"Było u mnie naprawdę krucho". Musiał zastawiać kolejne przedmioty
Przemysław Bluszcz od lat kojarzony jest z rolami czarnych charakterów. Teraz otwarcie przyznał, że początki jego kariery wiązały się z poważnymi problemami finansowymi.
Przemysław Bluszcz to jeden z najbardziej charakterystycznych polskich aktorów, znany z ról w filmach takich jak "Pitbull" czy "Kolory zła: Czerwień". Od lat występuje również na scenach teatralnych, gdzie rozpoczął swoją drogę artystyczną w latach 90. Jego ekranowy wizerunek sprawił, że widzowie często kojarzą go z bezwzględnymi i negatywnymi postaciami.
Trudne początki
Przemysław Bluszcz przyznał, że początki kariery były bardzo trudne finansowo. Przez wiele lat grał wyłącznie w teatrze, a pieniądze często ledwo wystarczały na podstawowe wydatki. - Koniec lat 90-tych poprzedniego wieku, tuż po szkole teatralnej. Przez wiele lat grałem wyłącznie w teatrze. Czasem pod koniec miesiąca chodziłem do lombardu i zastawiałem sokowirówkę albo wzmacniacz, żeby mieć na życie. Zdarzały się okresy, kiedy z pieniędzmi było u mnie naprawdę krucho. Ale nie czekałem wtedy na mannę z nieba, tylko zastanawiałem się, co zrobić, by trochę dorobić - wspominał aktor w rozmowie z Plejadą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dlaczego Piotr Mróz nie gra w filmach? Padły wymowne słowa. "Czasami castingi skierowane są do ULUBIEŃCÓW"
Bluszcz dodał, że zdobywanie dodatkowych doświadczeń pozwoliło mu nie tylko zarobić, ale też rozwinąć kompetencje przydatne w aktorstwie. - Ten zawód daje naprawdę duże możliwości. Można pracować jako instruktor zajęć teatralnych, można łapać jakieś fuchy w radiu, prowadzić szkolenia z występów publicznych. I takie doświadczenia też mam za sobą - przyznał w najnowszym wywiadzie.
"Potrafię zagrać i złego, i dobrego człowieka"
Przemysław Bluszcz od lat jest obsadzany głównie w rolach negatywnych, co z początku go dziwiło. - Rozumiem, że mam twarz, jaką mam, ale jestem aktorem i potrafię zagrać i złego, i dobrego człowieka. Utarło się jednak, że jeśli potrzebny jest zwyrol, psychol czy bandyta, to dzwoni się po Bluszcza. Wpadłem w szufladę, z której ciężko wyjść. Z jednej strony czarne charaktery to złożone i najciekawsze do grania postaci. Z drugiej - gdy czytam scenariusz i po raz kolejny okazuje się, że czekają mnie sztampowe sceny, w których mam kogoś pobić albo odstrzelić, robi mi się słabo - wyjaśnił aktor w rozmowie z Plejadą.
Co ciekawe, Bluszcz wielokrotnie otrzymywał propozycje udziału w programie "Taniec z Gwiazdami", lecz konsekwentnie je odrzucał. - Pojawiały się takie propozycje. Zawsze konsekwentnie odmawiałem. Jeśli miałbym wziąć udział w takim programie, to tylko po to, żeby nauczyć się dobrze tańczyć. Tak więc jeżeli pojawi się we mnie taka potrzeba lub przyda mi się to do roli, a produkcja wciąż będzie mnie chciała, wtedy się zastanowię - podsumował.
Czytaj także: Jego syn robi karierę. Zapozował na ściance. Podobny?
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl