Twardzielki
Jazda dwutonowym samochodem, kitesurfing, narty, windsurfing, snowboard, jazda konna oraz doktorat i własna firma – tak liczne pasje i zajęcia mają dwie kobiety. Zaprzyjaźniły się, bo lubią latać w przestworzach, a życie chcą przeżyć w sposób wyjątkowy.
Mów mi Domi
Gdy umawiam się z nimi na wywiad, nie mam pojęcia jak wyglądają. Podchodzę do stolika i witają mnie dwie przepiękne dziewczyny, które ciągle się śmieją. W ich oczach widać radość. Tę radość dają im ich pasje.
Dominika ma 24 lata. Pisze doktorat, ale pod koniec rozmowy niechcący zdradza, że zapisała się też na studia podyplomowe na ASP. To dopiero początek. Gdy podpytuję, jakie sporty uprawia wymienia bez zająknięcia: kitesurfing, snowboarding, narty, windsurfing, wspinaczka. – „Dzień zaczynam bieganiem lub pływaniem, tak około godziny” – mówi Dominika. Potem zajmuje się sprawami na uczelni albo warsztatami Kites’n’Girls , które stworzyła rok temu. – „To było moje marzenie, które szybko zrealizowałam. Najpierw pomyślałam, a po dwóch miesiącach odbyła się już pierwsza edycja Kites’n’Girls w kitesurfingowej bazie Red Sea Zone w Egipcie” – opowiada spokojnie Dominika, bez emocji, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie.
Mieszka we Wrocławiu, w którym się urodziła, ale jak sama przyznaje, nie kupiła jeszcze mieszkania, bo nie ma sensu. – „Większość czasu podróżuję. Od kwietnia do listopada mam „sezon”, czyli jestem albo w Egipcie, albo na Półwyspie Helskim” – mówi Domi.
Pozytywna wariatka
Ania, ma 28 lat, na co dzień zajmuje się PR-em, ale popołudnia i weekendy są dla niej „święte”. – „Od małego czułam pociąg do wiatru. Wszystkie zajęcia których się podejmowałam, były wynikiem poszukiwania tej wolności na wietrze” – opowiada Ania, którą przyjaciele zwą pozytywną wariatką. Gdy miała kilkanaście lat przeczytała gdzieś, że „nie należy zgadzać się na pełzanie, kiedy czuje się potrzebę latania” i zapamiętała to. Do dziś ma to zdanie w głowie i nie zgadza się na zwykłe życie. – „Wiatr towarzyszył mi od małego. Już jako 3-latka pływałam z tatą naszą żaglówką” – opowiada. Próbowała lotnictwa, awionetek, skoku na bungee, ale dopiero, gdy spróbowała kitesurfingu poczuła, że to jest to!
Dziewczyny latające po niebie
– „Bo to jest tak, że czujesz ogromną wolność” – mówi z rozmarzeniem Domi. – „Właśnie, jest cudownie i ten wiatr!” – przekrzykuje ją Ania. Widać, że obie są pasjonatkami. Oczy im się świecą, a buzie nie zamykają. – „Przepraszamy, ale mogłybyśmy godzinami o tym opowiadać” – mówi ze śmiechem Ania. Zanim zaczęła swój pierwszy ślizg, długo się do niego przygotowywała. – „Oglądałam filmiki, czytałam artykuły, fora. Próbowałam się wszystkiego dowiedzieć, zanim się odważyłam, ale kiedy już podjęłam decyzję, nie było odwrotu.” Ani się udało i w każdej wolnej chwili oddaje się swoim pasjom. – „Kiedyś prowadziłam imprezę nad morzem. Pełne skupienie, wiadomo jak to w pracy. Byłam na scenie, a tu czuję wiatr” – opowiada. Gdy tylko skończyła swoją kwestię pobiegła do kolegi i z błaganiem w głosie powiedziała: „Wiatr jest, czy mogę na godzinkę zniknąć?”. Dostała pozwolenie. Wróciła przeszczęśliwa i miała jeszcze większy zapał do pracy.
Bo dziewczyny są najlepsze!
-„Bo wiesz… dziewczyny inaczej myślą” – mówią do mnie, szukając zrozumienia w moich oczach. Ja kiwam głową w imię damskiej solidarności i czekam na dalsze wyjaśnienie. – „No właśnie. Jestem zwolenniczką teorii o płci mózgu” – mówi konspiracyjnym szeptem Ania. – „Dlatego założyłam szkołę z nauką latania na latawcu dla dziewczyn” – wtóruje jej Domi. – „Kobieta, zanim coś zrobi, to długo nad tym wcześniej myśli. Dla porównania, jeśli kobieta chce coś zrobić wyświetla to sobie w 200 klatkach. Mężczyzna zrobi to w 10 klatkach. Oni nie myślą, nie analizują, oni po prostu robią „ – wykrzykuje Domi, a Ania jej potakuje. – „Miałam instruktorów z różnych szkółek, ale dopiero na warsztatach Kites’n’Girls tak naprawdę odnalazłam siebie, a dzięki cierpliwości i wyrozumiałości Domi zrobiłam największy progres. No i podbudowało mnie, że są inne dziewczyny, które chcą rozpocząć przygodę z kitem” – mówi Ania. To dlatego Domi stworzyła szkolenia prowadzone przez dziewczyny dla dziewczyn.
Świat męski
Gdy pytam o mężczyzn w ich życiu obie na chwilę milkną. – „Nie każdy wytrzymuje moje tempo” – mówi cicho Domi. Przez cały rok jest w ruchu. W zimie jeździ na desce lub nartach, od wiosny do jesieni praktycznie jej nie ma. Poza tym mężczyźni najczęściej zakochują się w niej jako instruktorce, dziewczynie, która frunie gdzieś nad rafą na latawcu. Gdy przychodzi do codziennego życia „wymiękają”. – „Ja też od roku jestem sama. Mój mężczyzna miał podobne hobby, ale później włączyła się rywalizacja i jakoś to wszystko się rozsypało” – mówi Ania. – „Ale za to mam cudownego brata, który jest dla mnie autorytetem „– ożywia się na nowo. To przez niego zaraziła się pasją do jeżdżenia ogromnym samochodem po dzikich terenach. – „Wyobraź sobie, kazał mi wsiąść do wielkiego samochodu, wcisnęłam gaz, jadę, a tam za chwile potok i ogromne kamienie, a on mówi „Jedź, dasz radę”. I dałam”.
Dziewczyny przyznają, że nie jest łatwo im sprostać, ale obie chcą być kochane takimi jakimi są, tak bez kompromisów. I chodź wiedzą, że mężczyźni czasami nazywają ich „kobietami z jajami”, wierzą, że spotkają tego jedynego. Będą się kochali i wiedli życie piękne i pełne pasji…