Zła matka to standard

Przeczytałam "Złą matkę" Ayelet Waldman i doznałam olśnienia: ona ma to samo. I druga konstatacja: moja córka w chwilach wielkich uniesień wykrzykuje, że jestem najgorszą matką na świecie. I czasami ma rację!

Przeczytałam "Złą matkę" Ayelet Waldman i doznałam olśnienia: ona ma to samo co ja. I druga konstatacja: moja córka w chwilach wielkich uniesień wykrzykuje, że jestem najgorszą matką na świecie. I czasami ma rację! Poczucie winy to wierny towarzysz macierzyństwa.

Możesz własnoręcznie uszyć karnego jeżyka i zakupić wszystkie książki superniani, gotować jak Nigella Lawson, wyglądając tak jak ona 20 kilo temu; możesz karmić dziecko piersią aż pójdzie do przedszkola, dokarmiać je ekologicznymi przekąskami i zatrudnić dla niego opiekunkę po pedagogice ze znajomością 3 języków obcych. A i tak na koniec jeden okruch przykrej rzeczywistości sprawi, że patrząc w lustro zobaczysz Złą Matkę.

Waldman, matka czwórki, przeszła szkołę macierzyńskiego przetrwania, zaliczyła chwile w raju, wizytę w piekle i wyrzuty sumienia, których nie odczuwali nawet oskarżeni w Hadze. Z tych doświadczeń utkana jest książka, która powinna stać się obowiązkową lekturą każdej mamy dążącej do wydumanego ideału. W tym przypadku perfekcja jest nieosiągalna i niby wszystkie to wiemy, ale łapiemy każdą okazję, żeby tylko się wykazać.

Co ciekawe, jak zauważa celnie Waldman, bycie Dobrym Ojcem jest o wiele prostsze niż bycie Dobrą Matką. On wystarczy, że po prostu jest. Przy porodzie, podczas kąpieli, czasem na spacerze. Sam fakt, że nie odchodzi, nie znika i nawet czasem zmieni pieluchę i przejdzie się z wózkiem po parku, nobilituje go jako rodzica. Matka musi się nieźle narobić, żeby ktoś zauważył jej starania.

Analogiczna sytuacja ma miejsce - moim zdaniem - w przypadku Złych Rodziców. Zły Tata musi porzucić rodzinę, maltretować ją przez lata, przepijać pieniądze i w ogóle dokonywać czynów strasznych i haniebnych, żeby przypięto mu odpowiednią łatkę. A Zła Matka… wystarczy, że nie karmi piersią. Wynajmuje opiekunkę. Albo - wyrodna małpa - oddaje dziecko do żłobka i idzie do pracy.

Z reguły decyzja o żłobku jest wspólna, ale odpowiedzialność za takie posunięcie spada na barki mamy. Bo pewnie „nie chciało jej się siedzieć w domu, to oddała dzieciaka do obcych”. No przecież muszą być jakieś priorytety, jak się chciało dziecka, to teraz trzeba się nim zająć, a nie robić karierę. I co, serce pani nie pękało, jak zostawiała malucha w takim żłobku? Albo z nianią?

Ano pękało. I może nawet łzę uroniłam. Ale potem zasuwałam na pociąg/autobus/tramwaj, żeby zdążyć do pracy, bo ta kariera, o którą się nas z taką łatwością oskarża, to czasami konieczność wymuszona rachunkiem ekonomicznym. Z jednej pensji rodzinę utrzymać niełatwo. Poza tym nie po to kończyłyśmy kiedyś studia i zbierałyśmy doświadczenie zawodowe, żeby teraz zostać pełnoetatowymi mamami.

Jasne, niektóre z nas spełniają się tak w macierzyństwie, że powrotu do pracy w ogóle nie planują. Ale im też się obrywa. Bo nieambitne takie. Kury domowe. Siedzą w domu, zupki gotują, seriale oglądają i przegrywają swoje życie. Bo dzieci kiedyś wyjdą z domu, proszę pani, a pani w nim zostanie. I co wtedy?

Cholera, nie wiem co. Macierzyństwo niby nie ogranicza i możliwości mamy wiele, ale wszystkie tak obciążone konsekwencjami, że strach wybierać. Że co? Że praca zdalna może? Ale proszę powiedzieć, tak z ręką na sercu, kto u nas szanuje pracę wykonywaną w domu? Nieważne czy chodzi o prasowanie, gotowanie czy przygotowanie ważnego raportu. W domu to nie praca.

Robota to jest w biurze, 8 godzin pod rząd, odbębnionych, odfajkowanych, lista obecności podpisana. Nieważne, że połowa czasu spędzona została na plotkach w kuchni, w palarni, wpisach na Facebooku i lunchu w pobliskim barze. Liczy się obecność, gotowość, a że na tym czasem aktywność się kończy, to już inna sprawa.

Jaka jest więc Dobra Matka? Nie wiem. Nie mam pojęcia. Pewnie dlatego, że żadnej nigdy nie spotkałam. Wszystkie jesteśmy z gruntu złe, jakiej decyzji byśmy nie podjęły. Chcemy za mało albo za dużo, mamy wygórowane ambicje albo toniemy w stertach pieluch, jesteśmy nadopiekuńcze albo lekkomyślne, zbyt wymagające albo za bardzo pobłażliwe.
W tej sytuacji należy chyba dążyć do tego, żeby stać się Matką Przeciętną. To już jakiś postęp.

ma/(kg)

Wybrane dla Ciebie
Mówi, jak pomóc psu w sylwestra. "To może bardzo pogłębić lęk"
Mówi, jak pomóc psu w sylwestra. "To może bardzo pogłębić lęk"
Była macochą znanego dziennikarza TVN-u. Nie każdy wie
Była macochą znanego dziennikarza TVN-u. Nie każdy wie
"Moja zwierzęca rodzina". Pokazała, ile psów i kotów ma w domu
"Moja zwierzęca rodzina". Pokazała, ile psów i kotów ma w domu
Osoby z niską inteligencją emocjonalną powtarzają je często. 4 zdania
Osoby z niską inteligencją emocjonalną powtarzają je często. 4 zdania
Została okradziona. Oto nowy sposób złodziei
Została okradziona. Oto nowy sposób złodziei
Jest gorszy od psychodelików. "Mają stosunkowo niską toksyczność"
Jest gorszy od psychodelików. "Mają stosunkowo niską toksyczność"
"To był mój ostatni program". Odeszła z Radia Zet po 17 latach
"To był mój ostatni program". Odeszła z Radia Zet po 17 latach
Rezygnuje ze studiów. "Będziemy musieli zapłacić za to zbyt dużą cenę"
Rezygnuje ze studiów. "Będziemy musieli zapłacić za to zbyt dużą cenę"
Makijaż na sylwestra w stylu disco. "Błysk gra główną rolę"
Makijaż na sylwestra w stylu disco. "Błysk gra główną rolę"
"Wszyscy byliśmy bardzo poruszeni". Oto co znalazła po śmierci Pyrkosza
"Wszyscy byliśmy bardzo poruszeni". Oto co znalazła po śmierci Pyrkosza
Mówisz sam do siebie? Psycholog zdradza, co to naprawdę oznacza
Mówisz sam do siebie? Psycholog zdradza, co to naprawdę oznacza
Stanęła w mini. Tak ubrała się na kolację w Dubaju
Stanęła w mini. Tak ubrała się na kolację w Dubaju
NIE WYCHODŹ JESZCZE! MAMY COŚ SPECJALNIE DLA CIEBIE 🎯