Turystyka porodowa
W najlepszych czasach turystyki porodowej, co trzeci noworodek w niemieckim Schwedt nosił polskie nazwisko. Kobiety chwalą sobie doskonałe warunki opieki w niemieckich klinikach, gdzie czekają na nie pojedyncze sale porodowe, dwuosobowe pokoje połogowe.
Turystyka porodowa
Coraz więcej Polaków przychodzi na świat za granicą. Z jednej strony kobiety wyjeżdżają do pracy i z czasem osiedlają się w nowej ojczyźnie. Inne mieszkają w Polsce, ale zrobią wiele, żeby tylko urodzić poza granicami kraju, bo są przekonane, że w szpitalach na Zachodzie są dużo lepsze warunki.
Niemcy najbardziej popularne
Szczególnym powodzeniem cieszą się szpitale w przygranicznych miastach Niemiec. W najlepszych czasach turystyki porodowej, co trzeci noworodek w Schwedt nosił polskie nazwisko. Kobiety chwalą sobie doskonałe warunki opieki w niemieckich klinikach, gdzie czekają na nie pojedyncze sale porodowe, dwuosobowe pokoje połogowe, a przy każdym łóżku jest telefon i telewizor.
Wybierz metodę porodu
Bez dodatkowych opłat mogą wybrać metodę porodu, np. w wodzie, czy też rodzinny. Za ten luksus nie muszą płacić z własnej kieszeni. Odkąd weszliśmy do Unii Europejskiej można bowiem rodzić w krajach wspólnoty na koszt Narodowego Funduszu Zdrowia, na podstawie Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego.
Czysty zysk
Żeby ją wyrobić, trzeba mieć przede wszystkim ubezpieczenie zdrowotne, a wtedy wystarczy zgłosić się do oddziału NFZ w swoim mieście i wypełnić odpowiednie druki. Niemieckie szpitale przyjmują Polki z otwartymi ramionami, bo dla nich jest to po prostu zysk.
NFZ nie podziela radości
Żeby przyciągnąć pacjentki np. w Schwedt zatrudnili nawet polskojęzycznych lekarzy i tłumaczkę. Radości z wyboru Polek nie podzielają władze NFZ, który za porody w polskich szpitalach płaci kilkakrotnie mniej (1 tys. złotych), niż w niemieckich, gdzie koszt od 1,5 tys. do 3 tys. euro.
Poród musi być nagły
NFZ bije na alarm, że podatników nie stać na tak drogie zagraniczne usługi. Dzisiaj jednak NFZ-ty zanim wyłożą pieniądze za zagraniczne porody, bacznie się im przyglądają. Fundusz zwraca uwagę na to, że aby poród poza Polską był bezpłatny musi dojść do niego nagle.
Planowane porody nie są refundowane
Dzieje się tak np. jeśli przyszła mama pracuje za granicą, albo wybierze się do przygranicznego miasta na zakupy i tam zacznie nieoczekiwanie rodzić. Za planowane porody za granicą powinna zapłacić z własnej kieszeni.
Wyłudzenie?
NFZ podejrzewa natomiast, że Polki, gdy zaczyna się poród, jadą do Schwedt i mówią lekarzom, że nagle odeszły im wody. Szczeciński NFZ kieruje do prokuratury coraz więcej spraw o wyłudzenie pieniędzy z kasy, z nadzieją, że przynajmniej za część zabiegów nie będzie musiał płacić, jeśli uda się kobietom udowodnić, że zaplanowały pobyt w niemieckich porodówkach.
Łodzianki jeżdżą do Wielkiej Brytanii
Porodom zagranicznym, przyjrzał się też łódzki NFZ. Łodzianki rodziły nie tylko w Niemczech, ale też w Wielkiej Brytanii i Irlandii, gdzie warunki są porównywalne z tymi niemieckimi, a Polsce daleko do tych standardów. Tylko w ubiegłym roku w Urzędzie Stanu Cywilnego Łódź Centrum na 4622 akty urodzenia aż 623 pochodziły z zagranicy.
Zapłaciła za poród 10 tys. zł!
Po przeprowadzonym dochodzeniu doszli do wniosku, że jedna z Łodzianek zaplanowała poród w Niemczech i odmówiono jego sfinansowania, chociaż miała ona ważną Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego. Kobieta musiała zapłacić 2.500 euro (10 tys. zł). Dzisiaj Polki już wiedzą, że NFZ nie jest chętny do płacenia za porody za granicą i bacznie przyjrzy się sprawie, zanim wyłoży pieniądze, co skutecznie odstrasza przyszłe mamy od „turystyki porodowej”. Zostają im więc polskie szpitale, w których warunki trudno porównać do tych niemieckich.
Monika Doroszkiewicz