ModaTrudna suknia ślubna

Trudna suknia ślubna

Suknie ślubne dzielą się na drogie i niedrogie, eleganckie i niestety nie, białe i kolorowe, czasem nawet na modne i niemodne, a na pewno na wygodne i niewygodne. Ostatnią kategorię można zaś śmiało podzielić jeszcze na suknie łatwe w noszeniu i całkiem trudne. Na własne oczy przekonałam się, jak trudna może być suknia ślubna i dlatego przedstawiam poradnik, jak uniknąć ślubnych komplikacji z ubraniem i co wziąć pod uwagę przy wyborze ślubnej kreacji.

Trudna suknia ślubna
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

28.06.2012 | aktual.: 29.06.2012 15:35

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Suknie ślubne dzielą się na drogie i niedrogie, eleganckie i niestety nie, białe i kolorowe, czasem nawet na modne i niemodne, a na pewno na wygodne i niewygodne. Ostatnią kategorię można zaś śmiało podzielić jeszcze na suknie łatwe w noszeniu i całkiem trudne. Na własne oczy przekonałam się, jak trudna może być suknia ślubna i dlatego przedstawiam poradnik, jak uniknąć ślubnych komplikacji z ubraniem i co wziąć pod uwagę przy wyborze ślubnej kreacji.

Co trudnego może być w sukience… Wszystko: materiał, krój, fason, długość etc. Kto powątpiewa w istnienie trudnych sukienek, musi albo być mężczyzną, albo kobietą rzadko noszącą eleganckie stroje. Bo każda kobieta, która miała na sobie choć raz sukienkę - nawet najprostszą - wie, jakich komplikacji taki strój dostarcza. Trzeba uważać, by sukienki nie zniszczyć, by się nie zaczepiła i nie podarła, i by się nieładnie nie zawinęła podczas siadania.

Lista rzeczy, na które należy uważać jest długa już w przypadku najprostszego stroju, a co dopiero w przypadku sukni eleganckiej i tak wyjątkowej, jak ślubna. Dlatego każdej narzeczonej, która na ślubie wolałaby skoncentrować się na ceremonii, przyjemnościach i zabawie, gorąco odradzam zwłaszcza wybór sukni zbyt strojnej, zbyt królewskiej - bo ona wymagać będzie nieustannej uwagi, a nawet wysiłku.

i dlaczego pewne sukienki są trudne…

Księżniczki i królowe, a zapewne i bogatsze damy zakładające na wyjścia i przyjęcia właśnie suknie o fasonie bardzo modnym dziś w ślubnych butikach - czyli suknie jak sprzed kilku stuleci: wyposażone w gorsety, krynoliny, zdobienia i tiule - podczas zakładania i zdejmowania ubrania posiłkowały się pomocą służących. Obecnie pomawia się owe damy i księżniczki, że korzystanie z pomocy służących do tak prostej czynności, jak zakładanie stroju, było z ich strony przesadą, zbytkiem i pychą.

Otóż nic bardziej mylnego: okazuje się, że pewnych sukien nie sposób samemu założyć i zdjąć bez narażenia siebie lub sukni. Jeśli zamierzasz wybrać suknię a la księżniczka, powinnaś o tym pamiętać. Aby się przekonać, ile w tym jest racji, postaraj się przymierzyć taką suknię w ślubnym butiku i nie pozwól, by ktokolwiek pomagał w jej zakładaniu. Przy okazji przekonasz się nie tylko, jak sobie radzisz z jej wkładaniem, ale też ile strój waży i jak wygodnie jest się w nim poruszać i chodzić.

Inną obok wygody zakładania sprawą, którą należy wziąć pod uwagę podczas wyboru stroju, jest wielkość sukni. Jest to naprawdę ważna kwestia. Niegdyś wszystkie drzwi do sal balowych były przestronne, powozy odkryte, łazienki jak salony. Dziś do wielu luksusowych samochodów wygodnie wsiada się jedynie z przodu (a para młoda wożona jest na tylnym siedzeniu).

Łazienki natomiast standardowo mają węższe drzwi niż normalnie, nie mówiąc już o tym, że zdecydowana większość łazienek w restauracjach i salach weselnych jest wręcz mikroskopijna. Pomyśl: jak ma się w nich zmieścić księżniczka w swojej strojnej sukni? Jak ma się w niej poruszać, by nie ubrudzić i nie zniszczyć kreacji?

Sprawa wcale nie jest błaha, bo o perypetiach wspominanej na wstępie panny młodej powstała już cała opowieść i wieść gminna już ją dalej niesie. Jak to przed ceremonią koniecznie chciała pójść do łazienki, ale - ze względu na suknię - biedaczka nie mogła do niej nawet wejść! Na szczęście na plebanii była jeszcze inna - przestronniejsza i prywatna łazienka, niestety i ona nie rozwiązywała problemu nieszczęsnej panny młodej, która ledwo się w niej znalazła, wydała z siebie krzyk rozpaczy, przekonała się bowiem, że sama sobie nie poradzi se swoją własną sukienką.

W desperacji przyszło jej nawet do głowy prosić o pomoc w rozebraniu się księdza, ale ksiądz - rzecz jasna - odmówił. I dopiero wezwanie na pomoc z kościoła jednej z koleżanek, rozwiązało nieco jej problem, do tego czasu jednak sporo się wycierpiała i ile wstydu się najadła! Dlatego dobrze się zastanów, zanim wybierzesz swoją suknię ślubną...

(bb)

Więcej na temat ślubu:

Komentarze (1)