Pamiętacie jeszcze Matthew Foksa z serialu „Zagubieni”? Od czasu zakończenia hitowej serii aktor nie pojawiał się zbyt często w filmach. Teraz już wiadomo dlaczego. Właśnie przygotowuje się do debiutu na scenie londyńskiego West Endu. Z tej okazji udzielił wywiadu gazecie „Daily Mail”, gdzie opowiedział dlaczego nie gra w wysoko budżetowych produkcjach i dlaczego nie przepada za Hollywood.
Fox wyznał m.in., że nie podoba mu się kierunek w jakim podąża Fabryka Snów. „Czysty eskapizm” - tak określa kolejne wielkie produkcje, które trafiają do kin.
- Jeśli wszystkie role, o które walczę dostaje Matt Damon, to nie zamierzam pracować. Odrzucam wiele ofert – wielkich filmów, takich, których sam nie chciałbym obejrzeć w kinie. Przykro mi, ale nie mogę nakręcić filmu z blondynką z „Ostrego dyżuru”, która występuje w każdej złej komedii romantycznej. Dopóki formuła romantycznych komedii nie zostanie wymyślona od nowa – to znaczy, znów będą zabawne i romantyczne – nie zamierzam grać w żadnym z tych filmów.
- Prawda jest taka, że o wiele lepiej czuję się dosiadając konia i doglądając bydła niż przechadzając się po czerwonym dywanie - przyznaje Fox, który wraz z rodziną mieszka w swojej rodzinnej miejscowości Bend w Oregonie. - Ludzie uważają, że jestem nieszczery, kiedy mówię, że nie lubię blichtru i splendoru Hollywood. Ale naprawdę nie znoszę tego. Niewiele jest sytuacji, które denerwują mnie bardziej niż hollywoodzka premiera czy ceremonia rozdania nagród. Moje życie nie na tym polega. Moje pasje są gdzie indziej. To pilotowanie własnego samolotu, przejażdżki moim samochodem i wiele innych rzeczy.
(ma)
