscach znajdziemy „ensaladilla rusa” , która jako żywo przypomina naszą sałatkę jarzynową z majonezem. W Hiszpanii czasami dodają do niej tuńczyka.
Do żelaznego repertuaru „tapas” należą także niewielkie „croquetas”, czyli panierowane krokiety z ziemniaków, z dodatkiem kurczaka, owoców morza, szynki lub kurczaka. Niezwykle popularne są także „calamares a la Romana”, czyli krążki kalamarów obtoczone mąką i smażone na gorącej oliwie. W prawie każdym barze znajdziemy też wyborną „tortilla de patatas”, czyli gruby omlet z dodatkiem ziemniaków, serwowany na bagietce.
Większość przekąsek jednak, to dla mnie wyprawa do tajemniczego świata hiszpańskich smaków i zapachów. Spośród setek różnych propozycji proponuję posmakować serc karczochów podawanych z octem winnym, bobu z szynką lub kiełbasą, katalońskich sardynek na bagietce z pomidorami, frytowanych kałamarnic z ćwiartkami cytryny, czy małych węgorzy gotowanych z czosnkiem i papryką. Wyborne są także wieprzowe klopsiki w sosie pomidorowym z szafranem, krewetki pieczone w oliwie z czosnkiem, czy grillowane paski papryki lub cukinii skropione oliwą.
Mięsożercy koniecznie powinni spróbować wybornej i lekko słodkawej szynki z Teruel, lub suszonej kiełbaski z papryką. Dla „roślinożerców” wielką przygodą będzie natomiast posmakowanie „cogollos”, czyli słodkich środków sałaty serwowanych z zieloną pietruszką i siekaną cebulką w sosie „vinaigrette”. Ten przysmak jednak dostaniemy głównie w Tudeli. O jednym nie należy natomiast zapominać nigdy. Do tapas trzeba wziąć szklankę domowego czerwonego wina. Dzięki temu zjemy więcej, a apetyt i humor nigdy nas nie opuszczą. A to w Hiszpanii najważniejsze!
Maciej Kucharski, Barcelona
POLECAMY: * Wybierz urodzinowe logo WP!*