Była jedną z pierwszych stylistek w Polsce. "Teraz kobiety 60+ wyglądają jak 40-latki"
- W latach 90. hejt nie istniał, co pozwalało ludziom odważniej się ubierać. Obecnie, gdy ktoś założy coś kontrowersyjnego, natychmiast spotyka się z krytyką, która sprawiła, że ludzie stali się znacznie bardziej zachowawczy. Boją się wyrażać siebie poprzez ubiór, obawiając się negatywnej oceny - mówi Wirtualnej Polsce stylistka Wiganna Papina. Jakie trendy według niej powinny powrócić do łask, a o których lepiej szybko zapomnieć?
Wiganna Papina swoją karierę zaczynała w latach 90. Stylistka miała okazję współpracować z największymi osobistościami w polskim show-biznesie, m.in. z Małgorzatą Kożuchowską czy Grażyną Torbicką. Z okazji 30-lecia Wirtualnej Polski zapytałam ją o to, jak zmieniła się moda w Polsce w ciągu ostatnich trzech dekad.
Paulina Żmudzińska, Wirtualna Polska: Jak zmieniło się podejście Polaków do mody przez te ostatnie 30 lat?
W latach 90. mieszkałam we Włoszech, gdzie moda była pełna przepychu i kolorów, podczas gdy w Polsce dopiero zaczynał się grunge. Po 2000 roku wszystko się zmieniło. W Warszawie pojawiły się pierwsze sieciówki oraz luksusowe marki. To z kolei miało wpływ na to, w jaki sposób ludzie się ubierali. W polityce i biznesie zaczęto przykładać większą wagę do wyglądu. Biznesmeni i politycy inwestowali w drogie garnitury, a moda stała się bardziej światowa. Kiedyś niedostępne zapachy i ubrania stały się powszechne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Moda na bycie damą - jak powinno wychowywać się córki?
Z czasem jednak moda stała się bardziej jednolita i powtarzalna. Pandemia i dążenie do wygody sprawiły, że kobiety zaczęły ubierać się podobnie, często ukrywając swoje kształty, wprost przeciwnie do minionych lat 90., gdzie to kobiecość grała pierwsze skrzypce. Dostępność do wszystkiego sprawiła, że straciliśmy na oryginalności i różnorodności. Obecnie obserwuję, że młodzież nie ma odwagi, by się wyróżniać. Wszyscy noszą to, co jest modne, niezależnie od tego, czy im to pasuje. Mężczyźni tęsknią za czasami, gdy kobiety nosiły sukienki, które podkreślały ich wdzięk.
Mówi się, że moda zatacza koło. Czy są trendy, których powrót panią ucieszył bądź rozczarował?
Nie przepadam za modą lat 80., która w zeszłym roku częściowo wróciła, bo w dużej mierze dodawała kobietom lat. Szerokie spodnie, popularne w latach 90., też znów są modne, choć teraz mają nieco inny krój, który lepiej podkreśla sylwetkę. W szkole nazywaliśmy je "baggy ". Obecnie można zauważyć, że szerokie ramiona i duże poduszki kolejny raz są na topie. Ogromna biżuteria również powróciła, podobnie jak zestawy w tym samym kolorze, takie jak dopasowane rękawiczki, buty i torebka, które kiedyś były wręcz passe.
Które powracające trendy nie zostały przyjęte przez nas zbyt entuzjastycznie?
Z całą pewnością białe kozaczki. Sama miałam parę stylizowaną na buty sportowe z trzema paskami jak adidas, ale jakoś się nie przyjęły. Wyjątkiem były białe kowbojki, które w tej formie wciąż są bardziej akceptowalne.
Gdyby miała pani wskazać jeden trend, który dziś uważany jest za "modowy grzech przeszłości" - co by to było i dlaczego?
Uważam, że obecnie jednym z "modowych grzechów" są nudne, mdłe i obszerne dresy, które ukrywają kobiecą sylwetkę. Nie każda kobieta, zwłaszcza nosząca rozmiar powyżej 42, wygląda dobrze w oversize'owych ubraniach, które mogą ją optycznie powiększać.
Jakie ubrania lub trendy mogłoby jeszcze kiedyś wrócić do mody?
Na pewno styl pin-up girl, z krótkimi spodenkami, bluzką w groszki, apaszką na głowie i szpilkami. Sukienki z wcięciem w talii i dekoltem, inspirowane modą lat 50. we Włoszech, jak u Sofii Loren, Claudii Cardinale czy Brigitte Bardot, są wyjątkowe. Oglądając stare włoskie lub francuskie kino, widzę, jak te kobiety były stylizowane i chciałabym, aby kobiecość wróciła do mody.
Czy są jakieś trendy, które kiedyś zachwycały, ale dziś mogłyby budzić kontrowersje lub byłyby teraz trudne do zrozumienia?
Obecnie obserwujemy odejście od futer na rzecz ekologicznych alternatyw. Świat jest podzielony na tych, którzy je kochają i tych, którzy ich nie akceptują. Znam wiele gwiazd, które uwielbiają okrycia wierzchnie stworzone ze skór zwierzęcych i nie przejmują się kwestiami etycznymi, ale są też osoby, które uważają, że nie powinny one wracać do mody.
Zauważyłam jednak, że od lat 20. XXI wieku moda zaczęła być eklektyczna, czyli coraz chętniej łączono ze sobą różne style. Moja mama nie mogła zrozumieć, jak można nosić sportowe buty do długiej sukienki czy garnituru. Dla niej elegancja wymagała szpilek lub balerinek. Dziś wszystkie chwyty są dozwolone.
W latach 90. dostęp do mody był ograniczony, a trendy dopiero zaczynały docierać do Polski. Jak pani myśli, czy to właśnie wtedy Polacy musieli wykazać się większą kreatywnością w modzie, tworząc unikatowe stylizacje z tego, co mieli pod ręką? A może dzisiejsza różnorodność i dostępność znacznie bardziej inspirują do eksperymentów?
Kiedyś kreatywność w modzie była niezbędna. Sama farbowałam ubrania, łączyłam różne elementy i inspirowałam się projektami, takimi jak spódnica z krawatów Jean Paul Gaultiera. Kupowałam krawaty w second-handzie, by stworzyć coś unikatowego. Podobnie zresztą było także z podartymi T-shirtami, które spinałam agrafkami w stylu Vivienne Westwood. Nasze zarobki nie pozwalały na drogie zakupy, więc kreatywność była kluczowa.
Każdy kolorowy gadżet z zagranicy, jak apaszka, mógł stać się bluzką, paskiem czy ozdobą torebki, co dodawało oryginalności. Ludzie mieli więcej inicjatywy, a obecna dostępność wszystkiego, często tandetnego, sprawia, że moda stała się pospolita.
Nie wiem, czy się pani ze mną zgodzi, ale zauważyłam też ogromną przemianę w wyglądzie kobiet w podeszłym wieku.
Tak i bardzo mnie to cieszy, że dojrzałe panie zaczęły coraz chętniej bawić się modą. Zrezygnowały z nieatrakcyjnych płaszczy, beretów i brązowych butów, a ich styl stał się nowocześniejszy. Teraz kobiety 60+ wyglądają jak 40-latki. Dlaczego pani w wieku 70 lat nie miałaby nosić czerwonej sukienki lub żółtego futerka, jeśli czuje się w tym dobrze? Przykładem jest Iris Apfel, która była ikoną stylu. Choć czasem wyglądała groteskowo, to właśnie w ten sposób wyrażała siebie.
Czy media społecznościowe i internet wpłynęły na sposób, w jaki moda się rozwija?
Instagram wszystko zepsuł. Kiedy patrzę na zdjęcia z lat 90., widzę, że ikoniczne, stylowe modelki noszące finezyjne kroje, takie jak te związane z Versace czy Dolce & Gabbana, otrzymują zaledwie kilkaset polubień. Tymczasem blogerki czy influencerki, które noszą beżowe dresy i zwykłe, białe T-shirty, zdobywają tysiące lajków.
Zastanawiam się, czy ludzie boją się być inni, czy po prostu nie wiedzą, że istnieją inne style. Niestety, pospolitość stała się dziś normą. To zjawisko ma jednak nie tylko wymiar modowy, ale przede wszystkim psychologiczny.
Może to potrzeba akceptacji społecznej sprawiła, że wolimy się bardziej wtapiać niż wyróżniać?
Zdecydowanie. Wydaje mi się, że media internetowe mają ogromny wpływ na modę. W latach 90. hejt nie istniał, co pozwalało ludziom odważniej się ubierać. Obecnie, gdy ktoś założy coś kontrowersyjnego, natychmiast spotyka się z krytyką, która sprawiła, że ludzie stali się znacznie bardziej zachowawczy. Boją się wyrażać siebie poprzez ubiór, obawiając się negatywnej oceny.
Nawet gwiazdy, które mogłyby sobie pozwolić na ekstrawagancję, często rezygnują z odważnych stylizacji z obawy przed hejtem. Ludzie chcą być podobni do siebie, by uniknąć krytyki.
Jaką modową lekcję powinniśmy dziś wyciągnąć z tych ostatnich 30 lat?
Kluczowe jest dbanie o siebie. Opowieści o rozczochranej i niechlujnej osobie, która jest szczęśliwa, są nieprawdziwe. Nie uwierzę, że ktoś zaniedbany fizycznie jest zadbany duchowo i psychicznie. To, co nam w duszy gra, powinno być odzwierciedlone w naszym wyglądzie i modzie.
Dbałość o ciało jest częścią mody, obejmuje sport, kulturę fizyczną i odpowiednią dietę, obok fryzjera, makijażu i ubrań. Każdy strój, czy to beżowy dres, czy elegancka sukienka Dolce & Gabbana, wygląda lepiej na zadbanej sylwetce. Nie chodzi o to, by wszyscy byli chudzi, ale by byli zadbani. Kiedy nie podoba nam się to, co widzimy w lustrze, łatwiej o depresję.
Prowadziłam wykłady dla różnych słuchaczy, m.in. grup terapeutycznych, gdzie zmiana wyglądu daje nadzieję. Moda to nie tylko sukienki, ale też dbałość o siebie zewnętrznie i wewnętrznie. To klucz do harmonii duszy i ciała.
Rozmawiała Paulina Żmudzińska, dziennikarka Wirtualnej Polski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.